Nie jestem rasistą... Moje wątpliwości nie pojawiły się na widok twarzy rosyjskich najeźdźców. Choć co prawda wiele z tych twarzy bardziej przypomina facjaty koczowników z azjatyckich stepów niż oblicza pokojowo nastawionych ludów osiadłych w środkowej i wschodniej części naszego kontynentu. Ale nadal uważam, że to nie wygląd decyduje o słowiańskości.
Tak... Nadal uważam, że o przynależności do wielkiej rodziny narodów słowiańskich decydują: język, kultura oraz poczucie przywiązania do tradycji.
Wiec o ile tradycyjną rosyjską wieś (o ile jeszcze taka gdzieś przetrwała) oraz jej mieszkańców mógłbym traktować jak braci Słowian to.... Nie jestem już tego w stanie powiedzieć o elitach rządzących tym krajem.
Może jest tam w miastach jeszcze jakaś grupa ludzi, którzy nadal kultywują tradycję dawnej słowiańskiej kultury rosyjskiej... Może nie wszyscy zostali przekształceni w posowieckie nowotwory.
Ale ci co opanowali szczyty władzy w Rosji nie mają nic wspólnego z językiem, kulturą oraz tradycją, którą mógłbym uznać za słowiańską.
Władze Rosji posługują się własnym językiem, który jest niezrozumiały dla innych Słowian. Językiem, który właściwie jest niezrozumiały dla wszystkich cywilizowanych grup etnicznych.
Kultury tam nie ma... Bo koczownikom i łupieżcom jest ona niepotrzebna.
Tradycję przepili i zastąpili jakimiś dzikimi obrzędami szamańskimi.
Dlatego uważam, że Rosja została podbita i zdominowana przez koczowniczy etnos sowiecki (posowiecki).
A tego posowieckiego etnosu w żadnej mierze nie można zaliczać do ludów słowiańskich.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo