Przez Polskę przetacza się kolejna fala sporu o ochronę życia, a może nawet w szerszym kontekście, sporu o życie jako takie. Wbrew tym, którzy postrzegają ów spór jako spór pomiędzy fundamentalistami chrześcijańskimi, a liberałami-fundamentalistami, bedę twierdził, że dyskusją toczy się o coś o wiele bardziej istotnego i wspólnego (bo dostrzegam jako chrzescijanin fakt, że w ziemskiej wspólnocie towarzyszą mi ludzie niepodzielający mojej wiary [pozbawieni łaski wiary]), niż starcie dwóch skrajnych, a przez to marginalnych poglądów.
To nie chrześcijaństwo wynalazło prawo do życia od momentu poczęcia. Chrześcijaństwo, podobnie jak islam, przez wieki rozwiązywało spór o poczatek istnienia w sposób magiczny suponując, jakoby zycie zostawało "wlane" w nasciturusa wraz z duszą na takim lub innym etapie rozwoju.
Chrześcijaństwo UZNAŁO prawdę o człowieczeństwie od momentu poczęcia od czasów "ochrzczenia" Arystotelesa. To nie Biblia narzuciła Chrześcijanom tę prawdę, ale ontologia. Islam tej wiedzy - podobnie jak judaizm* - nie przyjął, bo nie udało się ani jedej ani drugiej religii wchłonąć myśli greckiej, a w związku z tym stworzyć nauki.
Walka o uznanie istoty poczętej za człowieka, to nie tylko walka chrześcijan przeciwko "nowozytności". To walka łacinnika z Bizancjum. W Europie o tym, czy są i kiedy powstają byty decydowały uniwersytety. W Bizancjum - państwo. Zauważmy, że poprzez domyślne uznanie w sposób ustawowy, że człowiek pojawaia się wraz z upływem określonej daty (poprzez wprowadzenie ochrony zycia wraz z tą datą) wprowadzamy do naszych europejskich kodeksów powiew przez wieki nie znanej barbarii. Bo zauważmy - jesli np. prawo francuskie uznaje nasciturusa za byt podlegający ochronie po upływie 3 miesięcy ciąży, a holenderskie po 6 miesiącach, to co miałoby to znaczyć? Że Francuz pojawia się na tym świecie wcześniej niż Holender? A jeśli po 2 miesiącach 29 dniach, 23 godzinach i 59 sekundach stał się Adam, to jaka siła powołała go do istnienia? Siła normy prawnej? Zaiste, koncepcja normy zbliża nam się do koncepcji Bóstwa! I to... odważnie wywiedźmy implikacje - bóstwa dosyć rasistowskiego (bo różnicuje czas powstania człowieka w zależności od narodowości lub rasy)
Kodeks nie od tego, że by mówił od kiedy jaki byt powstaje; od kodeksowego stwierdzenia słoń nie stanie się paprotką w związku z nadejściem terminu x.
Dyskusja jest mozliwa, ale nie może być to dyskusja o tym, kiedy człowiek jest, bo taka dyskusja odbyła się wieki temu, podobnie jak dyskusje o wzorze Pitagorasa, ale o tym, kiedy i z jakich powodów wspólnota może życia pozbawić. Bojowniczki o "prawa kobiet" wywodzą wyższość prawa do aborcji od nieproporcjonalności dóbr dotyczących płodu (co to jest?) i matki (człowieka). Dopóki bedą stawiały sprawę magicznie nie można traktować ich poważnie. Dopiero kiedy przynają, że istotą sporu jest prawo do szczęscia (?), spokojnej konsumpcji i braku stresów jednego człowieka, nawet jeśli ceną za te dobra miałaby być śmierć innego człowieka, bedzie można potraktować je (ich?) jako partnerów w dyskusji. Można bowiem dyskutować z najbardziej niehumanitarnymi poglądami, ale nie sposób dyskutować z magią.
* w Starym testamencie znajdziemy karę za doprowadzenie do poronienia, ale ta norma nie miała uniwersalnego charakteru, chodziło raczej o nie umniejszanie liczby Izraela, choć zgoda, ze można by wywieść z tego wnioski uniwersalne.
Inne tematy w dziale Polityka