W moim ostatnim wpisie zadeklarowałem, że będę darzył sympatią do czasu... Osiągnąłem cel w postaci kilkudziesięciu komentarzy, za które serdecznie dziękuję, chociaż zdumiał mnie poziom agresji przeciwników PiSu. Poziom wysoki, pomimo deklaracji, że zwolennikiem PiSu nie jestem, a popieram to ugrupowanie z powodów patriotycznych i taktycznych. Wybaczcie en passant, ale agresja zdumiała mnie na tyle, że starałem się dokonać jakiejś analizy, z której nic nie wyszło... Bo czy kombinacje typu: zwolennicy PO to liberałowie, liberał to ateusz, nie ma czego absolutyzować, więc absolutyzuje Tuska, mają sens? Pewnie nie. Ponieważ nie absolutyzuję żadnych bytów politycznych, więc bez drżenia i trwogi mogę napisać czego ugrupowanie, które popieram i uważam za wnoszące wiele dobrego do polskiej polityki dobrego nie zrobi. Otóż nie wierzę, żeby było w stanie stawić czoła zadaniu wywrócenia do góry nogami istniejącego systemu emerytalnego, a likwidacji bandyty o nazwie ZUS w szczególności. Nie sądzę również, aby było w stanie drastycznie obniżyć i uprościć podatki, bo to wymagałoby wycofania się państwa z wielu obszarów, które Lech i Jarosław (a zwłaszcza Lech) Kaczyńscy uważają za naturalne obszary działania tegoż państwa. Myślę o służbie zdrowia, oświacie i energetyce. Zgoda, że nie ma na polskiej scenie politycznej ugrupowania, które mogłoby tego dokonać. Dla jednych (jak SLD, PSL, UW, SO i częśc PO) brak zgody na rezygnację wynika z racji pragmatycznych (można coś przytulić w związku z zarządzaniem takimi masami pieniędzy), dla innych, jak LPR i PiS brak takiej zgody wynika z politycznej wizji państwa (państwo solidarne). Jestem głęboko przekonany, że opozycja w postaci thatcheryzmu w poslkim wydaniu bardzo by się naszemu krajowi przydała - jako przeciwwaga. Szansy na intelektualne zaplecze dla takiej opozycji szukałbym gdzieś w kręgach Centrum im. Adama Smitha, ludzi związanych kiedyś, bądź obecnie, z UPRem, w części ruchu narodowego, który zapoznał sięz myślą gospodarczą Doboszyńskiego. Ale trudno mi wyobrazić sobie masowe poparcie dla takiej, hipotetycznej formacji. Wielka w tym zasługa tzw. liberałów, dzięki którym prostym ludziom liberalizm gospodarczy kojarzy się z twarzą europosła Piskorskiego i z hasłem: "Pierwszy milion trzeba ukraść".
Inne tematy w dziale Polityka