Dla potrzeb analizy musiałem posadzić sobie siebie w fotelu J. Kaczyńskiego. Przyjmuję, że to on jest w tej rozdzinie strategiem. Posadzenie siebie w fotelu p. Jarosława nie było szczególnie łatwe ze względu na odmienne warunki fizyczne, ale... udało się. Założyłem, że podobnie jak ja, pan Jarosław jest człowiekiem, który CHCE DOBRZE, to znaczy nie znajduję żadnych podstaw, żeby móc podejrzewać o inne niż patriotyczne pobudki jego działania.
Zbliżają się wybory roku 2005. Jestem politycznym outsiderem. Establishment i część opinii publicznej uważa mnie za oszołoma i nieudacznika. Pewna zmiana w moim wizerunku nastąpiła po dość medialnie skutecznym pojawieniu się mojego brata w charakterze Ministra Sprawiedliwości. Ludzie namiętnie nas nierozróżniają, więc sympatia rozłozyła się na dwie osoby. Wygląda na to, że ta część opinii publicznej, która kieruje się w swoich wyborach niechęcią do czerwonego, otrząsnęła się po AWSie i wykarze się aktywnością. Na kogo wskażą? Na PO i PiS. Jakie szanse ma PiS? Uzyskać drugi po PO wynik. PO ma niesamowite poparcie medialne, PiS może liczyć jedynie na Radio Maryja. Poparcie Radia Maryja przekłada się na ok. 3.000.000 potencjalnych głosów, z drugiej strony odstrasza osoby o liberalnych poglądach. Jednak Liberalna inteligencja i tak zagłosuje na PO, więc racjonalnie jest skorzystać z takiego poparcia - dzieki niemu odbierze się parę głosów Samoobronie.
Jako polityk mam jasną wizję tego, co w Polsce zrobić TRZEBA. (Patrz poprzedni wpis na blogu) Uznaję konieczność policyjnych działań wobec mafii przed zabraniem się za jakiekolwiek inne zmiany. To, że ludzie PO zajmą się w potencjalnym koalicyjnym rządzie trudnymi reformami gospodarczymi i społecznymi jest w interesie PiSu. W koalicji PiS/PO to na tę drugą partię spadnie niezadowolenie za ciężar reform, na pierwszą wzrost sympatii w związku z wykonywaniem zadań "szeryfa".
Wraz ze zbilżającymi wyborami poparcie dla PiSu rośnie. Spostrzegam, że warto wystapić z konkurencyjną wobec PO ofertą społeczną (w zakresie haseł; ani PO, ani PiS nie miały wyobrażenia o przyszłym ustroju gosp. Polski, zresztą ultraliberalne pomysły w kontekście należenia do Unii mozna sobie w buty włozyć). Konkurencyjna oferta ma służyć poprawieniu wyniku wyborczego (przy założeniu, że PO i tak się nie przeskoczy), podkreśleniu swojego poglądu o solidaryzmie społecznym, co przyda się, kiedy ludzie PO będą realizowali trudne reformy.
Efekt jest zaskakujący nie tylko dla mediów i politologów. Jest zaskakujący również dla mnie. Wygraliśmy. PiS ma największą liczbę posłów w parlamencie, Lech prezydentem. Zagrywka w naszych rękach. Formuujemy Nasze oczekiwania wobec przyszłego rządu PO-PiS, wobec którego nie ma alternatywy.
cdn
Inne tematy w dziale Polityka