Oddaję pole do popisu, ani wspierał nie będę, ani polemizował, jatrzył i judził, bo jadę na urlop. Taki zwyczajny urlop bez komputera i telefonu. Zapowiada się ciekawie, bo tyle wiem, że jutro ląduje w Atenach, a potem mam kilkanaście dni, by wykazać się zdolnościami komunikacyjnymi w języku tubylców oraz wszystkich innych znanych mi językach, i dokonać udanej teleportacji w strone kreteńskich pozostałości po Minojczykach (?), i innych pozostałości na możliwej w zadanym do oglądania czasie ilości Cyklad, z docelowym portem zwrotnym: Pireus.
Wszystko zależy ode mnie i od organizacji greckiego transportu. Ilość połaczeń nastraja optymistycznie, Grecy wykazali się w przeszłości zdolnościami nawigacyjnymi, więc śpię spokojnie.
Po powrocie zdam relację załączając zdjęcia, o ile uda się załaczyć.
Zostawiam Polskę w dość spokojnym momencie; pobieżny przegląd doniesień politycznych uspokaja.
W rządzie panuje porzadek, jak się którenś stawia, to go kobita (kobita) zara (zara) ustawi do pionu krótkim i zwięzłym "sp...j".
Jestem jak najdalszy od krytyki, do ludzi należy mówić językiem zrozumiałym, czyli "ich" jezykiem.
Rosjanie "santosubitowali" naszego (?) Cimoszewicza, więc pewnie z takim poparciem zostanie przewodniczącym Rady Europy, gdzie będzie pomyślnie przewodniczył obradom. Miłego obradowania.
Prezydent Wałęsa ma byt zapewniony u boku Ganleya, więc też nie musze się martwić. Stawkę podbił wysoko i nie sądze by w ciagu kilkunastu dni ktoś Ganleya przebił. Ja nie zamierzam, tym bardziej że - jako się wspomniało, jadę na urlop, a to, wiadomo, koszty.
Trochę mnie tuż przed wyjazdem zmartwiła moja ulubiona ekscelencja wyznaniem, że pederastów należy traktować delikatnie. To znaczy, że co?
"Bo zupa była za słona?" nie?
Mniejsza, za mały jestem, by nadążyć za błyskotliwością wszystkich ekscelencji, więc zostawię sobie te, którym bezpośrednio podlegam. Bezposrednio podlegam opiece duszpasterskiej Vincenta Nicholsa, a ten o "delikatnosciach" nie wspominał i Bogu dzieki, widać Benedykt, który go powołał, jest bardziej szorstki.
Ze spraw martwiących, najbardziej martwi wyznanie Prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, że on od dwóch lat coraz mniej rozumie. No, jak nie on, to kto ma rozumieć?
A jego zastepca dodał, że chodzi o względy polityczne. Zaraz, czyżby to Ziobro znów bruździł? W FIFA?
A Donald obiecał, że to on lepiej gra w piłkę! A tu kiks! No cóż, każdemu kiedyś "zejdzie".
Ważne, że Salon24 czuwa 24 na dobę i nie znajdzie się taka rzecz, której salon by nie odkrył, nie zanalizował, potępił i pochwalił jednocześnie.
Liczę na Was, koleżanki i koledzy, waszą odpowiedzialną czujność i konstruktywną podejrzliwość.
Pilnujcie tylko Vincenta, bo on tu co innego mówi po angielsku niż w Polsce po polsku, ale może sie czepiam, bo nie rozumiem technicznych aspektów tłumaczeń. Być może nasz "wzrost" to po angielsku "recession"? Technicznie, rzecz jasna.
No i drogowców pilnujcie, bo czasu mało, a wypadałoby do połowy wieku obecnego odtworzyć stan, w jakim reszta zachodniej części kontynentu znajdowała się w połowie ubiegłego.
Pozdrawiam
Inne tematy w dziale Polityka