W czasach starożytnych wymierzenie kary wymagało jakiegoś zbiorowego wysiłku.
Trzeba było zebrać tłum (motłoch), wyciągnąć posądzonego w miejsce publiczne, napocić się przy wyrywaniu z ziemi kamieni.
Wiązało się też z ryzykiem, że uczestniczący w wymierzaniu kary też może doznać jakiś urazów. Mógł się skaleczyć o ostry kamień, samemu oberwać w tłumie rzucających niekoniecznie do celu, zostać poturbowanym w przepychankach związanych z walką o dostęp do kamieni i kamienowanego człowieka.
Dodatkowo wiązało się to z koniecznością oglądania skutków ukamienowania. A to takie nieestetyczne jest...
Nic dziwnego, że współcześni patrzą czasem na starożytnych jak na dzikusów.
Dziś do takiego wyżycia się wystarczy uruchomić komputer i połączyć się z siecią.
I to jest miara "postępu" jaki się dokonał na naszych oczach.
Tak... Można "postępowo" wykończyć człowieka bez wysiłku i konieczności konfrontacji ze skutkami uczestnictwa w morderstwie.
Może dlatego dziś łatwiej o tych, którzy jako pierwsi rzucą e-kamień.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo