Przyszło nam żyć w czasach, w których umieralność niemowląt udało się ograniczyć do poziomu 5,6 na 1000 urodzeń. W czasach, w których oczekuje się od lekarzy, ze dadzą radę uratować wcześniaka urodzonego przed 28 tygodniem ciąży.
Ale nie zawsze tak było...
W latach 1928-1938 umieralność niemowląt liczono na 100 urodzeń. I przez cały ten czas wskaźnik ten kształtował się na poziomie 14 na 100 (czyli jakby to liczono dziś 140 na 1000).
Przy czym dane z tego czasu nie są do końca "wiarygodne" bo wielu martwych urodzeń i przypadków śmierci niemowlęcia w pierwszych dniach po urodzeniu w owym czasie w ogóle nigdzie nie zgłaszano (dotyczy to zwłaszcza wschodnich rejonów II RP).
Tak te liczby dziś dla nas mogą być szokujące.
Ale dla ludzi, którzy przeżyli piekło I i II Wojny Światowej już mogło to wyglądać inaczej.
Jeszcze w latach 50ych XX w. umieralność niemowląt w Polsce kształtowała się na poziomie 110 na 1000 urodzeń.
W roku 1970 - 36,7 na 1000 urodzeń
W roku 1980 - 25,5 na 1000 urodzeń
W roku 1990 - 19,3 na 1000 urodzeń
W roku 2008 - 5,6 na 1000 urodzeń.
Tak nie da się ukryć, że udało się naprawdę bardzo ograniczyć umieralność niemowląt w naszym kraju.
To powinno dać do myślenia ludziom, którym marzy się np. powrót do czasów, w których nie było powszechnych i obowiązkowych szczepień.
Powinno dać to też do myślenia osobom, które ulegają szokującym szokującym liczbom z wycieków dotyczących śmiertelności w irlandzkich domach dla sierot i samotnych matek.
Bo liczbami dziś łatwo szokować...
Np. liczbą około 800 pochówków na terenie klasztoru w irlandzkim Tuam.
Tylko tak trochę się przemilcza, że liczba ta to zgony z lat 1925-1961 a nie jednorazowy pochówek.
Pojawiają się też głosy, że większość tych dzieci umarła z powodu chorób i niedożywienia. Że większość z nich powinna zostać uratowana...
Tak... To prawda. Dziś większość z tych dzieci nawet nie byłaby zagrożona chorobami, które wtedy zbierały tak masowe żniwo.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości