Podzielę się ciekawym, losowym zbiegiem okoliczności, dającym do myślenia. A było to tak:
- Koty chronią panią przed koronawirusami – powiedział USG-olog weterynarz, który wykonywał w sierpniu b.r. badanie USG mojemu kotu.
- Jak to? W jaki sposób? - zapytałam nic z tego nie rozumiejąc.
- A zastanawiała się pani, dlaczego weterynarze nie zapadają na Covid?
- A nie zapadają? Poważnie?
- No raczej nie. Koronawirusy u kotów to codzienność. Wieloletni kontakt z kotami, przez co styczność z koronawirusami, które łapią i często przechodzą bezobjawowo powoduje, że pani układ odpornościowy regularnie szkoli się do walki z nimi. Kot to jak naturalna szczepionka.
- Eeee... jakoś trudno uwierzyć – stwierdziłam.
W zeszłym roku przed weekendem majówkowym, jeden z moich kotów zaczął kichać wodą. Pierwsze podejrzenie padło na alergię. Dostał od weta jakieś tabletki przeciwalergiczne i sprawa ucichła. Po dwóch tygodniach odezwała się i zaczęła roznosić na resztę kotów. Kichanie wodą padło na jedną z kotek. Nie wyglądało to groźnie. Jednak pod koniec maja druga z kotek dostała wysokiej temperatury, a co za tym poszło – antybiotyk zabezpieczający przed powikłaniami bakteryjnymi. Potem leciało co 3 dni po każdym z pozostałych kotów. Z każdym, gdy tylko kichnął, leciałam do weta na antybiotyk. Początek czerwca – dramat. 3 koty na antybiotyku dostały powikłań bakteryjnych. Zaklejone „budyniem” noski. U dwóch zielonym, u trzeciego żółtym. A więc zmiana antybiotyku. 18-latce po 4 dniach od wystąpienia pierwszego objawu poszedł udar. O 17.00 sparaliżowało tylną łapkę. Do 22.00 paraliż objął resztę łapek. W nocy odeszła. Z pyszczka po śmierci wylała się szklanka wody...
Drugi kot, nieco młodszy w ciężkim stanie spał, spał, spał...
Trzeci – 16-latek wzbraniał się przed spaniem. Przestał jeść i pić. Clindamycyna, Metronidazol, Deksamethazon, Virgan przeciw herpesowi simplex w kroplach do oczu, kroplówka z aminokwasami... Żadnego efektu. Stary organizm nie współpracował z lekami. Tydzień męczarni. Duszności. Rentgen: masywne zapalenie płuc. Morfologia: 26.000 leukocytów przy normie do 10.000. Podwyższona kreatynina. Kolejna zmiana antybiotyku – Gentamycyna. Toczenie piany z pyszczka... Eutanazja. Po śmierci z pyszczka wylała się szklanka wody.
Pozostałe koty bez powikłań bakteryjnych. Tylko jedna z siedmiu miała temperaturę. 6 kotów przechodziło koci katar beztemperaturowo. Po zakończeniu brania antybiotyku – za parę dni nawrót, zapalenie oskrzeli...
I tak do końca sierpnia...
- Co wy za cholerną zarazę złapaliście? – pytał za każdym nawrotem weterynarz - Przecież to nie jest zwyczajny koci katar.
- A jaki?
- No nie wiem. Wirusów górnych dróg oddechowych jest setki...
Gdzieś pomiędzy trzecim a czwartym nawrotem postanowiłam dołożyć kotom naturalnego leczenia odporności. Szukając preparatów z cynkiem, który hamuje replikację wielu wirusów, znalazłam przez przypadek preparat Czystka w zoologicznym sklepie internetowym.
Czystek? Można podawać psom i kotom? Super. Ja na tym ziole jadę od lat, gdy bez przerwy łapię coś od dzieci z przedszkoli. Kolejne odżywki z aminokwasami, omegakwasami, betaglukanami...
No i mięso. Schab, szynka, piersi z kurczaka i indyka... kot musi jeść mięso.
Uffff... udało się. Koty wróciły do zdrowia. Od września do kwietnia było całkiem dobrze.
Kwiecień 2020. Siedzimy w lockdownie. Jedna z kotek, ta która w ub.r. jako jedyna miała temperaturę dostała silnych wymiotów kwasami. Oczywiście temperatura i rozognione spojówki. Kroplówki, antybiotyk, Ortanol na odkwaszenie żołądka. Po tygodniu wyciek wody z nosa... Kichanie fontanną. Izolacja w sąsiednim pokoju.
LYDIUM. Dimer lizozymu w zastrzykach co drugi dzień – przeciwzapalny i przeciwwirusowy.
Ufff... POMAGA! Kotka wraca do zdrowia.
Reszta kotów – powrót na odżywki naturalnie wzmacniające odporność. Uffff... w zasadzie głównym objawem tylko brak apetytu u pozostałych. Incydentalne wymioty kwasami u drugiego, lekkie pokichiwanie bez wody u trzeciego... Ogólnie tylko osłabienie i niechęć do jedzenia rzucały się w oczy.
Po chorobie zrobiłam badania krwi czterem z sześciu kotów. Wszystkie miały jednakowy profil. Lekko podwyższone parametry układu czerwonokrwinkowego, lekko podwyższona jedna z transaminaz wątrobowych, lekko podwyższona kreatynina, duży spadek płytek krwi.
- Nic szczególnego w tych badaniach – za każdym razem mówili weterynarze, bo za każdym razem przyjmował mnie inny – Takie rozchwiane parametry bywają po infekcji wirusowej.
Sierpień 2020. Znów kotka „temperaturowa” ma nawrót. Zaczyna się rzyganie kwasami, a potem wyciek wody z noska.
LYDIUM w zastrzykach co drugi dzień. Dimer lizozymu znów pomaga! Kotka przechodzi epizod łagodniej niż wcześniejsze i szybko wraca do zdrowia.
Koniec września – robię sobie badania na przeciwciała przeciwko Sars-CoV-2, gdyż natrafiła się okazja powrotu do współpracy z jednym z przedszkoli i do kontaktu z małymi dziećmi. Ujemne. W obu klasach – IgM oraz IgG. Interpretacja laboratorium: ujemny wynik wcale nie oznacza braku przeciwciał, gdyż mogą być na granicy wykrywalności i nie zostać wykryte tym testem. Zatem 54 zł wyrzucone w błoto. Nadal nic nie wiem.
No cóż. Muszę iść i coś zarobić na te koty...
Wirus zbliża się. Właścicielka przedszkola już po kwarantannie, bo w szkole syna ktoś zachorował. 2 dziewczynki z II grupy na kwarantannie z rodzinami, bo starsze rodzeństwo miało kontakt w szkole. Siostra jednej z nauczycielek na kwarantannie, bo uczeń z klasy zachorował... Obkichała mnie jedna 3 latka...
Idę tropem LYDIUM, które stawiało na nogi kotkę. Poszukałam w internecie. JEST DLA LUDZI! BEZ RECEPTY!
Lunazyna, dimer lizozymu i betaglukany – w jednym preparacie pod nazwą LunaCol firmy Colway.
Zamówiłam. Jest już w apteczce na zapas, gdyby coś się u mnie pojawiło...
Trzy dni temu, dwa dominujące kocury ze stada rzuciły się sobie do gardła. Generalnie co i raz im odbija i pożrą się, żeby zagryźć. Jak wygląda ich rozdzielanie? Otóż w kłębowisko futra, łap, uszu i ogonów, które obraca się z prędkością światła, muszę wsadzić ręce do łokci, któregoś złapać pod paszki i wyciągnąć, by zamknąć w drugim pokoju, aż się uspokoją.
Zawsze wówczas w tym kłębowisku czuję, że mięśnie któregoś z moich przedramion przeszywają kły do samej kości. Zawsze po akcji ten, który mnie przeszył strrasznie przeprasza i usiłuje wynagrodzić nachalnym przymilaniem się. Co ciekawe, one tak się gryzą, że nigdy nie pokaleczą nawzajem, a ja ociekam krwią. Potem wokół dziur po kłach robi mi się odczyn zapalny – 10 gr, potem, 20 gr, 50 gr aż do 5 zł, a po kilku dniach robią się grudki, z których wyciskam ropę.
Co kwartał naturalna szczepionka przeciwko koronawirusom i inszej florze z niemytych jam ustnych pupili? :DD
Czuję się bardzo dobrze. Nawet lepiej niż w poprzednich latach, gdy homo sapiens chodziło bez maseczek i chrychało na okrągło cały rok na mnie wszystkim czym noszą w zasyfiałych jamach ustnych i drogach oddechowych.
Jednak pieruńsko drogi LunaCol (ok 250 zł za 60 kapsułek) trzymam w apteczce na wszelki wypadek.
Czytelnikom też radzę zaopatrzyć się w co się da. Głównie w odżywki z aminokwasami egzogennymi i czystka. Umieralnie na Stadionie Narodowym w stolicy i halach targowych w innych miastach wojewódzkich już szykują się na nasze przyjęcia...
Inne tematy w dziale Rozmaitości