Marcin Gugulski Marcin Gugulski
959
BLOG

Ks. Jerzy Chowańczak (17 V 1935 † 17 V 1995)

Marcin Gugulski Marcin Gugulski Rozmaitości Obserwuj notkę 1

W niedzielę 17 maja przypada 20. rocznica śmierci śp. Ks. Jerzego Chowańczaka, absolwenta VI LO im. Tadeusza Reytana, wybitnego duszpasterza i proboszcza Parafii św. Michała na Mokotowie. Tego dnia w jego intencji zostaną tam odprawione dwie Msze św. (o godz. 10.30 i o 13.00), po Mszy św. o godz. 10.30 wychowankowie zapraszają na spotkanie modlitewne przy grobie ks. Chowańczaka przy ul. Wałbrzyskiej a wieczorem o godz. 19.00 posłuchamy w kościele wspomnień o ks. Chowańczaku.

Ks. Chowańczak był też wieloletnim profesorem i – po odejściu z parafii – ojcem duchownym w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym.

Niemal cała Polska miała okazję usłyszeć jego głos 2 czerwca 1979 roku, gdy na Placu Zwycięstwa w Warszawie przygotowywał nas do uczestnictwa w pierwszej Mszy Św. papieża Jana Pawła II na polskiej ziemi. Niewiele ponad rok później został skierowany przez Prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego do tworzonej od podstaw dzięki zwycięstwu „Solidarności” redakcji Mszy Św. w Polskim Radiu, gdzie potem przez kilkanaście lat głosił kazania.

Był także moim katechetą, wychowawcą i spowiednikiem od czasu pierwszej spowiedzi.

 

Ks. Jan Sikorski:

Najbardziej Ks. Jerzy był znany ze swoich wystąpień na ambonie. Zawsze był gotów do przemawiania. Mówił dużo i często, bez kaznodziejskiego żargonu czy powtarzania się, ze świeżością interpretacji. Lubiłem słuchać Ks. Jerzego i wiele z Jego przemyśleń skorzystałem. Wierni czekali na Jego kazania. …
Pamiętam jedną z takich ostatnich Jego Mszy św., w której uczestniczyłem ze świadomością, że to być może Jego ostatnia Msza, pamiętam wyprostowaną postać i zęby zaciśnięte, żeby nie okazać cierpienia. Dokładnie celebrował tę Mszę św., wymawiając starannie wszystkie słowa, jakby to była katedralna celebra. … Gdy odchodził, dzwoniły Jego umiłowane dzwony. To pewnie Pan dawał znak, że przyjmuje swego umiłowanego kapłana – Ks. Jerzego.

 

Dr Maria Kiedrzyńska:

Nie tylko przykładem osobistej modlitwy, ale i całym zewnętrznym działaniem uczył ludzi staranności i pełnego oddania sprawom odnoszącym się do Pana Boga. Cała oprawa liturgii musiała być opracowana w najdrobniejszych szczegółach, nieomal precyzyjnie, tak w czasie jej sprawowania nie było żadnej improwizacji czy zagubienia. Każda uroczystość była tak przygotowany, że każdy znał swoje miejsce i dokładnie wiedział, co i kiedy ma robić. Przy ołtarzu nie mogło być żadnego zamieszania, rozproszenia uwagi. I celebrujący i ludzie w kościele mogli dzięki temu z taki samym skupieniem oddać się modlitwie.

 

Andrzej Rosiewicz:

Ks. Chowańczak lubił też bardzo śpiewać. Pamiętam jeszcze z dolnej kaplicy kościoła św. Michała, jak organizował wspólne śpiewy. Później przerodziło się to w chórek młodzieżowy. W Wielkanoc … Ks. Jerzy poprosił mnie, byśmy spróbowali zaśpiewać na jednym oddechu uroczyste Alleluja. Jemu się to bardzo dobrze udawało. Śpiewa się je trzy razy, podnosząc za każdym razem tonację. Ja, jako że przez pięć lat chodziłem do szkoły muzycznej, bardzo się tym interesowałem. Teraz, jak byłem na Wielkanoc na Mszy, byłem bardzo rozczarowany, jak usłyszałem Alleluja, ale już bez podnoszenia tonacji. To nie było to samo. Wydawało mi się, że to takie gorsze wydanie tego, co Ks. Chowańczak starał się z całą pieczołowitością uzyskać.
Mimo swojej zewnętrznej oficjalności Ks. Chowańczak był serdeczny i miły i pamiętam jak po latach spotkałem Go w kościele, a o przechodząc obok mnie powiedział – Jędruś, i szedł dalej, zbierając tacę. …

 

Ks. Krzysztof Gonet:
…wypełniał wszystkie swoje obowiązki i starał się to robić jak najdłużej mógł. Przez cały czas nie eksponował swojej choroby i usiłował nie stawać się ze względu na to ośrodkiem zainteresowania, raczej wolał ukrywać chorobę. Czasem zupełnie nieroztropnie, żeby nie robić kłopotu, żeby nie przeszkadzać. Jest to rys dzielnego kapłana, który nie pieści się ze sobą, ale cały czas pracuje, służy sakramentem spowiedzi, głosi rekolekcje, konferencje, dni skupienia.
Umiał też znaleźć czas na odpoczynek…, miał umiejętność dobrego wypoczywania. W czwartki po południu, kiedy klerycy wychodzą poza Seminarium, Ks. Chowańczak umiał „znikać” i na przykład pochodzić po lesie, odetchnąć świeżym powietrzem.

 

Ks. Wiesław Kądziela:

Lubiłem uczestniczyć we szach Świętych odprawianych przez Niego. Nie zasłaniał Jezusa sobą, choć mówił i odprawiał pięknie. Ostatnią swoją mszę odprawiał wyjątkowo długo, poprzez wlokące się miesiące choroby. Ale wiem, że odprawiał ja z godnością i miłością do Jezusa – jak na świadka przystało, do grobowej deski.
I kiedy mi brakuje Jego łacińskiej Mszy z genialnymi, krótkimi kazaniami, to myślę o przedziwnej zbieżności daty Jego narodzin i śmierci.
Powiedział wszystko, jakby więcej nie było trzeba.
Jak ŚWIADEK.

 

[ze wspomnień zebranych rok po Jego śmierci i wydanych w broszurze „Kapłan jakiego pamiętamy…” przygotowanej staraniem wychowanków i warszawskiego seminarium archidiecezjalnego]

[zdjęcia wg: http://digital.fides.org.pl/Content/658/zdjecia/zdjecia.html - więcej zdjęć tamże]

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Wyprawa kleryków (na zdjęciu z Janem Sikorskim) do Prymasa Polski internowanego przez komunistów w Komańczy
Wyprawa kleryków (na zdjęciu z Janem Sikorskim) do Prymasa Polski internowanego przez komunistów w Komańczy prymicje w kościele św. Michała w górach ceremonia chrztu w kościele św. Michała Dzień skupienia w kościele św. Michała

Jeszcze czasem coś piszę lub liczę, ale już nie tu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości