KAZIMIERZ WYSZYŃSKI
„Słowo” 5 stycznia 1935 r.
Depesza donosi, że wczorajszej nocy zmarł w Berlinie na udar serca radca ambasady Rzeczypospolitej, Kazimierz Wyszyński. […] Kazimierz Wyszyński to nazwisko historyczne.[…]Wódz Młodzieży Narodowe] krakowskiej, najpotężniejsza w niej organizacja intelektualna, Kazimierz Wyszyński, spędził całą wojnę jako szeregować w ułanach Beliny. Wyszyński w cywilu, w ideowo-młodzieżowych organizacjach politycznych to szarża pierwszej klasy, to prezes, wódz, kierownik — w owych przed wojennych czasach, kiedy Polska pędziła życie studenckie, Wyszyński układa się z Józefem Piłsudskim, w tych konferencjach reprezentuje stronę. Wyszyński w legionach jest szeregowcem, ułanem schowanym za swoim kapralem […] Całe lata na szkapie kawaleryjskiej marzł podczas wart i pochodów, spełniał robotę każdego żołdaka. Był to jego, Wyszyńskiego, stosunek do obowiązku, była to jego maniera zajmowania stanowiska najmniej poczesnego, wysuwania się naprzód dopiero wtedy, kiedy to było konieczne i kiedy nie można było inaczej. […]Zastępując posła w Berlinie, nigdy nie pojechał maszyną poselstwa do domu na śniadanie, za miasto, na spacer, bo uważał, że użyć benzyny opłacanej państwowymi pieniędzmi może on, Wyszyński, tylko wtedy, kiedy to jest konieczne ze względu na służbowe przez niego spełniane obowiązki. W stosunku do pieniędzy państwowych cechowała go jakaś gorączka oszczędności, w stosunku do pobierania pieniędzy państwowych na własne potrzeby, na pensję — jakaś przesada drażliwości. Sądzę, że ten człowiek, gdyby tylko mógł, zrzekłby się jakiejkolwiek pensji ze skarbu państwa, nie przestając służyć ojczyźnie 24 godziny na dobę. Tutaj nie potrafił przerobić swej „przedwojennej” psychiki, w której służba Polsce za pieniądze wydawałaby się czymś nie do pomyślenia. […]Wyszyński był nacjonalistą, tak, był nacjonalistą starej szkoły, mimo całego realizmu, suchości i twardości, którą posiadał w swoim charakterze, ożywiony był mistyką narodu, obowiązkiem wobec narodu, poza tym Wyszyński był imperialistą, chciał Polski potężnej. Intelekt a charakter, prężność i elastyczność umysłowa a poczucie obowiązku, obowiązkowość, granitowość zasad. Dość rzadko te cechy widzimy połączone w jednym człowieku. Intelektualiści, ludzie arcyzdolni i arcy-wszystko-rozumiejący, łatwo popadają w sceptycyzm, a sceptycyzm działa na zasady jak rdza na żelazo. Otóż Wyszyński miał inteligencję przenikliwą, ostrą jak dobrze zatemperowany ołówek, a jednocześnie odważną, fantazyjną i lotną. Była to jedna z kilku największych potęg intelektualnych, które udało mi się w życiu spotkać. Gwiazda pierwszej wielkości. Jednocześnie była to uczciwość i moralność całkiem wyjątkowego charakteru. Nie była to uczciwość dystyngowanej damy […]była to uczciwość przedsiębiorcza — jeśli można się tak wyrazić — „militans", walcząca, aktywna. Jeszcze jako prezes organizacji młodzieżowej „czyścił" ją bezwzględnie, tropił, szukał i tępił kolegów nieetycznych z zawziętością prokuratora, z twardością ojca dominikanina. Człowiek naprawdę uczciwy nie ogranicza swego stosunku do zjawisk, za które ponosi współodpowiedzialność, do „ach, ach" czy „fe, fe", człowiek naprawdę uczciwy nie brzydzi się nałożyć kurtki policjanta czy wystąpić w charakterze urzędnika śledczego. Takim był Wyszyński. […]Ta śmierć rodzi niebezpieczeństwo. Organizacja polityczna to wszędzie, a w państwie etatystycznym w szczególności, otwarta droga do przeistoczenia się w ssawkę polipa, ssącą państwo i skarb państwa dla wygody swoich członków pod bardzo wyniosłymi hasłami. W Polsce chyba tego nie brak — nie brak fikcji, blagi, nie brak instytutów" różnego rodzaju. Otóż nie tyle widoczny, ile duży i wszędobylski kierunek polityczny w Polsce zostawał pod wpływami Wyszyńskiego […] Był jakby sztabą żelazną, powstrzymującą różnych ludzi od różnych rzeczy. Teraz umarł. […] Oto rośnie nowe pokolenie. Oto dochodzi do nas gwar sporów akademickich. Czy wyłoni z siebie nowych Wyszyńskich? "
Tak pisał o swoim zmarłym koledze - nawet nie przyjacielu, znajomym zaledwie- Stanisław Mackiewicz 80 lat temu. A mnie się ten nekrolog przypomniał akurat teraz, przy okazji ujawnienia stosunku tych wszystkich Hofmanów i udawanych Kamińskich do państwowych pieniędzy. II RP zbudowana przez Mackiewiczów, Wyszyńskich i Piłsudskich nie dała rady, padła pod naporem okoliczności zewnętrznych. Jakie przeciwności losu zdołałaby przetrzymać RP IIIcia, budowana przez Tusków, Hofmanów, Nowaków i Sienkiewiczów?
Trzeba POwców i komuchów gnoić i piętnować bez pardonu. Wszędzie! W sklepie, na ulicy, przy kawie i wódce, nawet w publicznym sraczu. Niech nigdzie nie mają spokoju. To nie brak tolerancji. Po prostu lekcja dydaktyki.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura