Nie rządy krajowe, nawet nie Bruksela, ale sama szefowa Komisji Europejskiej von der Leyen może i musi nam wszystkim pomóc – przynajmniej tak ona uważa
Spisek królowej Urszuli mający na celu rządzenie Europą — i uratowanie świata

Druga kadencja prezydenta Trumpa przyniosła „historyczne zmiany” w UE, gdyż głębsza integracja wspólnej polityki obronnej bloku, którą obserwujemy dzisiaj, byłaby „nie do pomyślenia” bez geopolitycznych wydarzeń ostatnich miesięcy – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w niedawnym wywiadzie dla niemieckiego dziennika Die Zeit , opublikowanym we wtorek 15 kwietnia.
Rzeczywiście, to, co dzieje się obecnie w UE, wpisuje się w schemat ustanowiony w ciągu ostatnich dwóch dekad: wciąż powtarzający się cykl kryzysów i centralizacji, służący realizacji ostatecznego celu, jakim jest „coraz ściślejsza unia” Europy, zgodnie z zapisem w artykule 1 TUE.
W związku z tym von der Leyen nie unikała przedstawiania tego procesu jako największego „pozytywnego” aspektu wojny na Ukrainie i bardziej pragmatycznego i transakcyjnego zwrotu w polityce zagranicznej Waszyngtonu. Podczas gdy polityka zagraniczna i obronna należały kiedyś wyłącznie do kompetencji państw członkowskich, dziś stolice coraz częściej oddają swoją agencję Brukseli nawet w tych obszarach, które są kluczowe dla realizacji unikalnych interesów narodowych.
Szefowa Komisji Europejskiej nie przebierała w słowach, gdy wskazała, że wspólny, napędzany długiem plan ReArm Europe o wartości 800 mld euro lub głębsza integracja przemysłowa w celu zwiększenia konkurencyjności „byłyby nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu”. Teraz są traktowane jako coś oczywistego, a wszystko dzięki trwającym kryzysom geopolitycznym:
Gotowość wszystkich 27 państw członkowskich do wzmocnienia naszego wspólnego przemysłu obronnego byłaby nie do pomyślenia bez rozwoju ostatnich tygodni i miesięcy. To samo dotyczy gospodarki. Każdy chce naśladować nasz wspólny plan większej konkurencyjności, ponieważ każdy zrozumiał: Musimy stać mocno w dzisiejszym zglobalizowanym świecie.
Oczywiście, nie wspomniała, że między państwami członkowskimi nie ma porozumienia co do specyfiki wspólnego długu, a wiele z nich obawia się długoterminowych konsekwencji finansowych przekształcenia się w „unię zadłużenia”. Jednak bez względu na to, czy ReArm Europe będzie finansowane za pomocą centralnie emitowanych obligacji UE, czy „wyłącznie” za pomocą długu krajowego wspieranego przez UE, kierunek polityczny jest ten sam: oddanie większej kontroli Brukseli poprzez stopniowe pogłębianie zależności finansowej.
„Moment hamiltonowski” w Europie – głębsza integracja polityczna, która stała się „konieczna” z powodu wspólnego zadłużenia – jeszcze kilka lat temu postrzegano niemal jako teorię spiskową , a zwolennicy suwerenności ostrzegali przed spiralą centralizacji, gdy się ona rozpocznie. Obecnie jednak jest przedstawiany jako rozwiązanie nawet przez najbardziej przychylne UE główne media.
Jeszcze bardziej uderzające w szybkości tego procesu jest to, że von der Leyen i inni przedstawiciele elity UE stają się coraz bardziej otwarci na temat swojego federalnego programu. Nadal unikając pytania o centralizujące propozycje zmian traktatowych leżące na stole — w tym pozbawienie państw członkowskich prawa weta — szef Komisji zdecydował się zamiast tego na celowo niejasne wezwanie do „innej, nowej UE”, co w zasadzie oznacza to samo:
Potrzebujemy innej, nowej Unii Europejskiej, która będzie gotowa wyjść na szeroki świat i odegrać bardzo aktywną rolę w kształtowaniu tego nowego porządku świata, który nadchodzi. … I głęboko wierzę, że Europa może to zrobić.
Przyjrzyjmy się ostatniej dekadzie: kryzysowi bankowemu, kryzysowi migracyjnemu, brexitowi, pandemii, kryzysowi energetycznemu, wojnie Rosji z Ukrainą. Wszystkie te poważne kryzysy naprawdę nas wyzwały, ale Europa wyszła z każdego kryzysu większa i silniejsza.
Ludzie nauczyli się, że gdy nadchodzą wielkie kryzysy, Europa z pewnością może udzielić znaczących odpowiedzi.
Zupełnie jasne jest, że „Królowa Urszula” wierzy, że w trudnych czasach Europejczycy szukają rozwiązań w Brukseli, a nie w swoich rządach. Prawda czy nie, z pewnością jest to narracja co najmniej od końca lat 2000., a zwłaszcza odkąd „Królowa Urszula” przejęła władzę w 2019 r. A Komisja Europejska była w stanie skorzystać z tej narracji z wielkim sukcesem.
Von der Leyen ma rację, że Bruksela niekoniecznie musi zmieniać traktaty i nadal może stale i wykładniczo rozszerzać kompetencje UE poprzez to, co często nazywa się „integracją ukrytą” lub „integracją tajną”. Jest to strategia zaskakiwania krajów i forsowania transferów władzy owiniętych w błyszczące środki nadzwyczajne w czasach kryzysów — środki, które następnie okazują się trwałe i nieodwracalne.
Według Thomasa Faziego, brytyjskiego publicysty i autora książki The Battle for Europe: How an Elite Hijacked a Continent—and How We Can Take It Back (2014), „cichy zamach stanu” UE poprzez tajną integrację ponadnarodową jest „źródłem praktycznie wszystkich problemów, z którymi obecnie zmagamy się w Europie”. W raporcie opublikowanym przez MCC Brussels w zeszłym roku Fazi zidentyfikował trzy kluczowe „momenty publicznego strachu”, które pozwoliły Komisji Europejskiej podjąć dalsze kroki w kierunku stania się państwem ponadnarodowym.
Kryzys strefy euro w latach 2009–2010 otworzył UE drzwi do stania się suwerennym podmiotem po raz pierwszy, z możliwością narzucania reguł budżetowych. Kryzys COVID został wykorzystany, aby przyzwyczaić państwa członkowskie do ściśle „jednorazowej” idei wspólnego pożyczania, a także do wprowadzenia mechanizmu warunkowości praworządności, który może być używany jako narzędzie ideologicznego szantażu poprzez wstrzymywanie funduszy — oba te elementy wkrótce staną się stałymi cechami UE.
Na koniec, wojna na Ukrainie pozwoliła von der Leyen z dnia na dzień ugruntować swoją pozycję jako szefowej polityki zagranicznej UE, podejmując decyzje dotyczące sankcji i dostaw broni, ponad szefami rządów, jednocześnie kryjąc się za sztucznie stworzonym „konsensusem”, który przedstawia państwom członkowskim, pod pretekstem pilności, zanim jakikolwiek prawdziwy konsensus mógł się wyłonić.
Widzimy drugą fazę tego dzisiaj, gdy wojna na Ukrainie w połączeniu z prezydenturą Trumpa jest wykorzystywana do uzasadnienia dalszych, nieodwracalnych przejęć władzy, które szybko prowadzą do „momentu hamiltonowskiego” — ostatecznych narodzin federalnej Europy. Obserwacja Faziego na temat przeszłego „zarządzania kryzysowego” UE niewątpliwie stanie się prawdziwa raz jeszcze, gdy „rozwiązania awaryjne staną się nowym instytucjonalnym status quo ”.
Wszystko to, łącznie z faktem, że von der Leyen osobiście kieruje tymi zmianami — widząc siebie jako osobę, której powierzono jakąś misję cywilizacyjną, aby „prowadzić” Europę ku oświeceniu — wyraźnie wynika z języka, którego używa w wywiadzie dla Zeit . Nie rządy narodowe, nawet nie UE ani Komisja, ale ona sama może i musi uratować Europę:
Ważne jest, abym utrzymywał koordynację 27 państw członkowskich i udzielał wskazówek. Muszę mieć — lub opracować — plan na każdy kryzys. I ważne jest, abyśmy postępowali bardzo pragmatycznie i bardzo szybko, ponieważ ludzie oczekują, że Europa będzie dla nich.
Autor
Tamás Orbán
Inne tematy w dziale Polityka