Sam już nie wiem czy dałem skusić się pewnej modzie, czy postawiłem na wygodę użytkowania.
Tak czy siak zainstalowałem w telefonie bankową aplikację i zacząłem dokonywać płatności w sklepach za pomocą telefonu zbliżanego do terminalu płatniczego.
Aktywacja aplikacji okazała się prostsza niż myślałem. Bank właściwie już wszystko przygotował, a ja musiałem tylko potwierdzić, że chcę używać tych funkcji i zaakceptować zgody oraz regulamin.
Kilka kliknięć, kod aktywacyjny i działa.
I tak dostałem możliwość zarządzania kontem bankowym, płatności zbliżeniowych oraz kodami BLIK.
Czy było mi to tak naprawdę potrzebne?
Oczywiście, że można w to wątpić. Bo mam dostęp do konta przez serwis www i plastikową kartę w portfelu. Ale...
Korzystanie z mobilnej wersji serwisu bankowego w przeglądarce telefonu jest imo bardzo niewygodne, a znaczna część funkcji tam zwyczajnie nie działa. Nawet zwykły przelew potrafi zniechęcić do korzystania z tej formy komunikacji z bankiem.
Logowania się do banku przez przeglądarkę jest dobre ale raczej w przypadku korzystania z komputera a nie smartfona.
No ale po co mi te płatności telefonem?
W sumie takie samo pytanie można zadać użytkownikom kart płatniczych. Po co karta jeśli jest gotówka?
W sumie płatność zbliżeniowa telefonem niewiele różni się od zwykłej płatności kartą. Tyle, że tu aby w ogóle mogło dojść do "zbliżenia" oraz płatności muszę wcześniej odblokować telefon (funkcja płatności zbliżeniowych jest niedostępna bez przynajmniej jednej opcji zabezpieczenia telefonu przed użyciem przez inną osobę).
Teoretycznie, przynajmniej wg banku, aplikacja w telefonie jest zabezpieczona nie gorzej niż karta, a odpowiednio użytkowana zapewnia nawet większe bezpieczeństwo.
Cóż... W moim wypadku okazało się, że teraz już nie można dokonać żadnych płatności bez odblokowania telefonu. W przeciwieństwie do karty, którą można było użyć w ten sposób do płatności poniżej 100 zł.
Ale dalej to nie tłumaczy dlaczego postanowiłem wypróbować tę formę płatności.
Cóż... Trochę na moją decyzję miał wpływ stan plastikowej karty, której do tej pory używałem.
Otóż albo plastik, z którego została wykonana jest coraz gorszej jakości, albo ja jej coraz częściej używam. Tak czy inaczej ale w dosyć krótkim czasie doprowadziłem ją do stanu jakby była codziennie używana do otwierania ciasno spasowanych obudów od telefonów lub zdrapywania lakieru z chropowatych powierzchni. Niestety już samo ciągłe wyciąganie i chowanie karty do portfela źle wpływa na kondycję obu tych przedmiotów. Cóż... Płatności kartą spowszechniały i nie jest to przedmiot noszony dla szpanu, nie zalega w portfelu. Jest w użyciu na co dzień a nie tylko od święta lub na pokaz.
Karta trochę sfatygowana ale może lepiej niech sobie spoczywa spokojnie w portfelu... Bo jakby to napisać... Telefony, nawet te nowoczesne, też potrafią odmawiać współpracy.
Podsumowując... Płatność zbliżeniowa telefonem (lub np. zegarkiem) z czasem upowszechni się tak jak płatność kartą i utraci swój szpanerski charakter. Do czasu aż zastąpi je jeszcze bardziej zaawansowana technologia.
Tylko czy ja wtedy jeszcze będę chciał się uczyć kolejnej nowości?
Ps
Jeszcze nie próbowałem wypłacić za pomocą aplikacji pieniędzy z bankomatu ale od jakiegoś czasu w ogóle bardzo rzadko wypłacam gotówkę.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie