Każdy z nas ma trochę inne podejście do problemu szeroko pojmowanej ochrony środowiska. Jedni traktują to bardzo poważnie, inni trochę mniej. Ale jednak możemy założyć, że zdecydowana większość z nas chciałaby żyć w miejscu, które jest czyste oraz bezpieczne dla naszego zdrowia. Wakacje chcielibyśmy spędzać nad czystym jeziorem, a rzeki płynące przez nasze miasta raczej nie przynoszą nam chluby z powodu zamienienia ich w kolektory ściekowe.
Tak... W teorii wszyscy jesteśmy zgodni w temacie troski o środowisko. Ale tylko w teorii.
W praktyce wszystko zaczyna nas dzielić gdy z powodu tejże trosko o ochronę środowiska należałoby z czegoś zrezygnować.
A gdy do rezygnacji naszego dotychczasowego stylu życia namawiają nas etatowi "ekolodzy" to już wręcz zaczyna się święta wojna z tzw ekoterroryzmem.
No ale może wynika to z tego, że promocją mody na ekologię zajmują się u nas głównie osoby mało zdolne za to chętnie zasypujące innych ludzi danymi w formie tabelek lub wykresów. Co gorsza są to przeważnie osoby zupełnie oderwane od realiów życia w rodzinie i społeczeństwie.
Tak więc "etatowych ekologów" można nie lubić ale trzeba przyznać, że przynajmniej część z nich to autentyczni zapaleńcy, którzy u podstaw swego działania mają jednak jakieś szczytne intencje.
Gorzej gdy za tematykę szeroko pojmowanej ekologii zabierają się urzędnicy... Zwłaszcza ci samorządowi.
Tu już zwyczajnie można ręce załamać.
Ostatnio np. samorządowcy z Mazowsza oraz Małopolski uraczyli nas kilkoma "genialnymi" pomysłami na tzw walkę ze smogiem. Ich przejawił geniuszu wyraził się w formie nowych zakazów, które jakoby mają uczynić nasz świat lepszym, a powietrze uwolnić od uciążliwego smogu.
Nie wiem do końca o co chodziło samorządowcom z Mazowsza ale genialność pomysłu wprowadzenia zakazu używania kosiarek spalinowych, dmuchaw oraz pilarek wręcz poraża... Naprawdę nie wiem jakie ilości spalin wytwarzają wspomniane urządzenia ale na prosty rozum to podstawową ich wadą jest jednak duża emisja hałasu, a nie to co emitują z wydechu.
Samorządowcy ci co prawda niby też chcą jakiś ograniczeń w użytkowaniu "starych samochodów" ale tak naprawdę chyba żaden taki organ nie próbuje realnie zachęcać do korzystania z komunikacji publicznej w celu ograniczenia ruchu ulicznego.
Tak więc kosiarki, dmuchawy oraz pilarki będą zalegały w garażach a stare gnojowozy (auta z silnikiem diesla) nadal będą bezkarnie kopcić.
Na szczęście zimą i tak raczej mało kto używa u nas kosiarek... Tak więc przepis wyląduje w zasobie przepisów martwych, których zadaniem było tylko wykazanie, że coś się robi w sprawie.
Wprowadzane przez samorządowców z Mazowsza oraz Małopolski zakazy palenia w kominkach (nie dotyczy sytuacji gdy jest to jedyne źródło ciepła) to już jawne przyznanie się do bezradność w walce z zanieczyszczeniem powietrza.
Tak... Nikt wprost nie powie, że żaden samorząd nie odważy się na wprowadzenie całkowitego zakazu używania pieców i innych palenisk na paliwo stałe (węgiel, koks, drewno). Jest to po prostu nierealne. Bo nadal znaczna część obszarów wiejskich (i nie tylko wiejskich) jest uzależniona od tych źródeł ciepła.
Niestety nasi "geniusze" samorządności raczej będą wymyślać kolejne równie "mądre" zakazy. Bo na to by zaproponować czyste alternatywne źródła energii cieplnej zwyczajnie nas jeszcze nie stać...
I raczej jeszcze długo tak będzie.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości