Rolex Rolex
71
BLOG

WIĘŹNIOWIE WŁASNEJ PAMIĘCI

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 18

       Obiecałem onegdaj jednemu z najbardziej płodnych blogerów naszej salonowej zony polemikę z jego tekstem dotyczącym - jak to bloger ów ujął - polityki historycznej. Zarzut, kierowany jak zrozumiałem do polityków "prawicy", historyków IPNu, dziennikarzy, którym przylepia się łatkę prawicowości, był mniej więcej taki (choć niewyartykułowany wprost): nadeszły czasy instrumentalizowania historii dla wytworzenia zaplecza politycznego obozu prawicy, coś w rodzaju gigantycznej socjotechniki na polu kultury i nauki historii, słowem: kaczystowskiego kulturkampfu nastawiony na osiągnięcie doraźnego politycznego celu.

        Ten sam bloger jest zagorzałym przeciwnikiem lustracji uważając, że PRLowskie archiwa są gigantyczną fałszywką, przy pomocy której były aparat tajnej policji zamierzał skompromitować ówczesnych dysydentów, a przyszłych polityków, przewidując częściową utratę władzy przez komunistów w 1989 roku. Pogląd ten sam w sobie jest przykładem na to, że ci, którzy z nieukrywaną pogardą postponują wszelkie teorie spiskowe, sami produkują najbardziej nieprawdopodobne z nich.

         Zacznijmu od kulturkampfu. Zrobiłem przegląd wydarzeń okołowspomnieniowych, które wywołały bądź niesmak i uburzenie michnikoidów, bądź były traktowane jako kontrowersyjne i niejednoznaczne w czasach, kiedy jasna myśl michnikoidalna była siłą przewodnią w walce o lepszą przyszłość. Z uwagi na ograniczenia ramowe pozwolę sobie na posłużenie się trzema symptomatycznymi przykładami. Niewątpliwie pierwszym, przełomowym wydarzeniem nowej polityki historycznej były obchody 60 rocznicy Powstania Warszawskiego, związany z tymi obchodami projekt Muzeum Powstania, wspaniała seria wspomnieniowych programów PR i TVP. Po raz pierwszy w odrodzonej Polsce obchodom nadano rangę, jaką zwykło się takim wydarzeniom nadawać w innych krajach naszego kręgu cywilizacyjnego; tak jak w Angli obchodzi się 11 listopada, gdzie ulice, przechodnie, pomniki i witryny sklepów obwieszone są makami.

        Kolejnym wydarzeniem była wrocławska wystawa historyczna, na której opublikowano zdjęcia oprawców i komunistycznych zbrodniarzy z lat piećdziesiatych. (Co na to Trybunał, Konstytucja i Ustawa o ochronie danych osobowych?) 

        I trzecim wreszcie wydarzeniem było odsłoniecie pomnika Józefa Kurasia "Ognia" w Zakopanem.

        Adam Michnik zapytany kiedyś o zbrodniarzy UB wyrywających paznokcie w odpowiedzi wyartykułował passus zaczynający się jakoś tak: "Jeśli takie wydarzenie były..."

         Pomiędzy trzema przywołanymi przykładami "kulturkampfu" a michnikowym "jeśli" tkwi - jak osinowy kołek w piersi wampira - oś sporu.

         Każda wspólnota polityczna opiera się na swojego rodzaju założycielskim micie, na pielęgnowaniu wspólnej pamięci, bo każda wspólnota, jak pisał człowiek, którego uważam za jednego ze swoich nauczycieli - Eric Voegelin - to "kosmion rozświetlony od wewnatrz znaczeniami" Oczywiście w ramach tego wspólnego przeżywania historii dyskusje są niezbędne, konieczne i uprawnione. Spór piłsudczyków z endekami jest typowym przykładem sporu, ba - walki poitycznej o symbole, toczonej  w e w n ą t r z  owego kosmionu.

         Zgadzam się z intuicją przywołanego we wstępie blogera, że front walki politycznej w Polsce odbywa się właśnie na polu pamięci. Walka o pamięc to walka z poglądem, że w latach czterdziestych w Polsce miała miejsce "wojna domowa"; że hunwejbini i totalniacy z młodzieżowych organizacji lat pięćdziesiątch byli idealistami, których poglądy wyrastały z buntu uciemiężonego za sanacji polskiego chłopa i robotnika, że atmosferę, dylematy i tragedie lat okupacji opisują takie "dzieła" pisane i filmowane jak "Popiół i diament", "Lotna", "Polskie drogi", a w zbeletryzowanej wersji dla młodzieży: "Czterej Pancerni", "Stawka wieksza niż życie". Że dysydenckie kółka studenckie lat 60-tych to miejsca w których toczyła się otwarta i zażarta krytyka systemu (krytyka systemu kończyła się strzałem w potylicę i dyskusja zamarła w początkach lat pięćdziesiatych z powodu braku dyskutantów, a dysydenckie kółka zastanawiały się jak system komunistyczny zreformować tak, aby lepiej nadawał się do pędu wyznaczonego przez obiektywne prawa rządzące historią).

       Myślę, że my nie jesteśmy na etapie sporu o polską historię, ale na etapie walki o przywrócenie narodowej pamięci. My nie toczymy sporu, ale staramy się wykazać, że system nie tylko, że mordował ludzi - on starał się zamordować pamięć.

     To dlatego otwarcie archiwów ma tylu przeciwników. To nie strach przed kompromitującymi materiałami o osobistym, czy intymnym charakterze. To strach, że ich ujawnienie przetnie raz na zawsze możliwość hamletyzowania o "skomplikowanych polskich losach", o "trudnych wyborach", "sytuacji społeczno-politycznej i nabrzmiałych problemach społecznych" a zza maski "dobrego ubeka" Franza z "Psów" Pasikowskiego i "nieszkodliwego agenta" Piwowskiego wylezie tępa, buraczana morda sowieta z korzeniami w KPP, który traktował Polskę jako kraj podbity w pierwszym pokoleniu, zdecydował się pozostać, wykorzystać i okraść w nastepnym pokoleniu, ale zawsze - jak niedawno przypomniał znany SLD-owski klasyk - miał Polskę w d...

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka