Kolekcjonerska wartość kultowego kiedyś artysty

Nie ma co się oszukiwać... Kazik Staszewski lider zespołu Kult to był kiedyś postacią naprawdę wielkiego formatu. A jego twórczość była rozpoznawalna, wręcz kultowa. I nie chodzi mi tu tylko o grę słów związaną z nazwą jego zespołu.

Ale czas jest nieubłagany dla gwiazd muzyki popularnej. Zmieniają się style, nowe pokolenia mają już inne upodobania, a dawni fani mają inne, ważniejsze problemy niż to co się aktualnie dzieje na scenie.

Cóż... Kazik Staszewski und Jerzy Owsiak mogą się pochwalić, że z dnia na dzień udało im się sprzedać cały pierwszy nakład najnowszej płyty z Pol'And'Rock Festival. Tylko szkopuł w tym, że cały wyprzedany nakład to 8000 boxów (CD/DVD) oraz 3000 płyt winylowych. I prawdę mówiąc to chyba tylko te 3000 winyli robi na mnie wrażenie. Bo całościowo to to wydawnictwo wydaje mi się projektem raczej niszowym, kolekcjonerskim... Nawet jeśli uda się jeszcze sprzedać te dodatkowo zamówione 11 000 egzemplarzy.

Zdaję sobie sprawę, że jest ciężko. Jest internet i całe mnóstwo wschodzących gwiazd. Że nie trzeba kupować płyt aby słuchać muzyki. Ale raczej sprzedaż na poziomie 20 tys płyt nie jest wskaźnikiem jakiejś szczególnej popularności. Może dziś popularności artystów sceny pop w ogóle nie mierzy się w ten sposób? Może ilość odsłonięć udostępnionych w sieci klipów byłaby lepszym wskaźnikiem?

Nie wiem... Ale wszystko mi mówi, że Kazik Staszewski swoje lata świetności jako muzyk i idol dla fanów ma już dawno za sobą. A wchodzenie w jakikolwiek spór ze Sławomirem Świerzyńskim liderem grup Bayer Full to już tylko mało efektowna próba ponownego zaistnienia w świecie szeroko pojętego show biznesu. Chciało by się powiedzieć nie ta liga... Ale może to też byłby błąd. Bo np. piosenka "Gdy nie ma dzieci w domu" grupy Kult stała się już wręcz szlagierem na imprezach, które kojarzą się ze skoczną i żywą muzyką w stylu disco-polo.