„No tak” powiedział pan Stanisław widząc syna sąsiadów, który po nieudolnym locie ślizgowym podczas pierwszego treningu para-lotniczego wyrżnął w remizę tłukąc dwie szyby w „Sali Weselnej”. „Jaki kraj, tacy terroryści!”.
Jako że najbliżej mi do Westminsteru, natychmiast rzuciłem się zgłodniały na leżący pod nosem brytyjski standard dziennikarsko-parlamentarny. Oto, co znalazłem:
“This kind of political reporting is the job of ‘the Lobby’. The main advantage for this small select group of senior journalists is the right to enter the Members’ Lobby in the Palace of Westminster, where they can talk to and interview MPs.”
Czyli:
Aż się boję dokonać analogii... Czyżby znaczyło to, że w jednej z najstarszych parlamentarnych demokracji spocona Kolęda-Zalewska nie mogłaby galopować korytarzami w otoczeniu tabuna koleżanek i kolegów uzbrojonych w akcesoria rejestrujące obraz i dźwięk w pogoni za parlamentarzystą?
Czy to znaczyłoby, że trzeba byłoby się umawiać we wskazanym miejscu?
I czy nie jest to czasami standard w Europie?
Najwyższy czas nauczyć się nieco kultury!
A co do zamachu... Śmiechu warte... Ostatnie 24 godziny, po których prezes Rzepliński zostanie już tylko, z politycznego punktu widzenia, „tym” Rzeplińskim.
I ten ostatni moment, kiedy to zablokowanie (nielegalne) uchwalenia budżetu mogłoby stworzyć pozór podstawy żądania od prezydenta RP skrócenia kadencji Sejmu.
Straszenie „Majdanem” nie przejdzie. Tam potrzeba było i wsparcia z zagranicy, ale i młodzieży chętnej do ofiary z życia. Za kogo? Za tych ubeków i ich emerytury, za te zdyszane Kolędy-Zalewskie galopujące po sejmowych korytarzach, czy za blokowanie mównicy w stylu azjatyckim w imię obrony interesów galopujących, a wbrew obowiązującym na całym świecie kanonom medialnej i parlamentarnej kultury?
A może za sędziego, który nie wie, że Katarzyna I caryca Rosji nazywała się von Anhalt-Zerbst-Dornburg, w odróżnieniu od jego koleżanki, która nazywa się inaczej, a miana „carycy” używa ani jako dodatku do nazwiska, ani jako tytułu, ale knajackim zwyczajem jako „ksywy”, podążając za wymaganiami szemranego środowiska?
A może młodzi ludzie mają umierać za te 38 milionów złotych odłożonych na koncie ze skromnej pensji urzędniczki stołecznego ratusza?
Czy za tego pajaca-prowokatora, który udaje ofiarę policji chcąc sprowokować zamieszki?
Panie Petru, panie Schetyna, mordeczki wy nasze. Wy szczęście macie, że wśród ludu spokojnego mieszkacie. Ale jeśli szuja jakaś doprowadzi do jednej, niepotrzebnej śmierci to macie moje słowo, moje uroczyste przyrzeczenie, że szuja ta, folksdojcina uboga, realizująca obce interesy za obce pieniądze, zawsze z tym samym, tępawym wyrazem twarzy, beknie zdrowo, tak jak na to zasługuje. Ale przecież wy nie jesteście szujami, to nie o was, prawda?
Komentarze
Pokaż komentarze (132)