Moja córka, ta starsza, chciała chyba mi się przypodobać. Tak sama z siebie sięgnęła po książkę. Traf chciał, że wybrała do czytania tekst z zestawu bajek terapeutycznych - książkę, którą kupiłem jeszcze podczas kursu dla kandydatów oczekujących na przysposobienie dziecka.
- O! A jaką bajkę sama przeczytałaś? - zapytałem
- "Moi rodzice się kłócą" - odparła córeczka
- I co w tej bajce było? - spytałem trochę z niepokojem. Bo bardzo mnie zainteresowało, ale i zaniepokoiło to jak moje dziecko zrozumiało przypowiastkę, która w założeniu miała pomóc dziecku pozbyć się poczucia winy za rozpad małżeństwa rodziców.
- No... Że jak się rodzice kłócą to potem się rozwodzą. - odparła córeczka.
***
No cóż. Wygląda na to, że z bajkami terapeutycznymi należy postępować jak z lekarstwami. Dziecko nie powinno ich sobie samo ordynować. Może książeczkę należy umieści na półce wyżej? Na wszelki wypadek skorzystałem z okazji by pogadać, że kłótnia lub spór rodziców to czasem coś normalnego. Że czasem dorośli ludzie się spierają, a potem się godzą i życie wraca do normy. Że rozwód nie jest jedyną metodą na rozwiązanie problemów małżeńskich.
***
Przypomniałem sobie też o znajomych, których małżeństwa się rozpadły. To jak ukrywali swoje problemy i sprawa wychodziła na jaw gdy już podjęli decyzję o rozwodzie. I to zdziwienie, gdy pytałem się o to czy ktoś proponował im próbę podjęcia jakiś działań w celu uratowania związku (np. terapia małżeńska).
Może jednak dorośli też wierzą, że życie rodzinne, małżeńskie powinno wyglądać jak w Krainie za Siedmioma Górami? Tam gdzie każda historia damsko-męska kończy się banalnym: żyli długo i szczęśliwie.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo