Michał Aleksandrowicz Romanow, czwarty syn cara Aleksandra III, nie dożył 40. urodzin. Bolszewicy zabili go w Permie dokładnie 100 lat temu, 13 czerwca 1918 roku.
Nieco ponad miesiąc później podobną śmiercią zginęli w Jekaterynburgu jego starszy brat, ex-car Mikołaj II, a wraz z nim jego żona, cztery córki, syn, lekarz, kucharz, kamerdyner i pokojówka.
Zanim do tego doszło, 2/15 marca 1917 roku car Mikołaj II zrezygnował z tronu w imieniu własnym i swego syna i następcy Aleksego, błogosławiąc Michała i jego wstąpienie na tron Cesarstwa Rosyjskiego.
Panowanie Michała II (cara de iure, choć nigdy nie de facto) trwało zaledwie jedną noc, bo już 16 marca odmówił on objęcia steru rządów. Oświadczył też, że przyjmie cesarską koronę tylko wtedy, gdy przekaże mu ją Konstytuanta. Co nigdy nie nastąpiło.
Był więc carem Rosji (jak wszyscy jego poprzednicy od czasów carycy Katarzyny, uzurpującym sobie prawo do noszenia także tytułów Króla Polski, Wielkiego Księcia Smoleńskiego, Litewskiego, Wołyńskiego, Podolskiego i Fińskiego; Księcia Estońskiego, Inflanckiego, Kurlandzkiego i Semigalskiego, Żmudzkiego, Białostockiego i tak dalej, i tak dalej) czy nie był?
Z jednej strony, nie został koronowany, odmówił przyjęcia tronu, nie sprawował rzeczywistej władzy i nie posługiwał się tytułem cesarskim, a przekazując 16 marca 1917 roku władzę rządowi tymczasowemu księcia Gieorgija Lwowa podpisał ten akt, posługując się tytułem wielkiego księcia.
Z drugiej strony, to na jego rzecz abdykował car Mikołaj II i to on wydał ostatni akt państwowy sygnowany przez dom Romanowów. Dopiero jego abdykacja położyła kres rosyjskiej monarchii, choć już wcześniej Rząd Tymczasowy rozpoczął przekształcanie Rosji w republikę.
Dynastii, cesarstwa i republiki abdykacja cara rezygnacja jego jednodniowego następcy nie uratowały. Między 16 marca 1917 a 13 czerwca 1918 roku władzę w Rosji objęła bowiem partia Lenina, Stalina i ich kucharza. Jutro rządzący od lat Rosją wnuk tego kucharza zaprosi kibiców na mistrzostwa świata w piłce kopanej. Bo niestety nie był to reżim jednodniowy, tylko już ponad stuletni.
66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura