Stefan Hambura Stefan Hambura
937
BLOG

Radio Maryja: Polska mniejszość najgorzej traktowana w Niemczech

Stefan Hambura Stefan Hambura Polityka Obserwuj notkę 47

Z Markiem Wójcickim, prezesem Związku Polaków w Niemczech, spod znaku "Rodła", rozmawia Mariusz Bober

Uczestniczył Pan w czwartek w rozmowach z przedstawicielami polskiego rządu i parlamentu, uzgadniając wspólną pozycje dotyczącą podsumowania realizacji polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy przed przyszłorocznymi obchodami 20 rocznicy jego podpisania. Czyli będą wspólne obchody?

- Obecnie nie widzę powodów do świętowania. Bowiem organizatorzy następnego spotkania między rządem niemieckim i polskim mimo zawartych w czwartek z delegacją Polonii niemieckiej uzgodnień, już w piątek zdecydowali o wyłączeniu wszystkich najważniejszych dla nas uwag z projektu deklaracji. Wszystkie organizacje Polaków w Niemczech jednogłośnie stoją na stanowisku, że sprawy fundamentalne dla nas nie podlegają żadnej dyskusji. Możemy negocjować o szczegółach i metodach, ale nie zgodzimy się na odkładanie spraw podnoszonych przez nas od lat, które są przykładem nie wywiązywania się strony niemieckiej z postanowień traktatu polsko-niemieckiego. Dlatego nie zgadzamy się, aby obecnie przedłożony projekt wspólnej deklaracji podsumowującej realizację traktatu usunąć zapis dotyczący finansowania instytucjalnego naszych organizacji. Nie będziemy nawet podejmować negocjacji, jeśli nie zostanie uwzględniona również sprawa odszkodowań dla Związku Polaków w Niemczech. Jeśli nasze postulaty, które władze polskie zdecydowały się wpisać do projektu deklaracji nie zostaną przywrócone, to nie mamy w ogóle o czym rozmawiać. Wyłączenie tych tematów z projektu wspólnej deklaracji jest dla nas szokiem. Projekt w obecnym kształcie można wyrzucić do kosza. Wraz z innymi polonijnymi organizacjami wystosujemy wspólne stanowisko w tej sprawie. Chcemy, by władze niemieckie wreszcie przestały ignorować zarówno Polonię niemiecką, jak i polski rząd.

Czyli Polonia nie będzie uczestniczyć w obchodach z okazji 20. rocznicy podpisania traktatu?
- Zastanawiamy się czy podjąć całkowity, czy częściowy bojkot takich uroczystości. Pewne jest, że nie podpiszemy żadnych dokumentów, które sprowadzają się do tego, co jest powtarzane w kółko od 19 lat, a kończy się jak zwykle na niczym. Jeszcze na czwartkowym spotkaniu polscy politycy zapewniali, że zbliżająca się 20 rocznica podpisania traktatu nie może być wykorzystana jedynie do okrągłych przemówień, z których nic nie wynika, i do klepania się po plecach. Nie pozwolimy znowu podejść się przez stronę niemiecką!

Czemu miało służyć czwartkowe spotkanie Polonii z władzami polskimi?
- Zależało nam, aby strona polska, zarówno parlamentarna, jak i rządowa była przygotowana do rozmów ze stroną niemiecką. Jeszcze wczoraj wszyscy mówiliśmy jednym głosem, i mieliśmy zaprezentować wspólne stanowisko. Przed rokiem wydawało się to prawie niemożliwe. Byliśmy więc bardzo zadowoleni z wyników czwartkowych rozmów z przedstawicielami rządu i sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Po roku rozmów, spotkań, prac wydawało się, że osiągnęliśmy porozumienie. Zarówno rząd, jak i przedstawiciele parlamentu mówili tym samym językiem, co my. W tekście deklaracji podsumowującej realizację traktatu polsko-niemieckiego zostały wpisane początkowo wszystkie nasze postulaty. To było ważne, bo od 19 lat rządy RP władze odmawiały nawet rozmów o sprawach, które nas bolą. Oddawały całkowicie inicjatywę stronie niemieckiej. Przewodniczący KŁPG Marek Borowski po czwartkowych rozmowach z nami przyznał, że nierównowaga w wywiązywaniu się z postanowień traktatu jest tak rażąca, że nie można popełnić większego błędu, i należy twardo przedstawiać nasze stanowisko. Politycy zapewniali, że 19 lat nie wywiązywania się władz RFN z postanowień traktatu odnośnie Polaków w Niemczech to zbyt długi czas. Swoją ocenę wypełniania traktatu przez stronę niemiecką przedstawiliśmy jeszcze w lutym br.

Czyli obecny rząd Polski i parlamentarzyści po prawie 20 latach nie wywiązywania się przez władze Niemiec z postanowień traktatu zdobyli się jedynie na przyznanie racji Polonii, że tak rzeczywiście jest?
- Przyznali to niektórzy parlamentarzyści, przyznając również, że to marny wynik po tak długim czasie, i że jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Ze strony przedstawicieli polskich władz padło nawet stwierdzenie, że nie można pozwolić, aby świętowano 20-lecie funkcjonowania traktatu polsko-niemieckiego, bo z punktu widzenia Polaków w Niemczech nie ma czego świętować.

Zgodnie z wcześniejszymi postanowieniami miały zostać powołane komisje, które wspólnie dokonałyby przeglądu najważniejszych problemów. Dlaczego nie pracowały?
- Polscy i niemieccy politycy już w lutym tego roku zapewniali, że widzą potrzebę ich powołania. Niestety nie widać efektów.

Strona niemiecka tłumaczyła do niedawna, że Polonia nie otrzymuje przysługującego jej wsparcia, ponieważ nie jest reprezentowana przez jedną, wspólną organizację...
- Ale to już nie jest problem. Władze RFN przerzucały się też odpowiedzialnością za finansowanie naszej działalności z władzami landowymi. Tyle, że nas nie powinno interesować, z jakiego budżetu pochodzą pieniądze na naszą działalność. Państwo niemieckie w podpisanym traktacie zobowiązało się do jej finansowania i nie wywiązuje się z tego od prawie 20 lat! Nie ma tu znaczenia również inny argument wysuwany przez stronę niemiecką, tzn., że nie mamy statusu mniejszości narodowej. Jak przyznał Marek Borowski, a także Andrzej Halicki z PO (choć jako jedyny polski poseł namawiał nas, byśmy nie starali się o ten status), w traktacie władze niemieckie zobowiązały się do wspierania działalności organizacji polskich w RFN bez względu na to, czy mamy status mniejszości narodowej, czy nie. Ignorowanie tego zobowiązania przez tak długi czas to jest po prostu skandalem i łamanie prawa międzynarodowego!

Może więc czas na kierowanie pozwów przeciwko państwu niemieckiemu?
- Związek Polaków w Niemczech zaczął już przygotowywać pozew przeciwko państwu niemieckiemu, z powodu nie zrekompensowania związkowi strat spowodowanych konfiskatą majątku przez reżim hitlerowski podczas II wojny światowej. Poinformowaliśmy o tym w czwartek przedstawicieli polskich władz. Chciałbym też zauważyć, że nasz pozew przygotowuje kancelaria, która wcześniej prowadziła bardzo podobne sprawy, reprezentując niemieckie związki zawodowe DGB. One również zostały w czasie wojny ograbione przez reżim hitlerowski, a wielu jego członków zostało aresztowanych. Dziś związki te popierają nasze działania. Taki ruch można określić jako "szach", wobec rządu niemieckiego, ponieważ związki zawodowe mają duży wpływ na niemiecką politykę.

Czego będzie dotyczył pozew? Zwrotu zagrabionych nieruchomości?
- Nie, nie zabiegamy o ich zwrot. One stoją w centrum Berlina i w wielu innych miastach. Szanse na odszkodowania są dużo większe, niż na ich zwrot. Dlatego domagamy się rekompensat pieniężnych. Mamy dokładne szacunki zagrabionego przez niemieckie władze majątku ZPwN dzięki temu, że uzyskaliśmy dokumenty, w których urzędnicy hitlerowskich Niemiec dokładnie opisali skonfiskowany w 1940 r. majątek. Wartość majątku odebranego naszemu związkowi, licząc przejęte fundusze, nieruchomości, itd. hitlerowcy oszacowali wtedy na 9 mln ówczesnych reichsmarek. Po przeliczeniu na dzisiejsze wartości i uwzględniając zyski osiągnięte dzięki wykorzystaniu zrabowanego majątku oraz odsetki oceniamy, że władze RFN powinny nam wypłacić tytułem odszkodowania 350-400 mln euro.

Czy ta suma obejmuje także odszkodowania dla rodzin prześladowanych i zamordowanych Polaków - działaczy ZPN?
- Nie. To jest osobna sprawa. Niestety większość uprawnionych do odszkodowań już nie żyje. Według prawa niemieckiego odszkodowania za prześladowania przysługują samym ofiarom, a nie ich rodzinom. Aktualna pozostaje natomiast sprawa rehabilitacji ofiar prześladowań polskiej mniejszości w Niemczech z okresu II wojny światowej. Polscy politycy zgodzili się, że to jest warunek, z którego nie można zrezygnować. Bowiem rozwiązanie tego problemu nic Niemców nie kosztuje, a jest symbolicznym wyrazem naprawienia krzywdy wyrządzonej przez III Rzeszę.

W jakiej formie powinna być przeprowadzona taka rehabilitacja?
- Wszystkie grupy ofiar hitlerowskich prześladowań były odrębnie rehabilitowane uchwałami Bundestagu. My również domagamy się dokonania rehabilitacji Polaków, członków polskiej mniejszości narodowej w Niemczech w takiej właśnie formie, i nie zrezygnujemy z tego warunku. Państwo niemieckie dokonało już rehabilitacji ofiar holokaustu, dezerterów, Romów, homoseksualistów i przedstawicieli innych mniejszości narodowych, ale nie Polaków...

Więc akurat polska mniejszość jest najgorzej traktowana?
- Oczywiście, i dotyczy to wyłącznie nas, Polaków w Niemczech.

Dlaczego?
- Ponieważ hitlerowskie Niemcy uznały właśnie mniejszość polską za "wroga wewnętrznego". Taki zapis umieszczono także w niemieckim prawie. Mało tego. Niemieckie sądy, już po wojnie, w demokratycznym kraju, powoływały się właśnie na ten zapis z czasów hitlerowskich, odrzucając polskie pozwy o odszkodowania!

Czyli demokratyczne państwo utrzymało nazistowski zapis niezgodny z prawami człowieka?
- Niestety tak jest, i takie podejście widoczne jest do tej pory. Mamy wiele dokumentów na ten temat, i zamierzamy doprowadzić do usunięcia także tych zapisów. To niezrozumiałe, że Republika Federalna Niemiec zaakceptowała je w swojej praktycy prawnej!

Dziękuję za rozmowę

źródło: http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=108339

zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi oraz prawem wspólnotowo-unijnym tzw. prawem europejskim

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (47)

Inne tematy w dziale Polityka