Demagog wskazuje ludowi wroga, bo każdy demagog musi mieć wroga. Rzuca więc oskarżenia przeciwko wszystkim, których za niebezpiecznych dla siebie uznaje, i woła, że lud ich sądzić powinien, co lud na ogół nader chętnie przyjmuje.
Arystoteles był pierwszym, który wyjaśnił, kim jest demagog, w jakich okolicznościach działa i jakie są tych działań skutki. Wskazówki zawarł w "Polityce", dziele, które do dziś zdumiewa przenikliwością obserwacji życia społecznego i politycznego. Tezy Arystotelesa świetnie charakteryzują obecną polityczną rzeczywistość.
Kim więc jest demagog? Okazuje się, że nie jest to bynajmniej polityk, działacz głoszący puste hasła. To ten, który "lud prowadzi", to przywódca ludu, ale przywódca egoistyczny, pewny siebie i żądny władzy. Pojawia się zatem tam tylko, gdzie "lud jest panem", czyli w ustroju demokratycznym. Ale, jak wyjaśnia Arystoteles, są różne demokracje, a wśród nich wyróżnić trzeba dwie formy najważniejsze. W obu z samej zasady wolność i równość przysługują obywatelom. Lecz w jednej każdy obywatel podległy jest tylko prawu i prawo szanuje, w drugiej zamiast prawa rządzą rozmaite doraźne ustawy uchwalane pod naciskiem jednego polityka lub co najwyżej wąskiej politycznej grupy. Za taki stan rzeczy winę ponosi demagog, który obywateli łudzi i wykorzystuje ich łatwowierność.
Filozof pisze: "Tam, gdzie prawo włada, nie ma warunków do wystąpienia demagoga, lecz najlepsi z obywateli grają przewodnią rolę, gdzie zaś prawa nie panują, tam zjawiają się demagodzy", a ci mając na uwadze własne interesy, zaczynają rządzić despotycznie.
Demokracja nie jest ustrojem stałym. Przeciwnie, ulega przekształceniom, a także rozmaitego typu przewrotom głównie dzięki "rozpasaniu demagogów", którzy podburzają lud przeciwko tym, co sprawują urzędy.
"Rozpasanie" polega na omijaniu prawa lub jego fałszywej interpretacji, co prowadzi do pełnej bezkarności i działań społecznie szkodliwych. Demagog bowiem żądny władzy nie lubi się ograniczać prawem.
O prawie nieustannie mówi, ale prawa nie słucha. By zaś zyskać dla swych bezprawnych działań poparcie ludu, stara mu się przypodobać. Staje się zatem ludu pochlebcą, jego wielkość sławi, a jednocześnie go łudzi. Obiecuje więc wiele, choć wie, że obietnic nigdy nie będzie mógł spełnić, roztacza przed ludem wspaniałe możliwości, a wybranym przyrzeka urzędy, przywileje, bogactwa. Lud zaś słucha zadowolony, dając wiarę i nie bacząc na politykę naruszającą prawa i "podkopującą niepostrzeżenie państwo".
Arystoteles ostrzegał: "Toteż ci, którym leży na sercu utrzymanie ustroju, powinni stwarzać nastrój obawy, aby się obywatele mieli na baczności i nie zaniedbywali czuwania nad ustrojem.
Tak rodzi się "demokracja zwyrodniała". Demagog przeinacza fakty, zwalcza cudze argumenty, przytaczając słowa nigdy przez przeciwnika niewypowiedziane, opisuje fałszywie wydarzenia. Czyni także coś jeszcze: szukając poparcia ludu, oskarża możnych i mądrych, to jest tych, którym zazwyczaj lud zazdrości, tropi ich, wysuwa różne kłamliwe oskarżenia, "wytycza złośliwe procesy" i, walcząc z nimi, "stara się, skrycie i otwarcie, zniszczyć i wyrzucić z kraju jako współzawodników oraz przeszkodę w dążeniu do władzy" itd., itd.
Nikomu zresztą demagog nie ufa, nawet własnym przyjaciołom, bo ci go najlepiej znają. Arystoteles dodaje: cechą tych demagogów tyranów jest, że "nie znajdują upodobania w ludziach dostojnych i niezależnych. Bo tyran chciałby te cechy u siebie jedynie widzieć, więc kto z godnością i niezależnością mu się przeciwstawia, uszczupla przewagę i despotyzm tyranii, i skutkiem tego jest znienawidzony jako podkopujący jej władzę".
Najważniejszym instrumentem demagoga dążącego uparcie do coraz silniejszej władzy jest więc kłamstwo, kłamstwo dezawuujące przeciwników i kłamliwe insynuacje. Propagowane w całym polis i podchwytywane przez lud rozbudzają nienawiści i podburzają do odwetu. Demagog wskazuje ludowi wroga, bo każdy demagog musi mieć wroga. Rzuca więc oskarżenia przeciwko wszystkim, których za niebezpiecznych dla siebie uznaje, i woła, że lud ich sądzić powinien,
co lud na ogół nader chętnie przyjmuje.
Nic tedy dziwnego, że demagodzy są „przyjaciółmi złych ludzi, znajdują bowiem przyjemność w pochlebstwie, na które nigdy nie zdobędzie się człowiek o niezależnym sposobie myślenia, bo ludzie tacy mogą być tylko przyjaciółmi, nigdy zaś nie schlebiają”. Stara się też demagog o to, „aby dochodziło do jego wiadomości wszystko, co mówi lub co czyni ktokolwiek z jego poddanych.
Wszędzie też demagodzy nie biorą odpowiedzialności za słowa, słowo bowiem jest dla nich instrumentem walki, naginanym do potrzeby bieżącej chwili. Stąd zapewne tak często przeczą sami sobie, nie jest bowiem dla nich ważne to, co powiedzieli wczoraj. Demagog zręcznie przekręca własne wypowiedzi, ciągle ich sensy zmienia. Widocznie nie chce wiedzieć, że słowo ma swą wagę, że raz wypowiedziane zmusza do takich a nie innych konsekwencji. Nie chce też uznać owej prostej prawdy, że społeczne kłamstwo służy demoralizacji ludzi, że społeczność przestaje ważyć słowa i poczuwać się za nie do odpowiedzialności.
Rzucane na wiatr słowa rujnują zaufanie, ale czy o zaufanie im chodzi? Nikomu nie zależy już na racjach, przeciwnie, zręczna manipulacja budzi u niektórych uznanie. Podziwiać trzeba przenikliwość Arystotelesa, który doskonale rozumiał, że demagodzy, zdobywając sobie przewagę, rozpętują mechanizm dewastujący obywatelską społeczność.
Cóż, władza, zwłaszcza ta, o której się długo marzyło, zwykle jak balon nabrzmiewa, pęcznieje, póki nie pęknie. Działa też zazwyczaj destrukcyjnie na komórki mózgowe.
Na szczęście, zdaniem Arystotelesa, upadek władzy demagogów jest nieuchronny.
(fragment)
prof. Barbara Skarga
Inne tematy w dziale Polityka