"Trybunał powinien zbadać traktat
Z mecenasem Stefanem Hamburą z Berlina rozmawia Mariusz Bober
Biorąc pod uwagę choćby orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu czy deklarację nr 17 traktatu lizbońskiego o pierwszeństwie prawa unijnego nad krajowym, nasze sądy będą musiały uznać wyższość legislacji UE?
- Pewna część prawników lub zwolenników Unii może to tak przedstawiać. Ale według mnie, możliwa jest też inna wykładnia korzystna dla Polski. Mianowicie deklaracja nr 17 nie jest częścią prawa pierwotnego. Taką argumentację trzeba też przedstawić Trybunałowi Konstytucyjnemu, gdyby zajął się tą sprawą, a powinien się nią zająć. Chciałbym zwrócić uwagę, że zapis o pierwszeństwie prawa unijnego nad krajowym znalazł się w samym traktacie konstytucyjnym (art. I-6) odrzuconym przez Francję i Holandię. Wycofanie tego zapisu z tekstu traktatu lizbońskiego do załączonych do niego deklaracji, które mają charakter prawnie niewiążący, oznacza, że kraje członkowskie podjęły inną decyzję w tej sprawie. Zasada pierwszeństwa prawa unijnego nie jest bowiem ani zapisem traktatowym, ani nie została zapisana w protokołach, które są wiążące. W takim razie zasada pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym nie obowiązuje wszystkich państw członkowskich. Nie obowiązuje zwłaszcza w zestawieniu i "zderzeniu" z art. 8 polskiej Konstytucji. Polski Trybunał Konstytucyjny powinien wyciągnąć z tego wnioski. To jest właśnie bardzo poważne zadanie dla Trybunału i dla polskich konstytucjonalistów. Dziwię się, że nikt tej możliwości nie zauważa albo nie chce zauważyć.
Ale deklaracja nr 17 głosi, że "zgodnie z utrwalonym orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Traktaty i prawo przyjęte przez Unię na podstawie Traktatów mają pierwszeństwo przed prawem Państw Członkowskich na warunkach ustanowionych przez wspomniane orzecznictwo". Zapis ten jest przytaczany niemal jako oczywistość...
- Nie, to nie jest ugruntowany stan prawny. To jest z jednej strony uzurpacja ETS, a z drugiej praktyka. Nie oznacza to jednak, że kraje członkowskie są zmuszone do przyjęcia takiej wykładni.
Jeśli Trybunał w Luksemburgu wyda w konkretnych sprawach werdykty sprzeczne z prawem państw członkowskich, czy nie zmusi w ten sposób krajów UE do przyjmowania rozwiązań prawnych zalecanych przez Unię?
- Nie, jeżeli polski Trybunał Konstytucyjny będzie walczył o przysługującą mu rolę, aby nie stać się podrzędnym sądem w jednym z "województw" Unii. W tej walce nie będzie osamotniony. Tak np. niemiecki Trybunał Konstytucyjny (Bundesverfassungsgericht) również walczy o rolę równorzędną.
Równorzędna rola polskiego Trybunału Konstytucyjnego wobec ETS zależy tylko od niego samego?
- Oczywiście.
W takim razie po ewentualnej ratyfikacji traktatu z Lizbony od polskiego Trybunału Konstytucyjnego zależałoby także, czy Polsce zostanie narzucona unijna wykładnia prawa?
- Rzeczywiście. Ten Trybunał właśnie po to został utworzony, aby czuwał nad tym, by polska Konstytucja była odpowiednio stosowana i respektowana. Jeśli w ustawie ratyfikującej traktat reformujący będzie podkreślony nadrzędny charakter polskiej Konstytucji, a z drugiej strony będzie prawnie niewiążąca deklaracja nr 17, to kto zabroni polskiemu Trybunałowi porównać te dwa zapisy i dojść do własnych wniosków? Jest to tym bardziej uprawnione, że w Polsce jest art. 8 Konstytucji, mówiący o tym, że najwyższym prawem Rzeczypospolitej jest Konstytucja. O tym trzeba mówić! Dlaczego polscy prawnicy tak słabo dyskutują o tym?
Zakłada Pan, że Trybunał będzie chciał przedstawić interpretację prawa respektującą naszą Konstytucję...
- Dlatego potrzebna jest dyskusja i nacisk opinii publicznej, aby prawnicy nie bali się podjąć tego wyzwania.
Część prawników zwraca uwagę, że jest wyraźna sprzeczność między traktatem z Lizbony a polską Konstytucją. Więc jeśli zbierze się grupa przynajmniej 50 posłów, którzy skierują traktat do TK, będzie musiał on orzec, że należy albo dopasować naszą Konstytucję do prawa UE, albo je zignorować?
- Trybunał będzie musiał się odnieść do problemu relacji między deklaracją nr 17 traktatu i art. 8 polskiej Konstytucji, a więc orzec, co jest nadrzędnym prawem w Polsce. To będzie jeden z najważniejszych wyroków, jeżeli nie ten najważniejszy. Już w wyroku z 2005 r. Trybunał podkreślił, że mimo ratyfikacji traktatu akcesyjnego o przystąpieniu Polski do Wspólnot i Unii Europejskiej art. 8 Konstytucji nadal obowiązuje i Konstytucja jest wciąż najwyższym prawem Polski. Ta sprawa jest też wyzwaniem dla polskiego Trybunału, czy da się zdegradować do roli podrzędnego wobec ETS sądu.
Senator Piotr Ł. Andrzejewski podkreśla, że akceptacja traktatu oznacza zgodę na dodawanie sobie nowych kompetencji przez Radę UE bez pytania o zgodę organów państw członkowskich...
- Tak nie jest do końca, ale jak mówiłem, także w tej sprawie (art. 48 TUE po zmianach w Lizbonie) powinien się wypowiedzieć polski Trybunał Konstytucyjny. Teraz jest właśnie czas na to, żeby zbadać skutki przyjęcia traktatu dla Polski. Zadaniem mediów i społeczeństwa jest zaś zmuszenie prawników do tej ciężkiej pracy.
Jan Łopuszański zwraca uwagę, że ze względu na tendencję do rozrostu kompetencji organów unijnych, przede wszystkim ETS, protokół brytyjski będzie tracił na znaczeniu.
- Oczywiście, nikt nie zwolni polskich sędziów, parlamentarzystów i rządu z obowiązku obrony polskich interesów na forum Unii. Już dziś są możliwości "obejścia" protokołu brytyjskiego, poprzez zapisanie np. postanowień Karty Praw Podstawowych w rozporządzeniach, które bezpośrednio obowiązują w każdym z państw członkowskich UE, nawet bez implementacji do prawa krajowego. To jest kolejne zadanie dla polskiego rządu i parlamentu. W takich sprawach mają bowiem coś do powiedzenia także przedstawiciele Polski w instytucjach Unii. Trzeba po prostu tych spraw pilnować i szybko reagować.
Dziękuję za rozmowę."
(źródło: http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20080331&id=po51.txt)
zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi oraz prawem wspólnotowo-unijnym tzw. prawem europejskim
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka