Aleksander "Prezio" Kwaśniewski, po dokonaniu zwyczajowych konsultacji za wschodnią granicą (może ktoś wie, jaki ukraiński biznes reprezentuje sponsor tej krótkiej wizyty?), powraca do Polskiej polityki. Taką wiedzę posiadł redaktor Jacek Żakowski. Tryumfalny* powrót Aljeksandra (pardon - literówka!) ma się dokonać przy pomocy raportu o przestrzeganiu praw człowieka, podobno miażdżącego dla naszego kraju, wysmażonego przez Radę Europy, a jakże. To ta sama rada, która zwracała władzom polskim uwagę na niebezpieczeństwa związane z głęboką infiltracją polskiego życia społecznego przez funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa totalitarnego państwa, na niebezpieczne związki tychże funkcjonariuszy z biznesem, nawoływała do przeprowadzenia detotalitaryzacji życia społeczengo na wzór czeski bądź niemiecki... Słucham? Nie nawoływała? Nie wzywała i nie oburzała się? Nie biła na alarm? Przepraszam, musiałem jak zwykle coś pokręcić!
"Ruch", którego głową zostanie Aleksander ma przybrać bezczelną nazwę ROPCwP, a akces do tego wiekopomnego przedsięwzięcia zgłosili: Paweł Piskorski "(który mówi o tym otwarcie - {sic!} [zapomniał skłamać?])", Waldemar Dubaniowski, Marek Ungier. "Zainteresowanie udziałem w inicjatywie - jeśli jednak nie przekształci się w partię - potwierdza w rozmowie z "Dziennikiem" profesor Bronisław Geremek. Przychylni pomysłowi mają być też Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Olechowski."
Przypuszczalny skład gwarantuje poparcie wszystkich tych złotorękich i -ustych biznesmenów, którzy nigdy nie stracili grając na polskiej giełdzie, bezpańskich dzisiaj oficerów byłego WSI, biesiadujących onegdaj magdalenkowców i zwykłych przestępców, którzy uniknęli kary ze względu na dziwną przewlekłość procedur postępowania karnego. Tak, to dla nich wszystkich! I dla 1.000.000 byłych funkcjonariuszy, ich TW, OZI i MAFIOZI...
Każdy, kto wesprze tego totalnie niepoważnego "małego kretacza", którego Polska miała nieszczęscie mieć za prezydenta przez dwie kadencje (dzięki innemu niepoważnemu krętaczowi - Lechowi Wałęsie) pozbawi się w moich oczach prawa do wypowiadania się w polskim życiu publicznym. Bo wykaże jasno, że jest albo kryminalistą, albo idiotą (i jedno i drugie dyskwalifikuje).
W Polsce mogą być rządy lepsze lub gorsze. Zgodzę się niechętnie na rządy socjalistów z prof. Bugajem jako premierem, socjalistów z Kaczyńskimi, narodowców z Giertychem, chłopów z Pawlakiem nawet, liberałów socjalnych z Rokitą, liberałów konserwatywnych z Korwinem-Mikke... Nie ma sprawy. Dobrze! Nawet na Tuska się zgodzę!!! (wojewoda Koszaliński, np, albo lepiej: Wójt na Wdzydzach!). Nie zgadzam się tylko na ŻULIĘ u władzy, na ludzi tkwiących korzeniami w różnych tradycjach, tylko nie polskich (i żadnych innych, albo wszystkich zarazem, bo żulerka nie ma ojczyzny i jest jedyną powszechną, uniwersalną wspólnotą realnie obejmującą obszar wszystkich kontynentów), nie zgadzam się nachlane świnie w miejscach świętych dla Polaków, na "śpiewanie i tańczenie" przed komisją Sejmu RP - reprezentacją suwerena, którym w Polsce jest naród.
KAŻDEGO, KTO PUBLICZNIE WESPRZE POWRÓT Aleksandra "Magistra-Golenia" Kwaśniewskiego będę uważał za ŻULA, choć różnego stopnia i rodzaju. Zakwitną nam zapewne Ober-żule, Żule wszystkich żuli, uczone żule, żule habilitowane (ostatnio nam się jeden zdemaskował) Piżwaki, Piżwantki i Piżwanciątka (pożyteczni idioci żuli wspierający [PIŻW]), żuliki, żulantki i dzienniżule.
Tak jest, Panie i Panowie - ciąć siekierami po burtach! Żule ręce już tam są, lada moment a będą chcieli wedrzeć się na pokład!
* za Witkacym: zamiana dwusylabowego "tryumfu" na jednosylabowy "triumf" (brzmi jak: pimpek) była barbarzyństwem!
Inne tematy w dziale Polityka
