Jeżeli liczyłem na to, że inauguracja nowego roku szkolnego zaskoczy mnie na plus... to się zawiodłem. Niestety spełniło się dokładnie to czego się obawiałem już w czerwcu, z końcem poprzedniego roku szkolnego.
Plan zajęć w nowym roku był trzymany w tajemnicy do ostatniego dnia, do ostatniej chwili. Przeczytaj i masz się dostosować rodzicu nasz drogi.

Patrzę na ten rozkład lekcji mojego dziecka (czwarta klasa szkoły podstawowej) i przypomina mi się moja własna szkoła podstawowa. Ta w czasach ohydnej i siermiężnej komuny. Przepełniona, z nauką na dwie zmiany. Też miałem tak, że lekcje zaczynały się w każdy dzień o innej porze. Ale ja podobno jestem z pokolenia wyżu demograficznego, a teraz podobno dzieci jest za mało.
Stoję z dzieckiem na uroczystej inauguracji i dalej chyba trwa moje deja vu. Uroczystość jakby żywcem wyjęta z moich wspomnień. Tylko sztandar mniej czerwony. Ale grono wręcz identyczne - pączusie i kwiatusie (podsuszone). Tylko feminizacja grona doszła do 99.9%. Zamiast sekretarza gminnego Partii Zjednoczonej jakiś oficjel samorządowiec się kiwa i szeroko uśmiecha do dziatek. Pokazać się wśród dzieci zawsze było PRowo w modzie.
***
Drugie dziecko mam w oddziale zerowym (przedszkolnym) w tej samej szkole. I tu dopiero jest ciekawie. Zajęcia od 7ej do 12ej... I dziecko nie ma prawa do świetlicy. Ktoś musi dziecko odebrać "w samo południe"...
Jest jeszcze problem z salą, bo meble będą dopiera za miesiąc. Ale na szczęście dywan będzie już jutro...
- Damy radę - powiedziała pani przedszkolanka
- Ale dzieci niech przyniosą własne mydełko i ręcznik
No jasne. My wszyscy damy radę.
***
A teraz coś co chciałbym powiedzieć szanownej Pani Minister od oświaty.
Droga Pani
Dopóki dzieci w szkołach podstawowych będą uczyć się na zmiany.
Dopóki wszystkim dzieciom na etapie edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej nie będzie zapewniona opieka w świetlicy po godzinach lekcyjnych do czasu aż rodzic będzie mógł je odebrać.
Dopóki podstawowym zmartwieniem rodziców będzie nie to czego uczy się dziecko, a to: co ja z nim zrobię przed lekcjami lub po zajęciach.
To w sens żadnej reformy systemu edukacji ja nie uwierzę.
A... I może Pani przekazać reszcie Rady Ministrów:
Jak myślicie, że samo 500+ wystarczy by zachęcić Polaków do posiadania liczniejszej rodziny... To jesteście w błędzie.
Musicie dać jeszcze szanse na pogodzenie życia rodzinnego z praca zawodową rodziców. Bo rodziny już zostały zmuszone do tego, by i ojciec, i matka musieli pracować. A na pomoc dziadków nie zawsze można już liczyć.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo