Zza mojzeszowego krzaka nikt już nie wychyla się z żadnymi pytaniami, bo wszelkie pytania w post-polityce zdają się tracić sens. Dzisiaj na jednym z blogów przeczytałem, że ostatnie opracowanie IPN-u na temat kolegi "Alka" to uderzenie w "Lewicę"
A co ma, przepraszam, pan Aleksander Kwaśniewski wspólnego z lewicą?
Albo SLD?
"Bo" jak mi ktoś zaraz wyjaśni "Aleksander Kwasniewski i SLD-owscy działacze potrafią jednym tchem wydeklamować dziesięć postępowych postulatów, dzięki którym świat stanie się piękniejszy, a ludziom będzie się żyło dostatniej".
Wydeklamować cokolwiek dziesięciozdaniowego, w dowolnym języku, to ja mogę po trzydziestu minutach przygotowania (i to przekonywująco), nawet jeżeli większości deklamowanego nie bedę rozumiał ni w ząb, a treści postępowe od którego światu będzie lepiej, a ludziom dostatniej deklamują wszyscy, niezależnie od pozycji społecznej, języka i rasy.
Aleksander Kwaśniewski był członkiem zbrojnej bandy o charakterze przestępczym, która na mocy zachcianki satrapy z Kremla i w celu zrealizowania jego kryminalnych ambicji zarządzała prowincją "Polsza" Mieszkańcy Polszy mieli granice takie, jak sobie satrapa wymyslił, a zarządzców takich, jakich wybrał.
Jakie to zarządcy mieli poglądy? Takie, jak kolejny satrapa sobie życzył. Jak by im kazał wyznawać ludożerkę albo ufizm-kosmacizm, czy psizm-kocizm doktrynalny, wyznawaliby. Kogo to w końcu obchodzi? Zostali wybrani do zarzadzania nie pod kątem poglądów, ale pod kątem zdolności zarządzania i trzymania za mordę. Jak się któryś nie sprawdził, to go satrapia wymieniała na innego, zazwyczaj rumianego, za wyjatkiem mundurowego szkieletora, ale on miał straszyć, a nie pocieszać.
Prawdziwych ludzi lewicy w Polsce, czynnych w polityce, jest jak na lekarstwo. Jest Ryszard Bugaj reprezentujący lewicę raczej laicką i patriotyczną, i jest Lech Kaczyński reprezentujący tę bardziej pobożną (ale też bez przesady) i patriotyczną.
W salonie24 też jest - przepraszam jeśli innych nieswiadomie krzywdzę, jeden uczciwy lewicowiec, który wie, co mówi (co nie znaczy, że się z nim zgadzam). To jest Chevalier. Jak ktoś chce poczytać o poglądach lewicy, niech się zgłosi do Chevaliera, a piszę to bez żadnej ironii; musze przyznac, że konsekwencją, spójnością i nonkonformizmem zasłużył na szacunek. Jakby się jeszcze wyleczył z michnikowszczyzny, to nawet bym mógł z nim piwo wypić, bo szanuję idealistów.
Istotą lewicowości jest pewna wizja antropologiczna, która wyrasta wprost z chrześcijaństwa. Wizja wyrastająca z chrześcijaństwa w sposób prawy (w sensie pochodzenia), ale wizja uproszczona, bo starająca się "wtłoczyć" i uporządkować przekaz religijny w ramy "wewnatrzświatowe", i nadać mu dynamikę polityczną.
Przekaz miłości bliźniego zastał przez lewicowców przetłumaczony na obowiązek zapewnienia wszystkim po równo, a jak się okazało, że nie da rady, to przynajmniej minimum, by głodni i obdarci nie chodzili.
Tu widać, jak się religija wizja uprościła, bo w tej religijnej sam Szef nie tylko, że bywał obdarty, ale i głodował i to nawet przez dni czterdzieści.
Bład sprowadza się wiec do tego, że lewica chce zapewnić wszystkim spokojne minimum egzystencji gratis nie dostrzegając, że w wielu przypadkach zapewnienie takiej spokojnej egzystencji ludzi umniejszy, zamiast uwznioślić.
Niemniej, prawdziwa lewica myśli emocjonalnie, a dominująca emocją jest współczucie. A współczucie to odruch podobny temu, jaki odczuwamy wrzucając monetę do kapelusza żebraka. Wiedzę, nabytą później, że żebrak w duzym europejskim mieście "wyciaga" do 200 euro dziennie skrzętnie wymazujemy ze świadomości, jeśli chcemy pozostać lewicą i dalej "współczuć", zamiast się wkurzyć.
Jak widać mamy na naszej scenie społecznej "gang", ale jego nie powinniśmy rachować, jako zjawisko polityczne, ale kryminalne, o czym Instytut Pamięci Narodowej, ku wściekłości gangsterów, nam przypomina.
Mamy też dużo, dużo myslenia lewicowego (w znaczeniu: duży elektorat), ale mamy też silne ośrodki anty-lewicowe.
Ten inny typ myślenia wywodzi się również z tradycji chrzescijańskiej i - podobnie jak lewica, stara się "przekuć" pojecia religijne na polityczny program. I tu - podobnie jak w przypadku lewicy, dominantą są emocje, ale inne.
Poczucie sprawiedliwości i odpowiedzialności, z którego wynika godność osoby - "Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz", "Bez pracy nie ma kołaczy". i setki innych madrości narodów, które niosą w sobie to bardzo pierwotne ludzkie przesłanie, że człowiek to istota odpowiedzialna za siebie.
I ten drugi typ myślenia zyskuje sobie w Polsce coraz większą ilość zwolenników, czego dowodem może być owe 2.000.000 podróżników, które wybrało zwiedzanie, w miejsce siedzenia na rencie, czy innej, państwowej jałmużnie (ewntualnie nie chciało kopać się z koniem w formie prowadzenia życia gospodarczego w kraju, w którym jego prowadzenie jest zakazane, choć nie wprost).
I dlatego własnie wybory w roku 2007 wygrała partia, która głosiła, że jest liberalna.
A przegra je dlatego, że nie jest.
Bo w wymiarze społecznym istotą myślenia liberalnego jest nie równość w dostepie do jałmużny, ale równość w dostępie do mozolnego zdobywania środków, którymi można sobie samemu ułożyć byt wedle własnego widzimisię.
Jeśli jednak okazuje się, że ta równość jest pozorna, bo o tym dostepie decydują niejawne powiązania pomiędzy Rysiem i Misiem, to to nie jest żaden liberalizm, ale tytułowy leberalis-mazgalis.
Media trąbią dzisja o tym, że oparta o solidaryzm społeczny ( a więc - przyznajmy, lewicową ideę) partia popierała rozwiązania, by na hazardzie w polsce zarabiała firma państwowa i to ma być przestępstwo. A przepraszam - skąd rząd wrażliwy społecznie ma wziąc pieniądze na mleko dla dzieci w szkołach, jeśli nie z monopolizowania hazardu i nałogów, obkładania ich wysokim podatkiem i zapełnainia budżetu, by go potem opróznić na rzecz pootrzebujacych?
Czy rząd lewicowy rząd przedwojenny ułatwiałby powstanie inicjatywie konkurujacej z rządowym projketem budowy COP-u albo portu w Gdyni?
Ja, od lewicy, oczekuję myślenia lewicowego. Dlatego odróżniam lewicę od gangsterki, która lewice udaje po to, by pieniądze z hazardu przelać do budżetu, ale potem je ukraść zamiast kupić mleko!
Najzabawniejszy jest jednak argument, że zasilanie budżetu w pieniądze na mleko i zasiłki dla bezrobotnych jest moralnie równie naganne, jak zasilanie kieszeni Rycha, bo na tym polega różnica pomiedzy liberalizmem a socjalizmem. Nie na tym.
Zasilanie wpieniądze Rycha zamiast zasilania w pieniądze tego, kto wygra uczciwy przetarg jest taką samą odmianą gangsterki, jak ta lewicowa. Ergo - nie jest już liberalna, ani żadna inna, ale jest gangsterka, a ta jest bezprzymiotnikowa - chodzi o to, by wycierając sobie gebę jakimiś hasłami napchac kieszeń sobie, swoim dzieciom (z żonami to już różnie bywa - casus Palikot) i kolegom, ale tylko tym, którzy się odwdzięczą.
Dlatego sądzę, że wszelkie dyskusje o programach politycznych są w Polsce przedwczesne.
Najpierw musimy poradzić sobie z gangsterką udającą lewicę, liberałów, nacjonalistów, żydolęków, murzynofascynatów, a potem przyjdzie czas na rozmowę o programach modernizacyjnych.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka