Urodziłam się pięć minut przed Trzema Królami. Całe życie spieszę, by zdążyć przed Nimi i wszystko robię za pięć dwunasta. Za kilka chwil wybije mój kolejny roczek. Czy dziś uda mi się zdążyć coś zdziałać?
Zapraszam na wirtualne przyjęcie urodzinowe.
Zamiast tortem, poczęstuję wierszykiem. Dawno temu, w 2004 roku Pan Bóg nakładł mi go do głowy. Ucieszyłabym się, gdyby Ci drogi Czytelniku zasmakował. Chciałabym przemienić Cię w mini hazardzistę. Tego drugiego z wierszyka. Czy zdążę przed Trzema Królami? :)
HAZARDZIŚCI
Był hazardzista. On wygrać chciał.
Zastawiał w kasynie wszystko co miał.
I wszystko traci, lecz dalej grał.
Złością, pretensją do świata ział.
I był hazardzista. Też wygrać chciał.
Zastawiał w lombardzie wszystko co miał.
I wszystko to tracił, lecz dalej grał.
Wpadł w błędne koło - radości szał.
Postawił bezdomnym chałupy trzy.
Nakarmił w schronisku zgłodniałe psy.
Choremu kupił lekarstwa, by żył.
Zdolnemu dał książki, by w wiedzy rył.
Co różni obu szaleńców tych?
Czy mają świadomość poczynań swych?
Ten pierwszy nie może odnaleźć się.
A drugi kolega osiągnął swój cel.
Częstuję Cię mową. Skosztował byś kęs.
Chcesz grać hazardowo? Graj w coś, co ma sens.
Nadchodzą ciężkie czasy. Same światowe kryzysy. Chude lata. Niepewność, trwoga.
A właśnie w takich okolicznościach Pan Bóg wystawia nas na próbę i patrzy jak zdajemy egzamin z człowieczeństwa. Nie wtedy, gdy nam się powodzi i twardo stoimy na ziemi. Nie wtedy, gdy nam się układa i czując się bezpiecznie dowartosciowujemy się naszą łaskawością. Właśnie wtedy, gdy pod nogami grunt się usuwa.
Przypomnij sobie, czy nie było kiedyś tak, że gdy wiodło Ci się źle, tuż obok pojawiał się ktoś potrzebujący i spoglądał Ci w oczy pytająco... "Podasz mi pomocną dłoń"?
Jakie wówczas uczucia miałeś w sercu? Odwagę, która posuwała rękę do przodu, czy lęk, który ciągnął ją do wycofania?
Jest takie miejsce, w które chciałabym Cię zaprowadzić. Być może już tam byłeś?
www.ratujemyzwierzaki.pl
Zakladka: Zbiórki
Skatowane przez Boga chorobami, chłodem, głodem...
Ofiary ludzkiej bezduszności, bezmyślności, drogowej brawury, lenistwa, sadyzmu i innych grzechów głównych...
Odnajdywane przez Anioły w kałużach krwi, z połamanymi łapami, miednicami, oskórowane, z wyżartymi oczami, głodzone, poprzymarzane, toczone przez ciężkie zakażenia...skazane na śmierć.
Anioły podejmują walkę. Ale potrzebują wsparcia Królów. Potrzebują mirry, kadzidła i złota, by zwyciężyć.
Ty możesz zostać ich Królem, wiesz? Masz w kieszeni 2 złote, 5 złotych... Jesteś przecież bogaczem, uwierz w to!
Gdy miałam 4 latka, spotkałam w śmietniku kota grzebiącego w kontenerach, gdy wyrzucałysmy z mamą śmieci. To było w zimę, a zimy wówczas bywały srogie. Od tamtej chwili zaczął się mój maraton wycia codziennie między 20.00 a 21.00.
- Yyyyyyyyeeeeee - lalam krokodyle łzy.
- Oleńko, dlaczego płaczesz? - pytała mama.
- Kotków, piesków mi żal. Nie mają domków, nie mają co jeść, chodzą po śmietnikach, marzną.... Yyyyyeeee...
Moje zawodzenie było sygnałem dla mamy, że trzeba szybko położyć mnie spać, bo innego sposobu na mnie nie było.
Po jakimś czasie mama przyniosła do domu kotkę z osiedla. Dostała imię Fastryga, bo była dzika i strasznie nas drapała.
Wszystko pięknie, a... ptaszki? Co z ptaszkami? Nie mają co jeść! Nadal serce kroiło mi się z żalu od godz. 20.00 a paszcza wyła pod niebiosa.
Mama postanowiła, że będziemy dokarmiać wszystko co na osiedlu żyje. Wynosilysmy resztki jedzenia za śmietnik, a balkon stał się jadłodajnią dla ptactwa. Na sznurkach od prania wisiały grube plastry słoniny, parapet był zawalony kaszą, ziarnami słonecznika, grochu i...ptasimi gówienkami, które przypadły mamie w udziale do regularnego sprzątania.
Moje szczęście granic nie miało! Od samego rana przykejalam nos do szyby balkonowej i nie mogłam nasycić wzroku jak wielkie kawały słoniny znikały w małych dziobkach sikorek, a wróble, gołębie, kawki, wrony czyściły balkon z ziaren jak odkurzacze.
- Mamo jeszcze! Nasyp jeszcze! - wolałam.
To właśnie wtedy doświadczyłam zjawiska hazardu i uczuć z nim związanych. Upajające! Byłam pijana ze szczęścia! Jeszcze, jeszcze! Świat dookoła przestawał istnieć. Liczył się tylko ten jeden cel... Jeszcze pomóc, jeszcze nakarmić.
A dziś? Dziś jestem niepelnosprawna i mam 5 kotów ze śmietników, które wyniszcza zakażenie FeLV. Miałam 8 ale 3 już odeszły. Oczywiście leci hazard. Stawką jest jak najdłużej utrzymać je w dobrej kondycji, bez cierpienia.
I jest krwawiące serce, i wycie z żalu po godz. 24.00 gdy odwiedzam przed snem portal www.ratujemyzwierzaki.pl
Tej koteczce podarowałam 10 zł. A temu 20 zł... odjęłam sobie od ust, były dni, że zjadłam tylko jeden posiłek na dobę. Zaoszczędziłam na praniu, czyli proszku, wodzie i prądzie. Co za różnica, czy będę chodzić czysta, czy brudna?
Ale codziennie na liście zbiórek potrzebujących przybywa. Codziennie po kilka...
Nie mogę więcej ofiarować... Już nie dam rady, bo zginę...!
Przybywają na pomoc Królowie. Wspierają. Ale jakże boli mnie, gdy niektórym cierpiącym nie udaje się zebrać potrzebnej na leczenie, lub operację sumy.
Dlaczego?
Dlaczego?
W czym jest gorszy ten piesek od tamtego, albo ten kotek od tamtego?
Dlaczego jednemu się udaje a drugiemu nie?
Dlaczego ja nie mam większych możliwości?
Dlaczego los jest taki niesprawiedliwy ???
I wyję do poduszki. Jak przed czterdziestu laty. Nic się nie zmieniłam od dzieciństwa. Taką konstrukcją mnie Bóg stworzył.
Kochany Czytelniku.
Zrób mi prezent na urodziny. Nie odwracaj się od tych cierpiących biedaczyn. Podaruj im szansę na zaznanie szczęścia na tym świecie. Okaż, że jeszcze komuś na nich zależy...
Spójrz na długą, zwiniętą, niekończącą się listę. Spójrz w te oczęta... może któreś poruszą Twoje serce? Podaj pomocną dłoń chociaż jednemu...
Proszę...
Inne tematy w dziale Rozmaitości