Ostatnio wiele nie pisałem, bo nie było wiadomości, które mogłyby mnie poruszyć na tyle, żeby sięgnąć do klawiatury. Dzisiaj trzy wiadomości przykuły moją uwagę i zdecydowałem się wszystkie trzy skomentować. W Onecie doniosło tłustym drukiem nagłówka: "KRUK DO POSŁA: PAN JEST CHAMEM!" Z zaciekawieniem zajrzałem "w głąb". I czytam: "- Pani bredzi. - A pan jest chamem - tak rozmawiali ze sobą szefowa KRRiT Elżbiety Kruk i poseł SLD Jerzy Wenderlich podczas posiedzenia sejmowej komisji kultury." Zapomnijmy na chwilę skąd jest Pani, a skąd Pan i przypatrzmy się sprawie obiektywnie. W czasie obrad komisji kultury (!) Pan mówi do Pani: "Pani bredzi" "A pan jest chamem" odpowiada Pani i co? Pani ma rację! Prezydent były nasz wybitny Lech Wałęsa zamieścił wczoraj w internecie donosy podpisane "Bolek". Potem je wykasował. Zorientowawszy się, że ktoś je jednak zauważył, ściągnął i opublikował, oświadczył: "Bolek to nie ja!" I donosy "Bolka" umieścił w internecie ponownie. Jeśli prezydent to nie Bolek, to co powiedzieć o facecie, który nie umie mówić, czytać i pisać, chciał powołać NATO-bis, a w sowieckich bazach wojskowych pozostawić rezydenturę KGB, udanie reaktywował lewą nogę, wypromował Kwaśniewskiego, a teraz tworzy wraz z Olechowskim i Cekinem partię mającą przywrócić państwo prawa i (człowieków) honoru? No ciśnie się na usta słowo: idiota. No a jakby się okazało, że jednak agent, to po przypadkowym strzeleniu sobie w stopę w internecie okazałoby się jeszcze straszniejsze: agent i idiota. Wałęsa zostałby w moich oczach jedną z osób które rozmontowały komunizm. Służąć mu... Sąd Najwyższy uznał ostatecznie roszczenia obywatelki Niemiec do nieruchomości na Mazurach. Jedni - jak Liga Polskich Rodzin - żądają zastosowania nadzwyczajnych środków prawnych, co godzi w prawo własności i może być groźnym precedensem. Drudzy namawiają do poszanowania wyroku sądu i świętego prawa własności. Problem jest. A ja pamiętam jak przy okazji interpelacji poselskich dotyczących tego właśnie problemu minister Bartoszewski piał z zachwytu nad traktatem polsko-niemieckim z 1991 przy wtórze aplauzu strony lewej i prawej sali sejmowej. A kiedy poseł Dobrosz z posłem Wrzodakiem zauważyli, że traktat nie reguluje problemu ew. roszczeń osób prywatnych i że takie niebezpieczeństwo może się pojawić nazwał ich głupkami ku uciesze mediów i Całej Polskiej Elity Intelektualnej. Ile od tego czasu minęło lat? I kto teraz głupek? I na dodatek szkodnik? Nawiasem mówiąc, czy ktokolwiek przed podpisaniem traktatu przestudiował archiwa Gaucka w poszukiwaniu byłych enerdowskich agentów wpływu?
Inne tematy w dziale Polityka