Była raz sobie kraina Konserwanii. W Konserwanii żyli rolnicy, stolarze, murarze, a nawet profesorowie. I dobrze i spokojnie sobie żyli. Czasami podyskutowali, a to o pogodzie, a to o tym, co kto lubi zjeść i czym zakąsić. Trzymali się jeno tego, aby wypowiadając się nie przekraczać granic własnych kompetencji i wiedzy. I tak, kiedy murarz o murarce prawił, to stolarz słuchał, a czasem się dopytał, żeby wiedzę posiąść w przedmiocie, a jak stolarz o stolarce, to wręcz odwrotnie.
Do czasu. Bo oto żył w konserwanii pewien profesor, który ani nie murował, ani stolarki z zapałem nie sklecał, ale całymi dniami myślał i spekulował. A jak go jakaś szczególna myśl napadła to unosił palec nadobnie w wielkim nabożeństwie. Czasem prosty palec unosił ku górze, co znakiem było, że myśl jest przednia, czasem uniesiony zginał niczym haczyk, co świadczyło, że myśl genialna, a czasem udawało mu się zgiąc jedynie tę część zakończoną panokciem, trzymając pozostałą część palca wyprostowaną, co unaoczniało, że boski go napadł koncept (dzisiaj to tylko prof. Śpiewak tak potrafi, sam widziałem). Z nikim profesor nie gadał o niczym, tylko całymi dniami dumał i palec wznosił. Aż raz myśl jakaś szczególnie i obficie polana boską mądrością go poraziła, bo porzucił swoje wewnętrzne migracje i złapawszy pokojowca tak do niego prawił:
"O Ty człowieku innym podobny! Toż i w Tobie, jako i we wszystkich innych tkwią ważne poglądy na temat tego, owego i wszystkiego zarazem. Mylą się ci, co twierdzą, że nie każdy o wszystkim pleść może, bo zaprawdę ludzie są równi i każden jeden ma prawo do wolności wypowiadania się, i każdego pogląd jednakowo waży! Gadaj mi zaraz, co Ty tak naprawdę myślisz, bo oto skończył się brunatny faszyzm, a nastała wolność słowa!"
Męczył chłopaczynę ze trzy godziny, a jak by się nieborak nie wywijał, tak profesor go przyszpilał, egzorcyzmował i mądrością przypalał. Wreszcie widząc, że uciec niepodobna usiadł i powiedział dwie rzeczy, które trapiły go już od dłuższego czasu i które osobiście uważał za szczególnie istotne dla świata (die Welt):
"Żona pana profesora to stara rura, a panu profesorowi niefajnie z ust zalatuje"
Inne tematy w dziale Polityka