Sennie tak jakoś dzisiaj, więc sobie pomyślałem, że pogrzebię patykiem w naszych ranach, żebyśmy się trochę przebudzili. Zanim przejdę do sedna, czyli do clou, garść spraw pobocznych, choć wcale nie mniej ważnych. Czytam, że ten od filmu od ‘ich matek, ich ojców’ przeprasza, że nie uwzględnił poglądów polskich historyków, a więc przyznaje się do bycia analfabetą, bo nie ma ‘niemieckiej’, ‘żydowskiej’, ‘polskiej’ historii, ale jest nauka historii i krytyczna ocena źródeł. Może powinien pisać scenariusze do Alien kontra Predator ziben?
Zgadzam się z oceną kolegi blogera onion13 (http://onion13.salon24.pl/517405,producent-unsere-m-tter-unsere-v-ter-przeprasza-polakow), że Pan Nico Hofmann może swoje przeprosiny w buty wsadzić. Tak na dobrą sprawę, to po co nam te jego przeprosiny? Skoro Niemcy mają potrzebę przedstawiania podziemia akowskiego właśnie tak, jak to uczynili, to widocznie mają akowski problem i kompleks, i w celu rozwiązania tego problemu muszą pokazywać Akowców jako bandę niedomytych gamoni w konfrontacji ze sprawną i domytą machiną bojową ‘przyjaciół Żydów’, którym ktoś niesłusznie przypiął łatkę antysemitów, bo jak czytali obowiązkowe Main Kampf, to myśleli, że to kolejna czesć Kubusia Puchatka.
Relacje rodzinne, zachowane materiały fotograficzne tej wizji przeczą. Polska skłonność do wypastowanych butów z cholewami też. Przy tej okazji przypomniały mi się zdjęcia dziewcząt wychodzących w warszawskich kanałów w czasie Powstania. Przyjrzyjcie się, jaką miały klasę po kilkugodzinnym brodzeniu w nieczystościach. Zobaczcie jak wyglądał powstańczy ślub, i jak na tym slubie wyglądali państwo młodzi. Tego się nie da zakłamać, ale my nie powinniśmy mieć żadnego interesu, żeby się niemieckimi problemami zajmować. Im bardziej bowiem będą się starali zakłamać rzeczywistość, tym gorzej na tym wyjdą, bo będą żyli w matrixie, a nie w rzeczywistości. To na prawdę nie jest nasz problem. Ja osobiście nie zamierzam dyskutować z kimkolwiek, kto ośmiela się rewidować historię, a przy tym jest spadkobiercą pomysłu ‘obozu dla dzieci i młodzieży’, w którym przetrwało 300 maluchów z 2-12 tysięcy w wieku 2-16 lat. Dla mnie dyskusja jest zamknięta, a przy tym jest oczywiste, że ten, kto z takimi pomysłami walczył był cywilizowany, a ten, kto je wymyślał, nie był, więc jest całkowicie logiczne, że i z higieną musiał być na bakier. Jeżli jest prawdą, że w pracach nad filmową nazi-produkcją brali udział niemieccy Żydzi, to jest to dla tych ludzi hańbiące, i tej hańby nie zmyją ani żadne pieniądze, ani zakupione za zarobione ojro środki czystości. No ale to już niech sobie tam załatwiają Żydzi we własnym gronie.
Co do mocno i zasadnie (jeśli mnie oczy nie mylą) lansowanej tezy (Fotoamatora), że na polance pod Smoleńskiem jakiegoś kwietniowego dnia leżały jakieś czarne skrzynki w kolorze pomarańczowym, które niezawodnym okiem eksperta rozpoznał nasz najsłynniejszy ‘Moonwalker’ (jedyny jak dotąd Polak na księżycu), a które potem doznały transformacji przeistaczając się w inne czarne skrzynki w nieco innym kolorze i charakterystyce uszkodzeń, to radośnie się przyłączam – rzeczywiście to co leżało na tej polance i zostało zarejstrowane różnymi amatorskimi kamerami i telefonami komórkowymi ma się nijak do tego, co dzisiaj jest składowane w ‘trzech garażach’. Niby dlaczego miało by być ontycznie tożsame, w kontekście popularnej w stronach wastocznych tradycji ‘machniom’? To, co jest w garażach dzisiaj jest przedłużeniem bieżących interesów Kremla i na pewno nie ma w nich nic, co tym interesom mogłoby szkodzić, a jak się interesy zmienią to i zawartość garaży się zmieni, albo to ja nic nie rozumiem.
A tak na marginesie – dla Czytelników o szczególnie wyostrzonym węchu – jaka agencja amerykańska wymusiła na prywatnej firmie przekazania cyfrowych zapisów parametrów lotu zachowanych na twardym dysku komputera zainstalowanego w kokpicie, który się zdematerializował, osobom, które nie są ani dysponentami ani właścicielami nośników, bez zapytania o zdanie ich dysponenta, to jest państwa polskiego, i po co to zrobiła?
A teraz do clou, bo się znowu rozpisałem... Otóż przy okazji kilku różnego rodzaju moich analiz i rozmyślań bywałem zaczepiony w temacie ‘Braci Starszych’ ze szczególnym uwzględnieniem, co ja tam mniemam, albo i nie mniemam na temat ‘Braci Starszych’ kierowniczej roli w sprawie szczęść i nieszczęść, które nas na tym świecie dotykają, państwa Izrael, jego polityki, żydowskich pieniędzy, etc...
A przenosząc rzecz całą na grunt zupełnie racjonalny, to przedstawiciele tej nacji, jak przedstawiciele każdej innej, mają dwie ręce, dwie nogi i głowę, więc odrzucając działanie sił nadprzyrodzonych, wyścig po dary tego świata jest równy i uczciwy. Chyba, że Państwo czujecie się jakoś tam upośledzeni, wtedy współczuję, ale ja się nie czuję upośledzony, a wręcz przeciwnie – jako Polak czuję się uprzywilejowany bogactwem historii i kultury, więc jestem skazany w tym wyścigu na sukces.
Państwo Izrael jest produktem wybitnie polskim i państwo Izrael byłoby najbliższym, naturalnym sprzymierzeńcem Polski, gdyby Polska szczęśliwie uchowała się od półwiecznego panowania komunizmu. Państwo Izrael tworzyli wychowani w polskiej kulturze żołnierze, politycy, pisarze. To jest sanacja bez wieprzowiny z jej wszystkimi charakterystycznymi cechami: wrogością do rodzimej ‘endecji”, a więc w tym przypadku tradycji żydowskiej, która tego sanacyjnego państwa nie uznaje, niechęcią wobec RELIGII, silnym kultem armii, rozbudowanym aparatem państwowym i biurokratycznym, łapownictwem, bałaganem, skandalami obyczajowymi na najwyższym szczeblu, przewrażliwieniem na własnym punkcie i skłonnością do romantycznej przesady. To jest zrealizowany projekt Stanisława Cara w wydaniu tropikalnym. I tyle.
To państwo Izrael nie ma do dnia dzisiejszego najlepszych z możliwych stosunków z naszą ‘sanacją’, bo w Polsce nie rządzi ‘sanacja’, ale kolesie, którzy przez lata uzbrajali wrogów Izraela na całym świecie w posowiecką broń, więc jest powód by ‘nie pałać entuzjazmem’. Jak zapanuje ‘sanacja’ (a na to się zanosi), to się relacje wyprostują, a jak zapanuje ‘endecja’ to się wcale nie pogorszą, bo nacjonalizm żydowski jest kopią polskiego minus Pismo Święte i golonka.
I miało być jeszcze o słoniu w kontekście sprawy polskiej, ale mi się nie chce, bo jestem leniwy, więc będzie innym razem. O tym słoniu.
Komentarze
Pokaż komentarze (89)