Gdy słyszę ten okropny wytwór języka politycznego to wzbiera w mnie uczucie obrzydzenia.
"Kompromis aborcyjny"
Tu nie ma żadnego kompromisu. Nie ma i nie było.
Strony konfliktu doszły do wniosku, że dalsze okładanie się nie przynosi postępów na linii frontu, a kontynuowanie walki będzie generować wyłącznie straty. Ogłoszono więc zawieszenie broni... Stan, który żadną ze stron tego konfliktu nie zadowala. Pozwala tylko na umocnienie pozycji obronnych i szykowanie środków do kolejnej ofensywy.
Nie ma pokoju - nie ma kompromisu...
Ale pokoju w tej sprawie nie będzie. Bo nie można iść na kompromis w sprawach nie podlegających negocjacjom.
Nie będzie negocjacji w sprawie od kiedy zaczyna się ludzkie życie.
Nie będzie paktowania o tym kto ma prawo do życia, a komu się ono nie należy.
Żaden pakt nie zmusi też do pokochania niechcianego dziecka.
Żadna umowa nie zrobi z nas bohaterów zdolnych do porzucenia własnego życia i własnych lęków... Bohaterów można podziwiać ale nikt bohaterem się nie rodzi. Każdy może się załamać i powiedzieć, że nie da rady poświęcić swojego życia na opiekę nad osobą trwale upośledzoną.
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że dopuszczalność aborcji ze względu na trwałe uszkodzenie płodu (aborcja eugeniczna) jest niezgodna z naszą ustawą zasadniczą. Ale dlaczego tylko tyle?
Czy dopuszczalność aborcji dziecka, które poczęło się w wyniku czynu zabronionego jest bardziej zgodna z konstytucją? Bardziej etyczna?
I kompromisu w tej sprawie nie będzie.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo