W dyskusji o NGO i premierze Glińskim pojawia się nuta, że nieeleganckie jest zestawianie konkretnych nazwisk z konkretnymi sumami, a zwłaszcza rysowanie schematu połączeń. Sam myślałem, że tym ludziom musi być przykro. Dalej zdecydowanie twierdzę, że wyrok może wydać sąd, a oskarżenie (również publicystyczne) powinno być solidnie uzasadnione. No i nie jest powiedziane, że rodzina ministra do siódmego pokolenia nie może zajmować zauważalnych przez media stanowisk.
No i jeszcze to: niedawno niejaki Schetyna, z promiennym uśmiechem starszego killera rodziny Corleone, zapowiedział ściganie Pisiewiczów, dead or alive. Chciałbym zauważyć, że Bartłomiej Misiewicz jest również człowiekiem, ma pewnie rodzinę i może sobie nie życzyć, by jego głowa została zatknięta na włóczni nacierających wojsk rebeliantów. Więc w tym kontekście trochę mniej mi żal PeOwiczów.
Komentarze
Pokaż komentarze (11)