Warszawa może mieć wkrótce Rondo Unii Europejskiej, pytanie tylko: po co i na jak długo? Na wszelki wypadek bardzo proszę pamiętać, że ja byłem przeciw.
Gdy w kwietniu i lipcu dyskutowaliśmy na ten temat na sesjach Rady Dzielnicy Mokotów, radni PO i SLD głosowali za, natomiast spośród radnych PiS żaden wniosku nie poparł.
Zachęcając radnych z innych klubów do zmiany zdania, zwracałem im uwagę na krótkotrwałość, zmiennokształtność i potencjalną nietrwałość Unii, dopiero od 2009 roku istniejącej jako organizacja międzynarodowa. Skoro dziś nazywamy ją Unią Europejską, wczoraj były to Wspólnoty Europejskie, a przedwczoraj Europejska Wspólnota Gospodarcza, to kto wie, czy i jak będzie nazywała się za kilka lat?
W rodzinnej pamięci warszawiaków zachowało się rzadko przywoływane wspomnienie o obchodzonej w 1913 roku hucznie w naszym mieście 300. rocznicy powstania dynastii Romanowów. Naszą część Polski wielu uważało wówczas za włączoną na wieczne czasy do Imperium Rosyjskiego jako jego integralny i odwieczny składnik. Gdyby ówcześni włodarze miasta nadali wówczas któremuś z warszawskich rond imię Dynastii Romanowów lub Imperium Rosyjskiego, to jak długo nosiłoby ono tę nazwę? Szczęśliwie nikt takiej idei nie zgłosił, dwa lata później ostatni carscy Kozacy i policmajstrowie opuścili Warszawę, kolejne dwa lata później rządy dynastii Romanowów skończyły się nawet w Rosji i Imperium Rosyjskie przestało istnieć, a niecałe dwa lata później Polska odzyskała niepodległość.
Fortuna variabilis, Deus mirabilis.
Wracając do tematu: ani taka czy inna ogólna ocena Unii Europejskiej, ani – jak to ujął Rafał Ziemkiewicz – „deszcz unijnych dotacji” nie są dla mnie wystarczającym argumentem za. Natomiast krótkotrwałość dotychczasowegoi niepewne perspektywy dalszego bytu tej unii sprawiły, że głosowałem i namawiałem innych, by głosowali przeciw.
Liczę na to, że klub radnych miejskich PiS podtrzyma to stanowisko.
Komentarze
Pokaż komentarze (33)