W ten weekend temperatura w mojej okolicy (Wieliczka) spadała do około -20 C. Dziś rano udało mi się sprawnie uruchomić samochód i otworzyć bramę wjazdową. Byłem już przygotowany na rozmrażanie bramy - opalarka jest gotowa do użycia. ;)
Kilku znajomych skarżyło się natomiast, na problemy z samochodami. Ich diesle zaczęły odmawiać posłuszeństwa. I nie chodziło tu o brak prądu w akumulatorach. Coś złego wytrąciło się z paliwa mimo, ze wszyscy zarzekali się, ze kupują olej napędowy tylko na "dobrych" stacjach.
W samochodzie żony niestety nie dopilnowałem jakości płynu do spryskiwaczy i niestety w zbiorniczku jest bryła lodu.
W pobliskim Krakowie pękają od mrozu szyny tramwajowe i są awarie sieci wodociągowej. W Tyńcu zabrakło gazu dla części odbiorców bo... podobno pobór był za duży.
U mnie gaz też płonie dziwnym, migotliwym płomieniem. Jakby trudniej zagrzać wodę do kąpieli. Może kaloryczność gazu w sieci spadła?
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości