W sumie da się...
Po prostu kolejna rocznica narodzin jakiegoś biedaka, który swymi poglądami tylko wprowadził rewolucyjny ferment w poukładanym świecie i jeszcze dał podstawy do powstania czegoś o czym wielu dziś nie chce pamiętać.
Więc można sobie urządzić taką bezbożną wigilię... Z prezentami, z kolacją i białym obrusem na stole.
Wszak tradycja to rzecz ważna... Nawet jeśli tylko (nowa) świecka.
Zdrowia, sukcesów w pracy, zadowolenia z męża/żony, udanych dzieci, spełnienia marzeń... I co tam człowiek sobie zapragnie.
I pokłonić przed choinką... Bo może jakieś prezenty pod nią leżą.
W końcu jak dają to trzeba brać.
***
A na mój telefon spływają życzenia od ludzi, którzy właśnie zadeklarowali, że nie chcą aby ich dzieci uczyły się o tym, kiedyś narodzonym Synu Boga, do którego aktualnie chyba nie chcą się przyznawać.
Komentarze
Pokaż komentarze (12)