"Stefan Hambura07-09-2010, ostatnia aktualizacja 07-09-2010 03:30
Polska miała podstawy do większego zaangażowania się w wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej – polemizuje adwokat
Z artykułu K. Karsznickiego "Katastrofa pod Smoleńskiem: umowa, której nie było"(„Rzeczpospolita” z 30 sierpnia) wynika, że polscy śledczy znają ustawodawstwo. Problem polega jednak na tym, że go nie rozumieją. Na ich usprawiedliwienie można dodać, że nie pierwszy to raz polski wymiar sprawiedliwości gubi się, kiedy trzeba wyjść poza sferę prawa wewnętrznego i technikę kazuistycznego myślenia.
Krótka historia obietnic
Strona internetowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – Centrum Prasowe – podaje 10 kwietnia 2010 r., że odbyła się w tym dniu, tj. dniu katastrofy smoleńskiej, rozmowa telefoniczna premiera Donalda Tuska z premierem Władimirem Putinem i prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. Cytat z tej informacji jest następujący: „(...) Prezydent Miedwiediew zapewnił, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy w Smoleńsku będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich”. Rozmowa ta odbyła się jeszcze przed odlotem premiera Donalda Tuska na miejsce tragedii. Tam się spotkał z premierem Władimirem Putinem.
(...)
Najważniejszy w tej sytuacji był fakt, że zobowiązanie to zostało zaciągnięte na korzyść Polski. I jest ważne w sferze prawa międzynarodowego. Prezydent Miedwiediew miał prawo takie zobowiązanie złożyć. Dla Polski nie było nawet ważne, czy Miedwiediew zobowiązał się zgodnie z rosyjskim prawem czy też nie. Także polska ustawa o umowach międzynarodowych czy inne procedury krajowe dotyczące zawierania umów nie odgrywają tutaj żadnej roli, ponieważ Polska czerpie z tego wyłącznie korzyści. Otrzymane niespodziewanie prawo nie musi przechodzić ani ratyfikacji, ani nawet zatwierdzania przez Radę Ministrów. Wystarczy, że będzie prowadzone w ramach wykonywania zadań przez właściwe organy.
Problemem premiera Tuska jest natomiast fakt, że w tak ważnej i prestiżowej sprawie jak śmierć prezydenta RP nie chce ze zdobytych profitów skorzystać. Polska dostała polityczny prezent, a premier go odrzuca wbrew obiektywnym interesom. Powinien więc wyjaśnić, dlaczego to robi. I powinien za tym przemawiać jeszcze ważniejszy interes.
Jeśli milczy, tym bardziej sytuacja powinna zostać sprawdzona w śledztwie."
calosc i zrodlo tutaj: http://www.rp.pl/artykul/532291.html
zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi oraz prawem wspólnotowo-unijnym tzw. prawem europejskim
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka