Z dużym niepokojem obserwuję zabiegi rządu, zaprzyjaźnionych z rządem niezależnych dziennikarzy, ekspertów i autorytetów dwóch, podejmowane w celu oswojenia publiczności z pomysłem podniesienia podatków, dla - jak to najczęściej nieszczerze ujmują, poprawieniu sytuacji w słuzbie zdrowia, oświacie, w żłobkownictwie i przedszkolaństwie.
Do polskiego systemu ochrony zdrowia można włożyć sumę równą x+1 i nic to nie zmieni, bo polska służba zdrowia jest fatalnie zorganizowana, a właściwe idealnie zorganizowana w celu marnotrawienia czasu, umiejetności specjalistów i - last but not least,pieniędzy.
Zapowiedzi podwyżki podatków npowinny nas niepokoić szczególnie w kontekście planowanej prywatyzacji służby zdrowia, bo ich dofinansowanie oznaczało by de facto zrzutę całego społeczeństwa na coś, co ma trafić w prywatne ręce.
Prywatne ręce nie są w Polsce antidotum na fatalny stan polskiej służby zdrowia, bo sama prywatyzacja bez umiejętności zarządzania nic nie wniesie; zbankrutowany szpital będzie wart tyle ile zlokalizowane atrakcyjnie grunt i budynek, a to czasami dużo więcej niż dochody ze źle zarządzanego szpitala.
Wygląda na to, że politycy Platformy oszukali swoich wyborców prezentując się w mediach, jako partia wolnorynkowa; pomysły podnoszenia podatków, przy najwyższych w Europie obciążeniach fiskalnych (ZUS, VAT, CIT, PIT łacznie, ze szczególnym uwzględnieniem pierwszego) świadczą o tym, że podobnie jak ich poprzednicy z SLD, UW są skrajnymi etatystami, że by nie uzyć słowa "bizantyjskimi".
Osobiście nie wierzę, by rząd miłościwie panujący chciał dofinansować szpitale, sądzę natomiast, że chce dofinansowac siebie, poprzez spłacenie wierzycieli (kolegów) odpowiednimi kontraktami.
Przy cenach dróg budowanych drożej niż w Szwajcarii koszty są, więc podatnik wybuli, a skorzysta idea partnerstwa państwowo-prywatnego, czyli, jak to się powinno na polski tłumaczyć "By bżyło się lepiej".
Na ironię zakrwa fakt, że postulat podnoszenia podatków gorliwie popierają Ci, których nie będzie dotyczył.
Pewnie nudzę, ale przypomnę: Pierwsze trzy miesiace działalności gospodarczej w Polsce przy założeniu zerowych zysków (sprzedaży straganowej na przykład) to 3 x haracz ZUS, circa 3.000 PLN i koniecznośc wypełnienia stosu dokumentów, W Wielkiej Brytanii to ok 30 GBP, zero obciązeń podatkowych do 5000 GBP, Ż A D N Y C H papierów przez trzy miesiące, później telefon bądź e-mail do urzędu, pierwsze rozliczenie w styczniu roku N A S T Ę P N E G O.
Zwiekszanie obciążeń fiskalnych w Polsce to mordowanie polskich małych i średnich firm, ale widocznie rzecz nie w tym, by żyły.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka