Wczoraj w Rzepie był mój felieton o niebywałym sukcesie w Brukseli. Przeczytało go (a przynajmniej kliknęło) z różnych miejsc w necie podobno prawie milion osób. Tutaj w nieco bardziej rozbudowanej postaci.
Pan Tomasz Urbaś wylicza, że w następnej perspektywie budżetowej dostaniemy z Brukseli netto mniej niż w obecnej
www.mpolska24.pl/blogi/post/420/rzad-zakiwal-sie-mniej-srodkow-z-brukseli-dla-polski
ale jednak coś tam dostaniemy.
Babcia mówiła: „jak dają to bierz, jak biją to uciekaj”. Więc na to, że dali nie ma się co obrażać. Na to, że dali mniej – też zresztą się nie ma co obrażać, choć opozycja krzyczała, że muszą dać więcej.
Ale – parafrazując Papkina – zważ proporcjum mocium panie. Mogę to śmiało dziś powtórzyć, bo to samo mówiłem w 2006 roku, gdy najważniejszym ministrem w rządzie była Pani Grażyna Gęsicka. Nasi politycy widzą konkretne pieniądze z konkretnego źródła. Spadają na nich prawie jak manna z nieba gdy naród wybrany opuszczał niewolę egipską i udawał się do ziemi świętej. To potrafią oni zrozumieć. Ale przecież to nie pieniądze z Unii Europejskiej są podstawą naszego rozwoju!
Polskie PKB wynosi rocznie ponad 1,5 biliona złotych. Czyli około 375 miliardów euro. Z Unii otrzymamy w latach 2014-2020 na politykę spójności (bez dopłat dla rolników) 73 mld euro – czyli około 40 mld zł rocznie. Niecałe 3% naszego PKB!!!
A odejmijmy od tego naszą składkę do UE oraz koszty transferowe i koszty utrzymania instytucji obsługujących – to się zrobi połowa, choć Pan Tomasz Cukiernik szacuje, chyba przesadnie, łączne koszty naszego członkostwa w Unii na więcej niż otrzymujemy z funduszu spójności.
www.tomaszcukiernik.pl/artykuly/teksty-o-unii-europejskiej/prawda-i-falsz-o-dotacjach-z-ue/
Nad realizacją Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia pracuje w Polsce ponad 170 instytucji: instytucje zarządzające, instytucje pośredniczące i instytucje pośredniczące II stopnia, wspólne sekretariaty techniczne, koordynatorzy krajowi, krajowe punkty kontaktowe, instytucja audytowa, instytucja certyfikująca, instytucje pośredniczące w certyfikacji, instytucje koordynujące oraz instytucja odpowiedzialna za przepływy finansowe. Zatrudniają one około 12 tys. osób. W samym Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, pracuje ich ponad tysiąc. A jeszcze są specjalnie stworzone miejsca pracy w urzędach marszałkowskich, urzędach wojewódzkich i urzędach pracy. Wynagrodzenie urzędników jest około 30% wyższe od średnich pensji w gospodarce narodowej! Jego część jest dofinansowana z pomocy technicznej, ale pensja urzędnika to nie cały koszt jego miejsca pracy. Łącznie podatnicy płacą za nie około 160 tys. zł rocznie. A więc urzędnicy, którzy zajmują się samymi tylko środkami unijnymi kosztują nas kilka miliardów złotych rocznie.
A Pan Premier zapowiedział, że będzie jeździł po Polsce i konsultował na co wydać te „niebywałe” pieniądze, jakie udało mu się z Unii otrzymać! To tak, jakby Jan Statystyczny, zarabiający netto 2,5 tys. zł miesięcznie, dostał od krewniaków z zagranicy 70 zł (z czego 35 musiał oddać) i postanowił objechać rodzinę w całym kraju, żeby z nią skonsultować, na co ma je wydać. Więcej wyda na podróże. „Zważ proporcjum…”
Prawie 70% polskiego PKB wytwarzają „Misie” – mali i średni przedsiębiorcy. Ponad bilion złotych rocznie! 25 razy więcej niż sławetne środki unijne. To „Misie”, a nie żadna Unia, stanowią fundament naszej gospodarki. Może niech się Pan Premier ich zapyta, jak już będzie tak podróżował po, Polsce z tymi wirtualnymi nieco walizkami pieniędzy, co powinien zrobić, żeby było im łatwiej tworzyć PKB.
I co sądzą o nowych pomysłach podatkowych Najlepszego Ministra Finansów w Europie Wschodzącej, które właśnie zostały ogłoszone, jak również o pomysłach podatkowych „Technicznego Ministra Finansów” – Pana Prof. Witolda Modzelewskiego, o których na „prawicowych” portalach napisano, że są „silnym wsparciem eksperckim” dla Pana Profesora Piotra Glińskiego. Ale kto by się będzie „Misiami” przejmował, skoro my mamy „środki unijne”. Ciekawe tylko skąd Unia je ma? Otóż ma je od swoich „Misi”, którym też przeszkadza jak może, więc ma ich mniej, niż mogłaby mieć gdyby nie przeszkadzała.
Inne tematy w dziale Polityka