Przeglądając stare metryki i tworząc drzewo genealogiczne odkryłem, że moi podkowie żyli na obszarze, który jest stosunkowo łatwy do wyznaczenia. Wystarczy zaznaczyć na mapie parafie pochodzenia i tak odtworzymy rodowe locus typicus.
Dla mojej rodziny (tak od strony ojca jaki i matki) jest to obszar położony na północny-wschód od Krakowa. Teren, który w opracowaniach etnograficznych oraz dotyczących dialektów języka polskiego jest określany jako obszar zamieszkany przez Krakowiaków Wschodnich.
Co więcej... Wszystkie dostępne zapisy sugerują, że moja rodzina właściwie nie wychodziła poza ten obszar przez co najmniej 300 lat. Zmiana tego stanu nastąpiła dopiero po II Wojnie Światowej.
Nie będę oceniał tego w kategoriach czy było to dobre, czy złe.
Tak po prostu było i jest to fakt, który należy przyjąć.
Ale może to tłumaczy dlaczego najlepiej czuję się właśnie wśród ludzi z tego regionu?
Może jednak tego przekazanego wzorca kulturowego nie da się tak łatwo wykasować ze świadomości (podświadomości?)?
Może dlatego na miejsce najlepsze do osiedlenia wybrałem podkrakowską wieś?
Tak, tu się czuję po prostu jak u siebie. Wśród ludzi, którzy jednak jakoś są mi bliscy.
Ale muszę przyznać, że gdy przez 10 lat mieszkałem w Krakowie to nie miałem takiego odczucia.
Jednak Kraków to duże miasto. Miasto, które społecznie i kulturowo odróżnia się od otaczających je miejscowości.
Krakowiacy w mieście Krakowie to "cepelia" dla turystów. Tu zaszedł już proces asymilacji ludności o różnorodnym pochodzeniu. I to że ktoś się urodził w Krakowie i nawet wychodzi na pole wcale nie musi oznaczać związku z kulturą Krakowiaków.
Takie utożsamianie mieszkańca Krakowa (Krakowianina) z Krakowiakiem może być po prostu błędne.
Tu już jest powoli tak jak w innych wielkich miastach... Jak w Warszawie, Łodzi, Gdańsku.
Cóż... Ludzie wychowani przez współczesne media i korporacje stają się ujednoliconą masą. I nawet sami starają się jak najszybciej odciąć od korzeni. Tak jakby sami chcieli przyspieszyć taka unifikację.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości