Nie tak dawno grupa narwańców nazywająca się Konfederacją domagała się natychmiastowego przywrócenia kary śmierci. A wszystko to z powodu młodego chłopaka, który nie wiadomo jakim zrządzeniem/zarządzeniem kilku wyżej postawionych ludzi znalazł się tam gdzie go być nie powinno. Chłopaka, który jak wiele wskazuje nie powinien dostać kontraktu w wojsku, a już na pewno nie powinien być skierowany do służby na granicy RP. Chłopaka, któremu z powodu kłopotów jakich sobie sam nawarzył, przegrzały się styki. Musiały mu się przegrzać styki, a może i całe obwody, bo nikt normalny nie zrobiłby z siebie dezertera po ucieczce do Republiki Ziemniaczanej.
Cóż... Porzucił broń... Złamał przysięgę... Jest dezerterem, który zasługuje na karę i wzgardę.
A jak w takim wypadku potraktować "wodza", który tuż przed ważna bitwą, może decydującą, porzuca swoją armię i ucieka do ciepłych krajów? Ucieka tam gdzie łatwiej, gdzie większe pieniądze i drinki z palemka smakują inaczej.
Czy jest kara wystarczająco surowa aby napiętnować takiego zdrajcę i zniechęcać innych od podobnej dezercji?
Tak Panie Sousa... Porzucając drużynę przed meczami barażowymi zachował się Pan jak dezerter.
Tylko w Pana wypadku poza infamią chyba żadna kara od ludzi nie grozi.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport