Ogłaszanie (tu i ówdzie), że Rosja tak naprawdę wojnę z Ukrainą już przegrała jest zdecydowanie przedwczesne.
Owszem... Reżym Putina skompromitował się politycznie, moralnie i co ważne na polu planowania strategicznego. Bo tak naprawdę Rosja w tej wojnie nie osiągnęła nic co już mogłaby ogłosić jako swoje zwycięstwo.
A dla przypomnienie Kijów miał upaść na kolana prze potęgą rosyjską w przeciągu pierwszych kilku dni operacji specjalnej.
Ale to, że armia rosyjska nie osiągnęła efektu na miarę Pustynnej Burzy to jeszcze nie jest powód do twierdzenia, że Rosja w tej wojnie już jest na pozycji przegranego.
I niestety wynika to z tego czym jest Rosja, a nie z tego jaki jest stan rosyjskiej armii, gospodarki und polityki.
Wynika to przede wszystkim z tego jaki jest stan umysłów u większości przedstawicieli różnych ludów zamieszkujących Federację Rosyjską. Czyli od ich "skacapienia".
Niestety trzeba brać pod uwagę, że w przedłużającej się wojnie na wyczerpanie zasobów ( czytaj: na wyniszczenie) to jednak Rosja ma większe szanse wygrać.
Dlaczego?
Bomby spadają przede wszystkim na miasta i wsie ukraińskie.
Działania wojenne też toczą się na terytorium Ukrainy.
Sankcje nałożone przez państwa zachodnie nie rozłożą Rosji na łopatki tak z dnia na dzień. Ukraina może nie doczekać tej chwili. A wytrwałość "koalicji antyputinowskiej" może okazać się iluzją.
Na to liczy imo Władimir Putin ze swą kamarylą. Że Ukraina i państwa zachodnie padną szybciej niż Rosja.
I nadal mu się wydaję, że z własnymi stratami liczyć się nie musi.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka