motto: chyba żyjemy w kraju, w którym pod groźbą kary trzeba mówić wierszem, w czasie, gdy gdzie indziej wciąż można bezkarnie prozą.
Agawa-a
Pan Jourdain przeżył swoje zycie nieświadomie mówiąc prozą, ale na jakość zycia pana Jourdaina nie miało to zapewne wielkiego wpływu. Ot, był (być może :-) artystą nie mając swiadomości tego faktu.
Bywają w życiu pomyłki większe niż nieswiadomość mówienia prozą, a do mnie ostatnio dotarła dosyć smutna wiadomość, że dosyć długą część życia spędziałem w policyjnym kraju, nic o tym nie wiedząc!
Rzecz jasna moja niewiedza nie dotyczyła okresu, kiedy kraj rósł w siłę, a ludziom zyło się dostatniej, bo w tamtych czasach taką niewiedzą wykazywali się jedynie skończeni gamonie (funkcjonariusze różnych szczebli wiedzieli nawet lepiej niż inni)
Moja niewiedza (albo: niepełna świadomość) pojawiła się znacznie później. Był to burzliwy czas zwycięstwa demokracji, rządów państwa prawa, wolnych mediów, swobody uciekania (pardon: podróżowanie), rozrostu i przerostu autorytetów moralnych (wraz z przerzutami), walki z zoologiczną niechęcią do funkcjonariuszy tajnej policji totalitarnego państwa, szlachetnego odcięcia przeszłości wraz z podstawową historyczną wiedzą o niej, niepodległości i co tam jeszcze nie napisali i nie ogłosili w wysokonakładowych mediach.
A najgorsze, że tak w pełni i wyraźiscie dotarło do mnie, że nie tylko żyłem nieświadomie w policyjnym państwie, ale również odwiedzałem go przez parę kolejnych lat, mysląc (błędnie), że to moja Ojczyzna.
No niby moja, ale pod okupacją.
Wszystkich miłosników życia pod okupacją uprzejmie proszę, żeby w tym momencie nie przerywali lektury i nie zabierali się do dawania odporu, ale przebrnęli przez dalszą część tekstu i spróbowali przeanalizowac wywód wraz z końcowymi wnioskami. Z góry dziękuję. Przy porównaniach będę posługiwał się przykładami z krajów, które znam.
I. Czy w niepolicyjnym kraju urzędnik może, posługując się swobodną interpretacją przepisów (bo nie obowiązują go wiążące wykładnie prawa) doprowadzić do ruiny dobrze prosperujące rodzime (albo jakiekolwiek) przedsiębiorstwo?
II. Czy w niepolicyjnym kraju władze podatkowe niższego szczebla mogą nałożyć na podatnika zarabiającego 700 zł netto karę w wysokości 5.000 zł za błąd literowy przy wypełnianiu nieczytelnego formularza?
III. Czy w niepolicyjnym kraju władze podatkowe mogą nałożyć na podatnika grzywnę w wysokości 400 krotności średniej krajowej przy nie wskazaniu od jakiego progu przychodów miesięcznych (chocby utajonych) można coś tak drakońskiego wymierzyć?
IV. Czy w normalnym kraju tajna policja może wykonać rajd na firmę i pozbawić wolności właścidiela, który oparł swoją kalkulację podatkową na zasadzie domniemania uprawnienia do wykonywania działań niezabronionych w ustawach i w myśl wskazówek przekazanych mu przez inne ministerstwo tego samego kraju?
V. Czy w normalnym kraju wreszcie urzędnik odpowiedzialny za powyżej naszkicowane działania może uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo żadna z ustaw nie łaczy jego działań z jakąkolwiek odpowiedzialnością za czyny, a za ewentualne szkody płaci się z pieniędzy podatnika?
VI. Czy w normalnym kraju trzeba wypisywać badź zlecać wypisanie i przesłanie informacji o dochodach miesiąc w miesiąc, pomimo iż przyjęto pozorny model rozliczania rocznego? A co jesli w styczniu podatnik zarobił 100.000 zł, a w pozostałe miesiące roku nic? Kiedy dostanie zwrot nadpłaconego podatku? Do końca maja roku kolejnego?
Bo co? Bo nie wolno zarabiac tylko w ciągu jednego miesiąca w roku, a jego resztę spędzać na Hawajach? A niby dlaczego?
VII. Czy w takim zwyczajnym, pełnym niedoskonałości kraju trzeba meldować się na komisariacie policji w ciągu iluś tam godzin po przybyciu? No nie, bo po co?
VIII. Czy w takim zwykłym i nudnym kraju urzędy, sądy i inne instytucje zakładają doręczenie pisma poleconego pomimo braku wiedzy, czy adresat rzeczywiście mógł zapoznać się z jego trescią? Nie, bo byłoby to źródłem nadużyć i prowadziłoby do sytuacji, kiedy dowolną osobę można skutecznie ograbić z pieniędzy posiadając zaledwie wiedzę, że wyjechała na wspomniane już wakacje na Hawajach.
A teraz uwaga. Obrazek z niepolicyjnego kraju. Jedna z moich znajomych zmieniła pracę. W uprzedniej pracowała na kontrakcie, a w kolejnej w oparciu o zasadę samozatrudnienia. Ale zwyczajnie "nie załapała" tej drobnej róznicy i pracowała kolejne półtora roku w błędnym przekonaniu, że pracuje legalnie. Kiedy, przy jakiejś okzaji dotarło do niej, że tak nie jest, w popłochu udała się do urzędu skarbowego i złozyła wyjasnienia (30 minut).
Po kilku tygodniach otrzymał list z prośbą o przesłanie zaległości podatkowych na konto w terminie miesiąca i informację, że w związku z nielegalną pracą na przestrzeni aż tak długiego okresu czasu będzie musiała zapłacić (wymierzaną automatycznie) karę w wysokości 500 PLN. Dodam, że jako wysoko wykwalifikowany specjalista zarabiała circa 500.000 zł rocznie. Cięzko uwierzyć, prawda?
Ale łatwo się przyzwyczaić, zapewniam!
Wiem, że to dla Was bolesne, ale jeszcze jeden (przykład). Inny znajomy nie miał adresu (który potwierdza się pokazując np. rachunek za gaz lub wodę). A w zasadzie adres miał, ale rachunku jeszcze nie. I nie miał dokumentów. Pani w urzędzie poprosiła, żeby przyszedł z sąsiadem, który potwierdzi. Bo w niepolicyjnym kraju zakłada się, że obywatel mówi prawdę. Inaczej by się go obrażało, a tego w niepolicyjnym kraju obywatele nie zniesliby. Wszak kraj jest ich, a urzędnicy im jedynie służą, za co dostają wynagrodzenie.
Mogę jeszcze dodać historyjkę o zdumionych oczach recepcjonistki w hotelu, kiedy usiłowałem wcisnąć paszport (Przecież zapłaciłeś, więc po co mi ten paszport)?
Wpis na blogu rządzi się swoimi prawami, a jednym z tych praw jest zwięzłość. Analizując znaną mi polską rezcywistość jestem w stanie wskazać jakieś 50-100 przykładów różnego rodzaju rozwiązań prawnych i faktów, które sprawiają, że o Polsce móżemy mówić jako o KONTYNUACJI TOTALITARNEGO PRL-u.
Ktoś baaaaaaaardzo naiwny mógłby powiedziec, że, rozumicie, nie było kadr, trzeba było się uczyć, etc...
A ja powiem, że jesli w zamiarze wyprodukowania samochodu dostawczego osiągnie się efekt w postaci kupy złomu, to jest to dowód na bałagan, brak doświadczenia, ale trudno zakładać złe intencje.
Jesli jednak w zamiarze wyprodukowania dostawczego samochodu wyprodukuje się więźniarkę, policyjną pałkę i kajdanki, to... nie gniewajcie się, założe istnienie inteligentnego stwórcy. Nie chciałbym wyjść na ostatniego bałwana!
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka