Kaczyński zapowiadał odwołanie Kamińskiego z funkcji szefa frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE za opuszczenie szeregów PiS.
Niestety, Brytyjczycy pokazali Kaczyńskiemu gest Kozakiewicza.
Poparcie dla Kamińskiego zadeklarował dziś nowo wybrany szef największej, brytyjskiej delegacji we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w PE, Martin Callanan.
- Mamy swoje procedury. Michał został wybrany dzięki szerokiemu poparciu na 2,5- roczną kadencję.
To niefortunne, co się dzieje w polskiej delegacji i mam nadzieję, że wewnętrzne różnice zdań zostaną przezwyciężone.
Ale Michał jest przewodniczącym zgodnie z naszymi zasadami
- powiedział Callanan.
Sam Kamiński chce pozostać na stanowisku szefa EKR mimo odejścia z PiS. Wcześniej podkreślał, że aby zmusić go do odejścia, potrzeba zmiany wewnętrznego statutu frakcji i następnie przegłosowania odpowiedniego wniosku o odwołanie.
Jedno i drugie wymaga poparcia co najmniej 28 posłów 54-osobowej frakcji - więcej niż ma PiS.
Licząca 54 europosłów z ośmiu państw EKR jest piątą pod względem wielkości frakcją PE. Jej trzon stanowią brytyjscy torysi (25 mandatów), Czesi z partii ODS (9) oraz Polacy (15).
W tej piętnastce polskich posłów jest przynajmniej czterech deputowanych - Michał Kamiński, Adam Bielan, Paweł Kowal i Marek Migalski - którzy albo odeszli z PiS, albo sympatyzują z ruchem "Polska jest najważniejsza".
Prezes w tej sytuacji pozostał bezsilny. Musi się zadowolić przełknięciem złości i pozostawić renegata Kamińskiego na stanowisku szefa frakcji. Następna gorzka pigułka do przełknięcia przez prezeska.
Czyżby nie znał procedur obowiązujących w UE?
Raczej tak, inaczej nie podejmowałby tak bzdurnych kroków.
Tylko dlaczego znowu Polska jest ośmieszana na arenie międzynarodowej?
Inne tematy w dziale Polityka
