Obudziłem sie tego dnia lekko skacowany. Było to w czasach gdy spałem dobrze, jadłem i piłem do syta i myślałem, że jestem wieczny.
Odruchowo sięgnąłem do telefonu - wielki czarny kawał bakelitu RWT - milczał. Pomyśłałem "awaria". Ale radio jakoś bełkotało jedno w kółko a ja miałem umówić się z kolegą Wieslawem, który studiował w Lublinie. Miała być impreza,lista przebojów, kasety, koleżanki, taniec i recytacje.
KUL onego czasu
Jak wtedy ktoś studiował na KUL to był dla publiczności, rodziny i znajomych świętym człowiekiem. Niestety, po moich odwiedzinach u kumpla doszedłem do zgodła przeciwnych konstatatcji.
Zakłamanie, strach i stare kible - tak by można to określić. Budynek a właściwie jego stare skrzydła przypominał skrzyżowanie koszar, klasztoru i domu wariatów.
Po co ja to wszystko tu przytaczam?
Otóż mój kolega zaangażował się w Niezależne Zrzeszenie Studentów KUL i "walczył" z reżymem na ulotki i jakieś listy społeczne. Wierzył głęboko, że cały KUL i ci księża proffessorowie, cała ta śmieszna kamaryla, całkiem jak z dobrego teatru - będzie stała za nim murem. Wiesław wierzył, że w konflikcie komunistów, oszukańczego reżymu i aparatu przymusu oraz zbrodni - KUL stanie za studentem i działaczem poddziemnej Solidarności.
Prawda wyzwala ze złudzeń
Rzeczywistość przerosła podejrzenia. KUL był chronologicznie 2-ga uczelnią wyższą"odwieszoną" przez czerwonych (1-sz to jakaś szkoła morska) w stanie wojennym. Jak potem wielokrotnie opowiiadał Wiesław - działaczy NZS-u KUL ganiały ale trójki księżo-proffessorów zaś na wykładach, seminariach itd nie wono było niczym wspomnieć o komunie, jaruzelu czy internowanych.
Na KUL-u bano się panicznie Komitetu Wojewódzkiego Partii, Milicji Obywatelskiej, WRON, Zmotoryzowanych Odwodów i wszystkiego. Smutny i przygnębiający widok, fałsz i nieprawda dookoła.
A 13 grudnia 1981 roku z Wiesławem imprezowaliśmy jak należy, śpiewając "Bolszewika gon, goń, goń..." Koleżanki pachniały dobrymi wodami z Pewexu typu Massumi by Coty. Wódka czysta Zytnia tez z Pewexu za 0,89 dolara amerykańskiego.... Było miło mimo wojny i MO.
A dziś jacyś z piaru ludkowie piszą, że jest ankieta i prawie połowa Polaków popiera słuszne dążenia Jaruzelskiego.
Niepojęte - mam kaca ciągle albo snię. Może jedno i drugie - ale ciurkiem przez 27 lat?
/Notka z 2008 roku oryginalnie/
Dziś - Mińsk (mówią że "Białoruski").
Inne tematy w dziale Polityka