Rolex Rolex
77
BLOG

ZBĘDNA FOTYGA W MOSKWIE

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 22

       Na wstępie przyznam, że mnie wyrazy twarzy Pani Minister Fotygi wydają się być niekiedy niepokojące. Zgoda. Na wszelki wypadek poogladałem sobie w necie wyrazy twarzy Pani Kanclerz Angeli Merkel i miałem podobnie niepokojące wrażenia, więc chyba wszystko w porządku.

      W prasie - po tym jak z Moskwy doniosło, że Pani Fotyga do Moskwy nie raczy - rozgorzała dyskusja, czy raczyć powinna, czy też zignorować, co czyni. Uznałem, że zajmę stanowisko. Oto ono: pomimo niepokojów wywoływanych wyrazem ministerialnej twarzy, twarz ma rację. Zbędna fatyga z tą Moskwą.

     Dlaczego? Po ostatnie i najmniej ważne: Rosjanie z rozpędu mogą mieć wrażenie, że kiedy się zaprosi, to przylecieć MUSI, jak to było od Bieruta po Kwaśniewskiego. Po najmniej ważne warto im to wrażenie zatrzeć i to raz na zawsze. W stosunkach dwóch równorzędnych partnerów obydwa podmioty muszą mieć chęć i czas. I niech mi ktoś nie wmawia, że Rosja, a Polska... Jak ktoś nie zauważył, że Rosja wróciła w ciągu paru lat do granic z XVII wieku i imperialne prace od Piotra po Stalina diabli wzięli, to niech nie zabiera głosu, kiedy starsi rozmawiają. Rosja ma 120 milionów ludzi na olbrzymim obszarze, z tego 20% kolonizatorów (lekko licząc) jest nałogowymi alkoholikami. To, że ma ropę i jest jako tako zarządzana przez fachowców z KGB, to mało, żeby myśleć o przyszłości. Ropa ma to do siebie, że się kończy, a fachowcy muszą być zastępowalni pokoleniowo. Lubię Rosjan, ale chyba mają problem. Zresztą, mniejsza o najmniej ważne.

     W 2005 wstąpiliśmy hucznie do Unii Europejskiej. To dziwny twór i jego przyszłości też nie widzę różowo. Niemniej można i należy skorzystać z tej przynależności dopóki się daje. Jedną z dobrych rzeczy unii jest to, że w przypadku konfliktu z krajami trzecimi ma ona mówić jednym głosem - to tak zwana zasada solidarności. Gdyby Francja miała kłopoty z eksportem Francuskich win do Rosji, to pewnie oczekiwałaby na jednolite stanowisko (pewnie sankcje w postaci embarga wymierzonego w Rosję przez wszystkie kraje członkowskie). My mamy prawo oczekiwać przynajmniej tego, żeby w zamian za nałożone na nas embargo Rosja nie otrzymywała od Unii żadnych koncesji. Stąd nasze veto.

     Żeby kawonaławnie wyłożyć: w dawnych czasach, kiedy to jeszcze nie miało miejsca: "naruszanie prywatności i godności obywateli; - naruszanie autonomii społeczeństwa; - ograniczanie dostępu do wypowiedzi publicznej; - rozbudowa i umacnianie aparatu represji; - pogłębianie podziałów społecznych; - eskalacja agresji, pomówień i demagogii w debacie publicznej; - próby narzucenia jednej prawdy - moralnej, politycznej, historycznej", mój znajomy - jak każdy normalny obywatel państwa prawa prowadzący działalność gospodarczą w postaci lokalu gastronomicznego - dostał od obywateli tegoż samego państwa tzw. "ofertę nie do odrzucenia". Miał zapłacić działkę (na jakiś tam zbożny cel zapewne) za - jak to nazywali panowie w dresach - "ochronę". Na początek pobili biednego studenta, który miał nieszczęście stać w drzwiach i sprawdzać, kto wchodzi, i zapowiedzieli, że jeszcze przyjdą. No i przyszli.

     Tutaj muszę przeprosić i zakłócić wartkość akcji kolejnym en passant. Bo, drodzy moi - a szczególnie zwolennicy nowo powstałej inicjatywy publicznej p.p.p. O...K.Wa. - możecie wyrazić zdziwienie, że w czasach, kiedy panowie O...K.Wa. grali pierwsze skrzypce w polskiej polityce mój znajomy po prostu nie poszedł na policję. O ileż większe będzie wasze zdziwienie, jeśli wam powiem, że w państwie prawa policja nie działa tak, jak Wam się wydawać by mogło, ale tak jak w powojennej anegdocie: W 1946 młody chłopak zapisał się do Służby Ochrony Kolei w Krakowie. I pojechał pełnić swoją pierwszą służbę w pociągu relacji Kraków - Zakopane. W Zakopanym wysiadł, patrzy - a na peron wpada bryczka w dwa konie; w bryczce czterech chłopa w rogatywkach z orłem w koronie, i przepasani pasami z nabojami, jak w Meksyku. Wystraszył się i pyta kolejarza: - Panie, kto to? - A nic, to Łogniowe - odpowiedział spokojnie kolejarz. - A milicja co na to? - zdziwił się młody, nie znający ówczesnych realiów podtatrzańskiego kurortu sokista. - Milicja? - zdziwił się również kolejarz - No nic. Milicja tyż Łogniowa.  

      Chyba rozumiecie? Wrócmy jednak do czasów państwa prawa i do mojego znajomego. Otóż zaprosił był panów w dresach do swojego pokoju i powiedział tak: - Jeżeli o mnie chodzi, panowie, to przekonaliście mnie - możecie stanąć na bramce już dzisiaj i bedę wam wypłacał pieniądze z regularnością szwajcarskiego zegarka. Problem jest tylko taki, że ja tu jestem kierownikiem, a nie właścicielem. Włascicielem jest ta firma - i wskazał na przypadkowo wiszący na ścianie plakat jednego z wielkich polskich browarów. - Mam znajomości w tym browarze i mógłbym to załatwić. Niestety, sprawy się troszeczkę skomplikowały, bo w zeszłym tygodniu większościowy pakiet akcji tego browaru kupiła zagraniczna firma z siedzibą w Kopenhadze.

To też niczego nie przekreśla - kontynuował widząc ich głupie miny - dzwoniłem do Kopenhagi - znam dobrze angielski - i zapytałem, czy mogę zatrudnić fachowców. Zgodzili się bez szemrania. Tylko w tych dużych koncernach jest biurokracja i trzeba wypełnić taki formularz po angielsku - wręczył zbaraniałym dresom plik papieru. - Nic takiego - uspokoił - imię , nazwisko, miejsce urodzenia, adres, zaświadczenie o niekaralności. Aha - i jeszcze list motywacyjny z CV trzeba dołączyć i od jutra możecie zaczynać.

   Tu mój znajomy usmiechnął się serdecznie, ciepło i zachęcająco. Wzięli papiery, poszli i nikt ani ich, ani ich kolegów z branży, nigdy, do końca istnienia tej artystycznej knajpy w sercu miasta Łodzi, w czasach demokracji, prawa i braku represji nie widział.

    A jak to się ma do Pani Minister? Na pewno załapaliście - jesteście wszak solą polskiej niezależnej publicystyki róznych opcji. Ale tak na wszelki wypadek, ku pożytkowi pryszczatej młodzieży, która z wypiekami na twarzach podobno nas czytuje i której opinię ponoć kształtujemy, słowniczek:

DRESY - ROSJA

KIEROWNIK - FOTYGA

KNAJPA - POLSKA

BROWAR Z KOPENHAGI - UE

W to gramy. Myslę, że dobrze i oby skutecznie, pa!   

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka