Przyczynkiem do niniejszego wpisu jest mini-seria pana Krzysztofa Kłopotowskiego, zamieszczona na łamach Salonu24, w której streścił nam on w zasadzie clou swoich poglądów religijnych, społecznych i politycznych. Pan Krzysztof (jeśli można) wyartykułował szereg tez kontrowersyjnych, wzbudzając bądź aplauz, bądź oburzenie i niedowierzanie, co zamierzam zapisać mu na plus, bo nic tak nie wysusza mózgu niż monotonia sądów.
Jak rozumiem osią rozważań autora jest gombrowiczowskie rozdarcie pomiędzy "Ojczyzną" a "Synczyzną", a więc próba pogodzenia postulatu pamięci z postulatem zmiany, adaptacji i modernizacji.
Zgadzam się w stu procentach z domyślną diagnozą, a więc, że dobrze nie jest. Każdy, rozumny emigrant dotrzeże, że kraje w których żyje (mam na myśli rozwiniete kraje tzw. I Świata) wyprzedzają Polskę pod każdym względem. Nie sposób również nie zauważyć, że z punktu widzenia II i III Świata Polska przynależy jednak do tego pierwszego, bo jakkolwiek daleko byłoby Polsce do Francji, Niemiec czy Wielkiej Brytanii, to o lata świetlne nam do choćby Albanii, która jako i żywo też w Europie jest.
"Gorsze" w Polsce nie polega jednak na tym, że jest aż tak źle, ale na tym, że nie jest aż tak dobrze i normalnie, jak mogłoby być.
Dalej rozjeżdżam się z panem Krzysztofem w rózne strony, bo on szuka przyczyn zapóźnienia w metapolityce, w rzekomym zakorzenieniu kultury politycznej w katolicyzmie naszych przodków, i w związku z tą tezą postuluje rewolucję narodowych dogmatów, ja zaś przyczyny "niemocy" widziałbym w czymś zupełnie innym, a więc w zniszczeniu łacińskiej kultury naszych przodków przez azjatyckich (mentalnie) spadkobierców Bermana i Minca, Stolzmana, Szechtera, Kornbluma.
A już zupełnie inne niż Kłopotowski wyciągałbym konsekwencje z faktu, że Berman, Minc, Stolzman, Szechter, Kornblum byli Bermanem, Mincem, Szechterem, Stolzmanem i Kornblumem, bo jego zdaniem byli oni Zydami, a więc przynależeli do czegoś, co zbiorczo można nazwać cywilizacją żydowską, ja natomiast uważam, że byli komunistycznymi bandytami, a bandyta nie przynależy do żadnej cywilizacji; z racji wykonywania zawodu mordercy, złodzieja, alfonsa, czy prostytutki jest acywilizacyjny, ergo: to barbarzyńca.
Mają rację prominentni Żydzi, że nie przyznają się do bandytów z żydowskimi korzeniami, którzy masowo, porzucając własną cywilizację, zasilili szeregi partii komunistycznych Polski, Białorusi i Ukrainy, choć konia z rzędem temu kto odpowie, dlaczego oni sami wymagają od innych, by odpowiadali za własnych szmalcowników, a już szczególnie, że do szmalcowników skutecznego działania konieczne były rządy Hunów spod znaku swastyki, a więc zniszczenie Polski.
I Polski kłopot (he, he) polega na tym, że przeciętny w sensie potencjału (a więc równy Niemcom, Szwajcarom, Włochom, Francuzom czy Brytyjczykom) naród osiąga cywilizacyjnie poziom niższy, a to dzięki odziedziczonej po PRL-u "kadrze zarządzającej".
Mogłbym się w tym miejscu długo rozwodzić nad genealogią i psychologią członka współczesnych, polskich "elit"; to jednak nie miejsce; ciekawych odsyłam do własnego artykułu "Antykomunizm dzisiaj" w czerwcowym "Polis"; dla potrzeb felietonu zachęcam do obejrzenia klipu kabaretu "Limo", który w przystępnej formię streszcza również i moje poglądy:
http://www.youtube.com/watch?v=cSYGK4IpOIQ
Gorąco polecam (!!!), a Rolandowi niniejszym dziękuję za podesłanie linka.
Nijak nie pasują mi postulaty pana Krzysztofa, by modernizować Polskę w oparciu o inny niż łaciński model życia społecznego; kręcenie młynkiem wraz z połaczonym z tym klekotem jest zapewne frapujące, powstająca w związku z kręceniem głębia duchowa niezwykła, ale - smiem zauważyć, cywilizacja tybetańska tkwi materialnie na poziomie średniowiecza, a klasztory pełne wysportowanych mnichów nie zapobiegły podbojowi przez Armię Czerwoną (tym razem chińską).
Ciekaw jestem również, w jaki sposób chiałby pan Krzysztof połączyć swoją liberalną akceptację dla ekshibicjonistycznych parad gejów z surowymi nakazami buddyjskiej wstrzemięźliwości; moje wyobrażenie parady odmieńców zorganizowanej w poblizu tybetańskiego klasztoru kończy się sceną okładania kijami, przy czym w roli lejących występują mnisi.
Za nic nie godzę się z propozycją "judaizacji" polskiej kultury, choć rozumiem intencje. Zwyczajnie, lubię uniwersalistyczny świat, w którym nie masz "Greka ni Żyda", a swojego" i obcego" karze się za złodziejstwo według tego samego prawa. Potrafię wczuć się w intencje pragnienia znalezienia się w "ekskluzywnym" gronie grupy wybrańców bożych, ponownie nie widzę jednak mostu łączącego łaciński personalizm z gromadnością cywilizacji żydowskiej, że już nie wspomnę (choć własnie to robię, kurza twarz z tym językiem polskim!) o starciu parady gejów z miejscowym rabinatem.
Tematu podobieństw katolicyzmu (jak rozumiem również prawosławia) z hinduizmem nie tykam. Każdemu może się zdarzyć dokonać intelektualnego "boba", za którego przyjdzie się kiedyś wstydzić. I mnie się zdarzało, więc nie bede się czepiał, wiem, że pan Krzysztof ma i chrześcijaństwo i hinduizm obcykane jak do przedwojennej matury, więc zwyczajnie, z powodu emocji, chlapnął.
A gdyby jakimś zrzadzeniem losu rzeczywiście tak myslał, jak napisał, polecam przemyślenie SKUTKÓW jakie obydwie te religie wywołują społecznie, co można prześledzic studiując historię jednego i drugiego.
Zostawmy odkrycia religioznawcze i wrócmy nad Wisłę.
W Polsce nie jest potrzebna żadna zmiana cywilizacyjnego etosu, ale usunięcie złogów antycywilizacji, którą z takim rozmachem opisał językiem filmu Bareja. Obejrzałem niedawno ponownie dzieło mistrza, to bliższe nam czasowo, czyli "Alternatywy 4". Otoczenie się zmieniło, to fakt, my nie.
Sposób w jaki poddajemy się "autorytetowi" gospodarza domu jest taki, jak opisany w filmie.
Róznica tylko taka, że za gospodarzem domu stał system, a za nim sowieckie bagnety. Dzisiaj możemy spuścić go ze schodów na zbity pysk w drodze wyborczego procesu; jeśli wystarczy nam odwagi, by przestać opierać swoje wyobrażenia o rzeczywistości o to, co nam dadzą do wierzenia w TVN-ie czy Wyborczej.
Nie pomoże nam buddyzm, pomarańczowe szaty i klekot, nie zyjemy w Himalajach, a jesli już to w Himalajach chamstwa, głupoty i niekompetencji rządzących.
Nie pomoże nam judaizm, bo judaizm to sprawa zamknieta przez pana Boga powołaniem Abrahama i jego ludu, ścieżki adopcji są kręte i podejrzewam, że procedury adopcyjne nie pozwolą na hurtowe adoptowanie czterdziestu milionów na raz.
Żydzi nami nie rządzą; to że spadkobiercy bandytów wysprzedają polski majątek המוסד למודיעין ולתפקידים מיוחדים, to stąd, że bliżej nikt nie był zainteresowany, albo nie chciał dac tyle w łapę.
Nam pomóc może jedno: porządne sprzatanie połaczone z trzepaniem zwietrzałych gaci (w procesie wyborczym, rzecz jasna :-).
Inaczej zachowamy się jak dziecko, które ma bajzel w pokoju, ale zamiast zabrac się za sprzatanie, zamyka oczy i kręci młynkiem albo mamrocze. Skończy się tak, że przyjdą dorośli i nakładą po pupie.
Więc zachęcam do porządków załaczając mobilizujący plakacik:

Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka