Z Salonu24 dowiedziałem się, ze: "my (Polacy), jako naród, nie mamy kultury do korzystania z obszarów wodnych".
https://www.salon24.pl/newsroom/1152299,polacy-nie-maja-kultury-wypoczynku-nad-woda-szef-wopr-dla-salon24-pl
A jako Polak i człowiek, który jednak lubi wypoczywać nad wodą poczułem się tym trochę dotknięty. No bo w końcu nikt nie lubi gdy mu się za sam fakt przynależności do jakiejś grupy zarzuca np. brak kultury.
No to jak to z tą kulturą "korzystania z obszarów wodnych" w Polsce jest?
Ano moim zdaniem tak jak z kulturą korzystania z czegokolwiek w naszym kraju.
Ja do wody po piwie lub innych alkoholach nie wchodzę. Mam jeszcze instynkt samozachowawczy... Wiem czym to grozi.
Ale jest wiele przykładów na to, że wielu Polaków nie ma tego instynktu. I to nie tylko nad wodą... Korzystanie z dróg i prowadzenie pojazdów po spożyciu jest równie niebezpieczne jak kąpiel w stanie upojenia. Dodatkowo jest jeszcze większe ryzyko zaszkodzenia innym użytkownikom dróg.
Cóż... Pojęcie tzw "kultury picia" to w naszym kraju nadal zgroza.
Nad wodą piwa nie piję także z innego powodu. Takiego bardzo prozaicznego. Bo toalety w pobliżu plaży to u nas w Polsce nadal ekskluzywny wyjątek i/lub rzadko spotykane udogodnienie dla wypoczywających.
Ale może o tym aspekcie kultury lepiej za dużo nie pisać... Może wystarczy zapach jaki roznosi się z zarośli i wydm.
Tak można postawić budkę z piwem lub małą (albo większą) gastronomią ale o pozostałych potrzebach już raczej nie chce się pamiętać. Wygląda na to jakby liczył się tylko szybki zysk.
Inną specyfiką polskich plaż jest to, że rzadko można tu spotkać przebieralnie.
Nie wiem jak wy ale ja nie lubię po kąpieli potem długo paradować w mokrym stroju. Nie chodzę też cały dzień w samych kąpielówkach.
Cóż... Włażenie wszędzie w stroju plażowym to już kolejny kamyczek w ogródku grzechów osób "korzystających z obszarów wodnych". Ja jednak do sklepu lub lokalu gastronomicznego wolę wejść w koszuli i jakiś spodniach... nawet krótkich.
Golizna na plaży jednak bardziej uchodzi w tłumie.... Poza plażą już niekoniecznie.
Na plaży nie palę papierosów... Łatwo mi to mówić bo nie palę ich w ogóle. A że nie palę to i nie pozostawiam po sobie resztek z tego paskudnego nałogu w postaci tzw kiepów (resztki z papierosów).
Nie wiem jak to jest z paleniem na plaży ale wydzielonej plaży dla palaczy jeszcze w PL nie widziałem.
Nie widziałem też plaży dla właścicieli czworonogów oraz ich pupili, a to też jest jakiś wyznacznik kultury. Człowiek swojego ukochanego psa czasem też chciałby zabrać na plażę. Ale może czytelnicy tego bloga taką plażę w Polce widzieli?
Natomiast muszę się przyznać, że wręcz kocham jeden z elementów wyróżniających polski styl plażowania.
A tym elementem są parawany i składanie namioty plażowe.
Naprawdę nie ma w tym nic zdrożnego. Ten kawałek płótna daje cień i chroni przed wiatrem. Chroni też przed piaskiem, który unoszony przez wiatr potrafi wcisnąć się wszędzie. Parawany w dyskretny sposób dają też poczucie prywatności w tłumie cielsk zalegających na gorącym piasku.
A tego czasem bardzo brakuje na plaży w Polsce.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości