Krystyna Pawłowicz21-09-2010, ostatnia aktualizacja 21-09-2010 02:29
Jeśli uznamy, iż premier Tusk zawarł ustną umowę z rosyjskim prezydentem w sprawie prowadzenia razem z Rosjanami śledztwa smoleńskiego, to dlaczego po kilku dniach Polacy wyłączyli się ze wspólnych działań – zastanawia się profesor prawa.
W związku z doniesieniem złożonym do prokuratury przez mecenasa Stefana Hamburę o możliwości popełnienia m.in. przez Donalda Tuska przestępstwa z art. 129 k.k. (działanie na szkodę RP w stosunkach zagranicznych) wskutek rezygnacji przez szefa rządu z możliwości wspólnego z Rosją prowadzenia śledztwa smoleńskiego, choć prezydent Rosji taką możliwość w telefonicznej rozmowie z polskim premierem zadeklarował, pojawiły się rozbieżne opinie co do charakteru prawnego i skutków prawnomiędzynarodowych tej rozmowy.
Pisemnie czy przez telefon
Krzysztof Karsznicki w „Rzeczpospolitej” (30.08.2010) oraz Przemysław Czarnek w „Naszym Dzienniku” (8.09.2010) twierdzą, że efektem telefonicznej rozmowy polskiego premiera i rosyjskiego prezydenta przeprowadzonej tuż po katastrofie samolotu nie mogła być żadna ustna umowa międzynarodowa. Karsznicki, trzymając się ściśle ogólnych postanowień ustawy z 14 kwietnia 2000 r. o umowach międzynarodowych, twierdzi, że nie można zawrzeć umowy międzynarodowej przez telefon, musi mieć ona formę pisemną i powstać może jedynie w wieloetapowym postępowaniu określonym w cytowanej ustawie (negocjacje, podpisanie, ratyfikacja lub zatwierdzenie, publikacja). Zawarcie zaś jakichkolwiek porozumień międzynarodowych sprzecznie ze wspomnianą ustawą skutkowałoby ich nieważnością w prawie wewnętrznym oraz naruszałoby reguły konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów z 1969 r.
Podobny pogląd wyraził Czarnek. Według niego „nie ma najmniejszej wątpliwości, że słowna deklaracja prezydenta Rosji o wspólnym prowadzeniu śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej przez polskich i rosyjskich prokuratorów, nawet jeśli deklaracja ta została przyjęta przez stronę polską, nie ma charakteru umowy międzynarodowej”. „Na płaszczyźnie prawnomiędzynarodowej nie ma bowiem czegoś takiego jak umowy ustne”, a charakter wiążący mają wyłącznie umowy ratyfikowane lub zatwierdzone przez Radę Ministrów i w każdym razie muszą być „oczywiście sporządzone w formie pisemnej” i podlegają konwencji wiedeńskiej, polskiej konstytucji i ustawie o umowach międzynarodowych z 2000 r.
Odmiennego zdania jest Stefan Hambura "Ustna umowa a wspólne śledztwo" („Rz” z 7.09.2010), który uważa, iż telefoniczne, ustne zobowiązanie prezydenta Rosji złożone wobec premiera polskiego po katastrofie z 10 kwietnia jest ważne w sferze prawa międzynarodowego i polski premier winien był z niego w interesie Polski skorzystać.
(...)
Z kolei wymóg publikacji takiej (ustnej) umowy spełnił fakt wywieszenia informacji o telefonicznej „Rozmowie premiera Tuska z prezydentem Miedwiediewem” z 10 kwietnia na oficjalnej stronie internetowej Kancelarii Prezesa RM, gdzie jest do dziś. Takie podanie do publicznej wiadomości treści oznaczało akceptację oferty rosyjskiej i chęć pochwalenia się nią przed opinią publiczną.
Jeśli zaś uznamy, iż premier zawarł w uproszczony sposób np. ustną umowę ze stroną rosyjską w sprawie prowadzenia wspólnego śledztwa, to zasadne może być też w konsekwencji pytanie, dlaczego po kilku dniach strona polska wyłączyła się z będących w interesie Polski wspólnych działań. Odpowiedź na to pytanie jest zasadna, gdyż według art. 7 Konstytucji RP każde działanie organów władzy publicznej musi mieć podstawę prawną. Także nieskorzystanie z politycznej uprzejmości Rosji, by suwerennie i bezpośrednio dochodzić prawdy.
Wydaje się, iż w tak szczególnej sprawie jak katastrofa smoleńska polscy analitycy nie powinni wykazywać w swych ocenach tak płochliwie samoograniczającej się, skrajnie dogmatycznej prawnie postawy. Tym bardziej że przytaczane przez nich regulacje przewidują różne wyłączenia, zastrzeżenia i furtki, które przy życzliwej dla interesów polskich interpretacji prawa należy zauważać i wykorzystywać. Być może należałoby śmielej interpretować przepisy i fakty w celu zwiększania, a nie zmniejszania szansy Polski na wspólne dochodzenie do prawdy o katastrofie.
Autorka jest profesorem prawa Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Trybunału Stanu
Rzeczpospolita
całość artykułu w "Rzeczpospolitej" tutaj: http://www.rp.pl/artykul/9133,538529-Pawlowicz--Umowa-jednak-byla.html
zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi oraz prawem wspólnotowo-unijnym tzw. prawem europejskim
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka