Na pewno do tego tematu wkrótce wrócę, jednak moją uwagę przykuła inna informacje - odrzucenie „apelacji” księdza Lemańskiego. Nawet nie tyle wiadomość, co reakcja na nią wyrażona w komentarzu Jarosława Mikołajewskiego "Co takiego zrobił ksiądz lemański, że działa na szkodę kościoła?" będąca reprezentatywną dla pewnego sposobu myśłenia o kościele.
Odrzucenie skargi byłego proboszcza z Jasienicy. "Zarówno z punktu widzenia formalnego, jak i rzeczowego, stwierdzono zasadność motywacji co do procedury usunięcia z urzędu ks. Wojciecha Lemańskiego". Powiem szczerze, że mimo iż cała moja sympatia była i jest po stronie niepokornego kapłana ta decyzja mnie ani nie zdziwiła, ani nie rozczarowała. Ona w żadnym razie nie mogła być inna. Zwłaszcza w sytuacji gdy popiera ją cały Episkopat. Czy naprawdę ktoś sądził, że w obronie jednego, niezależnie jak szlachetnego księdza papież, a raczej „instytucja papiestwa” wejdzie w otwarty konflikt z KEP? To naiwne myślenie życzeniowe. Naiwne zwłaszcza dlatego, że większość solidaryzujących się z ks. Wojciechem Lemańskim jest odległa od aktywnego centrum kościoła. Kościół jakkolwiek jest w pierwszej kolejności wspólnotą wiernych, jest również wielką, hierarchiczną strukturą, instytucją. Nie może sobie on pozwolić na zbyt daleko idące bunt i dekonstrukcję. Łatwiej też jest mu poradzić sobie z niesubordynacją „szeregowego proboszcza” niż nieuniknionym w przypadku wsparcia skargi jasienickiego proboszcza konfliktem na linii polski Episkopat – Watykan. „Młyny Watykanu mielą powoli”, ciężko wyobrazić sobie więc by na czele rewolucji w kościele stanął papież. Warto pamiętać w tym kontekście, że przy całej swej otwartości na drugiego człowieka, gotowości do dialogu ze współczesnością i skromności, Jorge Mario Bergoglio był i jest raczej konserwatywny. Przynajmniej jak na standardy liberalnej myśli społecznej, której wyrazicielami są krytycy tej decyzji. Sądzę też z w/w powodów, że i zapowiadany przez księdza Lemańskiego rekurs również zostanie odrzucony.
Po ludzku, rozumiem rozczarowanych i w jakimś stopniu podzielam ich smutek. Mam też nadzieję, że nie jest to koniec „porządków w polskim kościele”. Wszystko wyjaśni się w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy, gdy zapadać będą decyzje odnośnie kilku biskupów, którzy osiągną wiek emerytalny. Zwłaszcza, że dotyczy to między innymi tak ważnych hierarchów jak abp. Kowalczyk bp. Dydycz, czy bp. Ryczan. To może i powinien być moment przełomowy dla polskiego kościoła katolickiego. Po decyzji w tej sprawie przyjdzie czas na ocenę pontyfikatu z krajowej perspektywy.
Komentarze
Pokaż komentarze (11)