Rolex Rolex
69
BLOG

CO WOLNO MICHNIKOWI AD VOCEM

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 23

      Dzisiaj jest 17 maja i p. Wojciech Sadurski zaproponował nam Dzień Michnika. Kupuję. Proponuję nawet żebyśmy kontynuowali tę świecką tradycję i dzień 17 maja ustanowili Miedzynorodowym Dniem Michnika. Sadzę, że bez problemu powinniśmy uzyskać zgodę Parlamentu Europejskiego (niezawodny europoseł Geremek); Zgromadzenie Ogólne ONZ powinno przyklepać, a pewnie jest i szansa, żeby i samą osobę wpisać na międzynarodową listę światowych zabytków UNESCO. Pyta p. Sadurski czemuż to osoba red. Michnika wywołuje tak gwałtowne emocje. I czemuż to połowa z blogowiczów uznała za punkt honoru przynajmniej raz w tygodniu redaktora opluć. Sam tytuł wpisu p. Wojciecha Sadurskiego jest symptomatyczny, jako że jest trawestacją poskiego przysłowia: "Co wolno wojewodzie..."

      Nie ma sprawy; zaliczam się dobrowolnie do 'smrodów", którym nie wolno. Mam w "byciu smrodem" nawet pewną wprawę, bo krytykowaniem Michnika zajmuję się amatorsko (i z dużym zapałem) mniej więcej od roku 1990. W tamtych czasach za krytykowanie oberredaktora dostawało się czerwoną kartkę w "towarzystwie", a i nie trudno było zostać zoologicznym antysemitą, oszołomem, Czarną Sotnią i faszystą. Pogrążałem się zresztą bez heroizmu i bez nadziei na spodziewaną nagrodę.

     Ale - odpowiedzmy p. Sadurskiemu. Otóż Adam Michnik zasłużył sobie na skrajne emocje kilkoma sprawami. Po pierwsze swoim emploi i sposobem traktowania ludzi, z którymi się nie zgadza. Red. Michnik - jak na awangardę polskiej inteligencji przystało - lubi epitety, a nawet, jak mogliśmy przekonac się z zapisu rozmowy z biznesmenem Gudzowatym - grube. Ponieważ red. Michnik swego czasu lubił okazaywać pogardę a to "motłochowi" a to "homo sovieticus" toż i nie dziwota, że "motłoch" dowiedziawszy się, że jego język nie wiele ustępuje językowi inteligenta postanowił się odgryźć.

     Po drugie - red. Michnika dotknęły obłajanki jego dawnych, zawiedzonych zwolenników. Był taki czas - połowa lat 90, kiedy każdy, kto chciał być uważany za inteligenta musiał mówić "Michnikiem" (nie tym potocznym, ale tym gazetowym). Czas biegł, ludzie wyjeżdżali, poznawali świat i docierała do nich prawda, że świat redaktora ma się do realnego, jak jeż... do wołu, żeby się rymowało.

     Po trzecie pan redaktor jest uznawany za ojca chrzestnego III RP, a skoro dziecię coś zezowate, łyse, podobne do osła i ma lepkie rączki, to i na tatę chrzestnego musi spaść odium nieudanego dziecięcia.

     Po czwarte wreszcie pan redaktor wsparł był wyraźnie "lewą nogę", ochrzcił nam demokratycznie Kwaśniewskiego, Oleksego, Cimoszewicza, dzieki czemu inteligenci dwukrotnie zagłosowali na SLD. Powiadają ludzie dobrze zorientowani, że ugrupowanie to dzieli się na tych, którzy siedzieli, siedzą, albo będą siedzieć, i nie należy tego składać na karb szalejącego nam obecnie koczo-faszyzmu, ale na to, że wychowankowie Kiszczaka jakoś tak po ludzku lubią szwindle.

    Za to nie lubią Michnika statystyczni Polacy. Za co ja go nie lubię? Z wielu jeszcze innych powodów. W niniejszym wpisie starałem się scharakteryzować jednak zjawisko masowe (z koniecznymi uproszczeniami), a nie zasmradzać własnym zabronionym smrodem. Sprawiedliwość muszę mu jednak oddać. Swoją postawą, absolutnym brakiem tolerancji dla innych niż jego poglądy, totalitarnym stylem myslenia ukształtował, wbrew swojej woli i na przekór, nowe, lepsze pokolenia Polaków.   

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Polityka