Pojawił się na Salonie tekst o tym, że Polacy pokochali płatności bezgotówkowe. Że w tej formie rozliczeń jesteśmy wręcz w europejskiej czołówce.
Nie mam zamiaru temu zaprzeczać ale...
Ale jest wśród nas grupa ludzi, którzy nadal czują silna więź emocjonalną szeleszczącymi banknotami i brzęcząca monetą.
To właśnie ci miłośnicy gotówki w garści kierowani przez różne Inspiratory (może z Kremla) rzucili się zaraz na początku pandemii w stronę bankomatów aby szybko wypłacić ukochaną gotówkę. Bo uwierzyli Inspiatorom, że tej gotówki może zabraknąć.
I teraz ci miłośnicy szeleszczącego pieniądza wytrwale płacą wymiętolonymi banknotami mimo licznych zachęt do bardziej higienicznych płatności bezgotówkowych. W maseczce, która bardziej przydałaby się salowej lub lekarzowi, ale z plikiem wytłuszczonych banknotów w dłoni.
I wbrew pozorom ci miłośnicy papierowego pieniądza to nie tylko ludzie starsi, emeryci i lękowcy przekonani o rychłym upadku systemu bankowego. To często też biznesmeni, którzy właśnie tak prowadzą swój biznes. Tak aby jak najmniej śladów swej działalności pozostawić w systemie bankowym.
Nie mam karty i co mi zrobisz... Tu pojawia się bezczelny uśmiech typa, który ze zręcznością bazarowego cinkciarza jedną dłonią potrafi odliczać tysiące z grubego pliku zwiniętego w rulon.
Cóż... Nadal wierzymy, że ten papierowy pieniądz jest pewniejszy od tych "wirtualnych" na koncie.
Ale czy tak jest naprawdę? W końcu to też tylko mały, zadrukowany skrawek papieru, który w sytuacji naprawdę kryzysowej nie nadaje się nawet do tego by zastąpić nim papier toaletowy.
w średnim wieku, niezbyt dynamiczny, z małego miasta przeniosłem się do dużego by w końcu uciec na wieś ;) Jeżeli przez jakiś dłuższy czas mnie nie ma to znaczy, że straszę prosiaki w lesie. kmarius[at]poczta.fm
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka