Zakupy dla wojska zawsze budziły emocje i rozpalały gorące dyskusje, że można było wybrać lepiej.
Tak też jest po decyzji o zakupieniu od USA 300 pojazdów Cougar 4x4.
Że używane, że nieperspektywiczne, że może dobre na pustynię, a nie na polskie błota...
I jeszcze wiele, wiele innych podobnych argumentów mających ośmieszyć decyzję MON o zakupie tego sprzętu.
Ale popatrzmy na to z innej perspektywy.
Czy nikogo nie zdziwiło, że jednostki WP w trakcie kryzysu na granicy z Białorusią do transportu żołnierzy używają pojazdów jakby trochę nie tego kalibru? Nikogo nie zdziwiło nagłe pojawienie się na podlaskich drogach większej liczby KTO Rosomak?
Bo może nagle przyszłaby do głowy myśl, że tak naprawdę nasze wojsko nie posiada sprzętu pośredniego między opancerzonym wozem wsparcia (jak KTO czy BWP) a zwykłą ciężarówką lub innym lekkim pojazdem, którzy poza ochroną przed deszczem i może wiatrem nie zapewnia właściwie żadnej osłony.
Cóż... Użycie ciężkiego sprzętu (czołgów, BWP i KTO) nie zawsze jest uzasadnione... ekonomicznie.
Co więcej... Zastosowanie w tym celu leciwych BWP-1 (nadal używane w WP) mogłoby okazać się tu wręcz katastrofą. I to nie tylko wizerunkową.
No więc czego w sytuacji takiej jak potrzeba wzmocnienia ochrony granic ma używać nasze wojsko do transportu żołnierzy w strefie bezpośrednio zagrożonej atakiem?
A na posterunek wolelibyście jechać pod pancerzem czy pod plandeką?
Bo ten kryzys na granicy z krajem bezpośrednio zależnym od Moskwy może trwać jeszcze długo.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo